Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Polityka i biznes               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Polityka i biznes 

23-07-2003

  Autor: Grzegorz Mroz

Wydarzenia ostatnich miesięcy ożywiły dyskusję o dopuszczalne granice kontaktów polityków ze światem biznesu. Niedawno przegłosowana ustawa o biopaliwach naświetliła tylko to co dawno było wiadomo. Wątpliwości moralne same się nasuwają. Nie znaczy to jednak, że zjawisko to należy jednoznacznie oceniać źle.

Przenikanie światów polityki i biznesu nie jest zjawiskiem charakterystycznym tylko dla czasów współczesnych. Wywieranie wpływów na rządzących ma swoje korzenie jeszcze w średniowieczu. Silna pozycja szlachty w Polsce coraz bardziej ograniczała swobodę działania prawowitych władców. Aby uzyskać zgodę na piastowanie tronu przez swoją córkę, król Ludwik Węgierski zmuszony był do szeregu ustępstw w kierunku uprzywilejowanej grupy. W czasach wolnej elekcji wygrywali ci pretendenci, którzy cieszyliby się poparciem magnaterii. Faktyczna dwuwładza króla Stefana Batorego i kanclerza Jana Zamoyskiego jest dobrym przykładem. Czy więc ze względu na trwającą setki lat tradycję można twierdzić, że owe kontakty to nic złego? Problem jest bardziej złożony, nic nie jest tylko czarne albo białe.

Dany kandydat aby przeprowadzić kampanię wyborczą potrzebuje ogromnych funduszy. Odpowiednie sumy mogą zapewnić oczywiście osoby dysponujące takimi kwotami. Wspierając finansowo kandydata oczekują konkretnych decyzji. Decyzje te wcale nie muszą być sprzeczne z prawem czy dwuznaczne moralnie. Pomoc lokalnym przedsiębiorcom w lepszym rozwoju stwarza szansę dla rozwoju całego regionu. Korzystają na tym obywatele, którzy dostają prace, korzysta również budżet, którego wpływy wzrastają. A więc nie można jednoznacznie stwierdzić, że całe zjawisko jest złe. Problemy zaczynają się wtedy gdy niedawni donatorzy oczekują specjalnych przywilejów, narażających na straty kraj bądź konkurencję. Wtedy to powstają całe ustawy pisane pod dyktando konkretnych osób czy firm. Żeby przytoczyć tylko wymienioną już ustawę biopaliwową czy ustawę o lekach za złotówkę. Jest to zjawisko podlegające jednoznacznej krytyce i nie może być respektowane w państwie prawa.

Problemy dotyczące kontaktów władzy z biznesem nie jest tylko domeną młodej demokracji polskiej. W Stanach Zjednoczonych już od dawna wybory przypominają bardziej konkurowanie na ilość pieniędzy przeznaczonych na kampanię niż zwykłe, demokratyczne wybory. Nie dziwi więc, że wielkie kontrakty na odbudowę Iraku wygrywa firma powiązana z administracją Georga W. Busha.

Rozwiązanie tego problemu nie jest sprawą prostą. Żadne ustawowe zakazy zabraniające wszelkich kontaktów nie mogą być dobrym remedium. Należałoby zastanowić się jednak na wytyczeniem jasnych granic takich kontaktów. Nikt wtedy nie musiałby się obawiać, że powstaną kolejne ustawy pisane na konkretne zamówienie.

Problemem może być sama determinacja posłów do uregulowania powiązań. Symbioza ma to do siebie, że żaden z organizmów nie może istnieć samotnie.

Autor: Krzysztof Wasilewski

 

 

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl