Helmand: Problemy na wszystkich frontach

24-07-2007

Autor: Stażysta IWPR z Helmand

Talibowie mogą nie być jedynym, ani nawet najgorszym problemem prowincji Helmand.

Skorumpowana policja wplątana jest w falę bezprawia w Helmand, która to przysparza zwolenników Talibom wśród miejscowych, którzy właśnie w nich upatrują nadzieję na przywrócenie porządku w regionie.

W ubiegły weekend władze Helmand aresztowały 35 policjantów “drogówki”, oskarżając ich o zbrojną napaść. Mieli oni wymuszać pieniądze od kierowców na drodze z Lashkar Gah do Kandahar.

“Braliśmy pieniądze z aut” - powiedział anonimowo Institut for War and Peace Reporting jeden z oskarżonych. “Braliśmy od 10 do 30 afganów od samochodu (20 - 60 centów amerykańskich)  i  większe stawki od ciężarówek – do 1000 afganów (20 dolarów). Mieliśmy na to zgodę od naszych dowódców. Zbieraliśmy pieniądze i przekazywaliśmy naszym dowódcom, a następnie oni je rozdzielali.”

Mohammad Ismail, przedstawiciel policji kryminalnej powiedział IWPR, że dowódcy ci nie zostali jeszcze aresztowani.

“Ci złodzieje sprzedawali paliwo z cystern prywatnym stacjom benzynowym. Kiedy się o tym dowiedzieliśmy postanowiliśmy ich wszystkich aresztować. Jednak dowódcy.. uciekli “ – powiedział IWPR.

“Chcemy się pozbyć tych zdrajców. Staramy się zapewnić ludziom dobrą ochronę” – mówił gubernator prowincji Helmand -  Assadullah Wafa, podczas spotkania z dziennikarzami w stolicy - Lashkar Gah.

Zapowiada się trudna walka. Prowincja Helmand, która przez ostatni rok była świadkiem wielu starć pomiędzy rebeliantami i siłami zachodnimi , chyli się ku anarchii. 

Od  miesiąca mieszkańcy skarżą się na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa. Każdy dzień zdaje się przynosić nową falę terroru: porwania, rozboje, zamachy. Podczas gdy to rebelianci są odpowiedzialni za większość niepokojów w prowincji, miejscowi wcale nie są skłonni obarczać ich winą.

W rzeczywistości wielu z najgorszych przestępców może nosić mundury państwowe, więc fala bezprawia wzmacnia poparcie dla Talibów, w których ludzie widza nadzieję na przywrócenie porządku.  

“Z radością przyjmę powrót Talibów” – mówi Khudaidaad, student z Lashkar Gah. “Bezpieczeństwo jest na bardzo niskim poziomie. Chodzę tu do szkoły i z dnia na dzień sytuacja się pogarsza. Boję się, że zostanę porwany czy ktoś spróbuje ukraść mój motocykl. Jeśli Talibowie wrócą, każdy będzie mógł mieć swą własność. Jeśli sytuacja się nie zmieni, ludzie będą wspierać Talibów.”

Obawy Khudaidada są jak najbardziej zasadne. Na początku czerwca młody mężczyzna został zamordowany w  Safyan – sąsiedztwo Lashkar Gah, prawdopodobnie przez złodziei, którzy chcieli ukraść jego motocykl, który to jest powszechną formą komunikacji w wąskich uliczkach Lashkar Gah. Ofiara - Esanullah, 22-latek został zastrzelony  we własnym domu, około  20:30.

“Był zaledwie 500 metrów od domu, kiedy dwóch mężczyzn próbowało ukraść mu motocykl. Strzelili do niego sześć razy, a kiedy ludzie zaczęli się gromadzić, uciekli” – mówi wuj zamordowanego - Hajji Bismillah. Według  Hajji Bismillaha, rząd niewiele robi, by odnaleźć zabójców. “To nie Talibowie zabili Esanullaha. Jestem na 100 procent przekonany, że to byli kryminaliści “ – twierdzi.

Dla wielu mieszkańców prowincji Helmand słowo “kryminalista” jest ściśle związane z władzami. Podobnie jak aresztowani policjanci, wielu mundurowych  oskarżanych jest o udział w napadach i innych akcjach skierowanych przeciw ludności.

“Cała ta sytuacja bezprawia pochodzi od rządu” - mówi jeden z mieszkańców sąsiedztwa Safyan, pragnący pozostać anonimowym. “ Okradają nas w nocy, a w dzień noszą mundury.”

Sayed Shah, brat znanego lekarza w Lashkar Gah, także padł ofiarą napaści na początku czerwca. Świadkowie mówią, iż czterech mężczyzn próbowało wciągnąć go do samochodu, lecz on mocno się opierał. Pchnęli go kilkakrotnie nożem, po czym uciekli. Sayed Shah wyszedł już ze szpitala.

Jak powiedział jeden z miejscowych sklepikarzy, który nie chciał ujawniać imienia, co najmniej jeden z napastników był w mundurze.

Dwóch młodych mężczyzn - Allah Nazar i Mansoor, także zostało porwanych na początku czerwca. Ojciec Allaha Nazara otrzymał wiadomość, w której napisano, iż chłopców “dosięgła boża sprawiedliwość”.

Ciał nie odnaleziono i rodzina wciąż ma nadzieję, że chłopcy nadal żyją. Wielu przypuszcza, iż zostali oni porwani i zamordowani przez Talibów, za ich związki z zachodnimi wojskami. Wiadomość opisuje Mansoora jako “szpiega”, co dla Talibów jest wielkim przestępstwem. Jednak niektórzy są przekonani, iż za porwaniem stoją zwykli kryminaliści.

Podpułkownik Charlie Mayo, rzecznik sił brytyjskich w Helmand, powiedział IWPR, że nie posiada żadnych informacji o porwanych chłopcach. Jednak jak twierdzi, generalnie sytuacja nie jest taka zła.

“Myślę, że sytuacja bezpieczeństwa w ostatnich miesiącach jest dobra. Jednak policja oraz ANA (Afgańska Armia) potrzebuje pomocy ludności” – mówi dalej Mayo.

Mohammad Essaa Iftekhari, ostatnio powołany na stanowisku szefa bezpieczeństwa w Helmand, ocenia: “Pogarszanie się sytuacji bezpieczeństwa wynika z wielu czynników, w tym słabej gospodarki, złej sytuacji kulturowej, braku współpracy pomiędzy ludźmi a rządzącymi. Jednak najważniejszym z nich jest fakt braku współpracy pomiędzy organami rządowymi. Ludzie żyją w otoczeniu konfliktu.”
Iftekhari przyznaje, że sytuacja znacznie się pogorszyła w ostatnich tygodniach i wmieszani są w to policjanci. “Są problemy w policji i niektórzy policjanci, jak widzimy, są zamieszani w przestępstwa. Są ludzie, którzy nosząc mundur są jednocześnie zamieszani w działalność terrorystyczną. Są niewyszkoleni, nie są zawodowcami. Dostali pracę „po znajomości” – mówi.

Jednak, jak dodaje, mak, szmuglowanie narkotyków i analfabetyzm to główne czynniki wpływające na niski poziom bezpieczeństwa. “Większość przestępstw popełniają przemytnicy narkotyków, którzy współpracują z Talibami.  Oni są wrogami Afgańczyków, nie chcą poprawy sytuacji, więc dążą do jej pogorszenia” – kończy Iftekhari.

Prowincja Helmand jest światowym centrum uprawy maku, stanowiąc prawie połowę światowych dostaw opium. Większość obserwatorów wini właśnie handel narkotykami za pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa, i powiązania handlarzy z Talibami, którzy w ten sposób finansują swoją armię. W odpowiedzi Talibowie zrzucają winę na zachodnie wojska i współpracujących z nimi. „Jest jasne kto jest wrogiem Afganistanu. To siły zachodnie oraz ANA, policja i sprzymierzeńcy ich i rządu. Kiedy przyszli na nasze ziemie liczba przestępstw, morderstw wzrosła. Kryminaliści i złodzieje są w rządzie. I jeśli kogoś aresztują , na drugi dzień za łapówkę go wypuszczają” - mówi jeden z dowódców rebeliantów w dystrykcie Nadali, niedaleko stolicy.

Jak dodaje, Talibowie właśnie przeciw tym ludziom wymierzają swoje działania: „Nie chcemy krzywdzić rodaków. Ukaraliśmy wielu kryminalistów. Atakujemy policję i podkładamy bomby przy drogach.  Rząd wie kto jest, a kto nie jest Talibem. Ale nie mogą nam nic zrobić. Uprzykrzają życie cywilom, i okradają ich. Są zbyt słabi. “

Żołnierze ANA wspierani przez NATO twierdzą, iż w ostatnich tygodniach zabiły dziesiątki Talibów, w tym i ich znaczących dowódców. Niestety zabiły także dziesiątki cywilów, co tylko pogarsza sytuację.

Prawdą jest jednak, że Talibowie także zadali znaczne straty armii oraz policji w przeciągu ostatnich tygodni. W połowie czerwca autobus wypełniony policjantami został wysadzony w Kabulu, zabijając 35-ciu i wielu raniąc. W Helmand, według oficjalnych źródeł 40 policjantów zginęło, a 70 zostało rannych jedynie w ciągu ostatnich 2 miesięcy. 

Sytuacja w Helmand pogarsza się gwałtownie. W ubiegłym roku zmieniła się z względnej stabilności w niemalże chaos.

“Rok temu w dystrykcie Nadali było bezpiecznie” – mówi Zabiullah. “Żadnego zabijania, żadnych porwań, szkoły były otwarte. Lecz kiedy nadeszli Talibowie, bezpieczeństwo się pogorszyło, a ludzie zaczęli panikować. Otworzyli drzwi dla wszelkiej przestępczości. Teraz szkoły są zamknięte, pełno jest kradzieży a ludzie nie wiedzą co robić.”

“Nie mogę opuścić centrum miasta” – mówi Wahidullah, który uczył się angielskiego w Lashkar Gah dopóki strach nie skłonił go do rezygnacji. “Strasznie się boję. Są morderstwa, kradzieże. Byłem przekonany, że jeśli nie zrezygnuję z nauki, zostanę przez kogoś zabity.” 
Abdul Karim, student , który do Lashkar Gah przyjechał z północy, z Washir – obszaru kontrolowanego przez Talibów, jest równie pesymistyczny: “Kiedy spalili szkoły w  Washir, przyjechałem tutaj by się uczyć. Wynająłem pokój i założyłem mały sklepik, by się utrzymać. Rozpocząłem studia z angielskiego. Lecz Talibowie mi grozili. Musiałem zrezygnować z nauki pomimo, że został mi tylko miesiąc do jej zakończenia. Mój ojciec powiedział mi, że kiedy sprzeda mak , da mi pieniądze na wyjazd i studia w Pakistanie. Tutaj władze nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa. Nie wykonują swojej pracy. Sami dopuszczają się przestępstw. I nawet jeśli złapią przestępcę, następnego dnia go wypuszczają.”

Sytuacja szczególnie odbija się na dziewczętach i kobietach. W Helmand, gdzie tradycja trzyma kobiety w domu, pogarszająca się sytuacja odebrała im i te małe skrawki wolności, jakie posiadały.

“Moja rodzina wróciła do Lashkar Gah z Pakistanu, rok temu. “Było bezpiecznie, żyliśmy w spokoju. Jestem w piątej klasie. Ale teraz ojciec nie pozwala mi chodzić do szkoły. Mówi , że nie jest bezpiecznie. A małe dzieci z naszej rodziny, nie mogą wychodzić by się pobawić” – mówi młoda Noria.

Parwana, choć dziewczynka, zrobiona jest z „męskiej gliny”. “Jestem w dziewiątej klasie” – mówi. “Nasza szkoła jest bardzo daleko od mojego domu i mój brat musi odprowadzać mnie pod same jej drzwi. Ludzie straszą nas, że nas zabiją. W Lashkar Gah było bezpiecznie, jednak teraz kiedy wyjdziemy z domu, ludzie przychodzą i nas okradają. Będę się uczyć pomimo to, nawet jeśli 1000 razy mnie będą straszyć. Będę dalej chodziła do szkoły”.

IWPR prowadzi szkolenia i projekty dziennikarskie w prowincji Helmand. Artykuł ten powstał z kompilacji raportów ich uczestników.

Tłumaczenie:
Andrzej Kaniewski


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.