Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Ptasia grypa rosyjskiej dyplomacji               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
Ptasia grypa rosyjskiej dyplomacji 

13-11-2005

  Autor: Piotr Tarasiuk

Pobicia polskich obywateli, gazociąg pod dnem Bałtyku..., a teraz kolejne napięcie w stosunkach polsko-rosyjskich. Tym razem za pretekst posłużyło mięso. Oczekiwanego ocieplenia nie przyniosło powołanie na ministra spraw zagranicznych Polski byłego ambasadora w Moskwie Stefana Mellera. Łamiąc porozumienie z Unią Europejską Rosja mści się za pomarańczową rewolucję i niepożądane wypowiedzi prezydenta-elekta Lecha Kaczyńskiego. Podobnie postępuje z innymi państwami regionu.

 

 

Z dniem 10 listopada rosyjskie Ministerstwo Rolnictwa wprowadziło natychmiastowe wstrzymanie importu mięsa z Polski. Dotyczy to wołowiny, wieprzowiny, drobiu oraz świeżych półproduktów i podrobów mięsnych. Jednocześnie zapowiedziało zakaz importu polskich produktów pochodzenia roślinnego, który ma wejść w życie 14 listopada. Dokładnych powodów tych decyzji nie podano, poza oskarżeniami o łamanie rosyjskich przepisów weterynaryjnych przez polskie firmy eksportowe. Te same, które odpowiadają wymagającym przepisom Unii Europejskiej. Historia lubi się powtarzać, szczególnie gdy przypomnieć sobie sytuację z eksportem polskich produktów mlecznych. To co może jeść Francuz, Włoch czy Niemiec wywołuje chorobę u Rosjanina – szczególną odmianę ptasiej grypy (m. in. w Rosji stwierdzono występowanie wirusa u ptactwa). Ta choroba to imperializm, przejawiający się głównie na szczytach władzy. Pamięć na Kremlu ma bardzo długi żywot, a Rosjanie mają o czym wspominać w długich stosunkach z Polakami. To właśnie nasi politycy podtrzymywali ducha walki o wolne wybory na Hreszczatyku w Kijowie.

Nie jest to pierwszy przypadek wstrzymania na kilka miesięcy importu polskiego mięsa przez stronę rosyjską. Od kilku lat zdarza się to praktycznie corocznie. Jednak tym razem wydaje się mieć o wiele większe znaczenie, bo stosunki sąsiedzkie są i tak bardzo napięte. Odczuje to też polska gospodarka (i tak przechodząca wahania w związku z niepewną sytuacją nowopowstającego rządu), ponieważ eksport mięsa do Rosji stanowi ponad jedną czwartą całego eksportu do tego kraju. Co dziwne Komisja Europejska nie została poinformowana o rosyjskich planach stosownie importu z Polski, pomimo że przyjęła na siebie takie zobowiązanie w podpisanym przez obie strony memorandum dotyczącym spraw weterynaryjnych, które miało za zadanie wyeliminować podobne sytuacje. Bruksela obiecała włączyć się do działań, zmierzających ku rozwiązaniu zaistniałego problemu.

Nie tylko Bruksela ma zamiar poruszyć swoją dyplomację do czynu. Oprócz polskiego Ministerstwa Rolnictwa interwencję zapowiedział także minister Meller przed zaplanowaną nieoficjalną wizytą w Moskwie. Miejmy nadzieję, że do tej wizyty w ogóle dojdzie, bo jak świadczy przykład Estonii wszystko jest możliwe. Szef tamtejszego MSZ Umars Paet zapowiedział już swoją obecność podczas obrad „okrągłego stołu” w Petersburgu, poświęconego współpracy przygranicznej. Jednak Rosja po raz kolejny wyraziła swą mocarstwowość poprzez odmowę wydania mu wizy wjazdowej. I tym razem oficjalne przyczyny decyzji nie są znane. Według prasy rosyjskiej Paet nie może przyjechać do Petersburga, gdyż „zapomniał zapytać” o zgodę rosyjskie MSZ i samo zaproszenie Petersburskiego Centrum Współpracy Międzynarodowej jest niewystarczające. Poza tym władze rosyjskie uznały, że znaczenie konferencji jest zbyt małe, aby fatygować Paeta i zaproponowały wydanie wizy estońskiemu ministrowi do spraw regionów Jaanowi Õunapuu, który jednak na znak protestu odmówił wyjazdu. Szef dyplomacji ma przecież poważniejsze zadania – choćby nawet interweniowanie w podobnych kwestiach, dotykających innych obywateli estońskich. W cywilizowanych krajach europejskich wydaje się to farsą, ale nie w Rosji.

Wierząc nawet, że ministrowi Mellerowi uda się wjechać do Rosji (w końcu oficjalnym celem tej wizyty ma być pożegnanie się jako ambasadora) i spotkać się z przedstawicielami tamtejszych władz, należy pamiętać, że to jeszcze nie wszystko. Przyjęcie prezydenta Kwaśniewskiego podczas obchodów 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Moskwie rodzi obawy, że takie przypadki mogą stać się powszechne, a napięcia w sferze polityki i gospodarki mogą przyjąć negatywne odzwierciedlenie w społecznych kontaktach obu narodów. I wydaje się, że putinowska polityka, w tym względzie, zmierza we właściwym kierunku. Niedawne obchody nowego rosyjskiego święta narodowego oficjalnie miały zastąpić rocznicę wybuchu bolszewickiej rewolucji październikowej. Ale dlaczego na jego obchody wybrano właśnie, niemal zapomniane już, zwycięstwo nad wojskami polskimi sprzed prawie czterech stuleci? Mało przekonująca jest jedynie bliskość obu rocznic w kalendarzu.

W świetle faktów nie wydaje się dziś, aby stosunki polsko-rosyjskie mogły ulec znacznemu ociepleniu dopóki na Kremlu nie dokona się zmiana warty. I to zmiana istotna, bo samo wskazanie następcy, jak w przypadku Władimira Putina przez Borysa Jelcyna, nie będzie wystarczające.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl