Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Głośno, coraz głośniej               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
17-03-2010

  Zeznania Honoraty Kaczmarek

27-12-2011

 

11-11-2011

 

04-05-2010

 

10-01-2010

 

13-06-2009

 

13-03-2009

  Prokuratura postawi zarzuty Ziobrze?

+ zobacz więcej

Głośno, coraz głośniej 

14-09-2007

  Autor: Damian Wiśniowski

Sensacją ostatnich tygodni stały się oskarżenia wysuwane przez byłego ministra MSWiA Janusza Kaczmarka pod adresem rządzących, w szczególności ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Mówi się o państwie policyjnym, wykorzystywaniu prokuratury i służb specjalnych do celów politycznych i manipulowania opinią publiczną poprzez wpływ wymienionych organów na media, w tym poszczególnych dziennikarzy. Jak to się odbije na preferencjach wyborczych?

 

 

Opozycja coraz głośniej domaga się powołania komisji śledczej, która miałaby wziąć pod lupę akcje CBA w Ministerstwie Rolnictwa oraz okoliczności samobójstwa posłanki SLD Barbary Blidy. Z takim samym zamiarem po zapoznaniu się z materiałem z przesłuchania Kaczmarka wystąpiła Komisja ds. służb specjalnych. Dzisiaj to jedyna logiczna możliwość żeby wyjść z tego impasu, z prostego powodu – otóż komisja taka posiada zdolność poddania słów Kaczmarka gruntownej analizie prawnej i weryfikacji. Były minister, tym razem pod odpowiedzialnością karną, będzie miał okazję powtórzyć to, co powiedział na posiedzeniach sejmowej speckomisji, a to bardzo uwiarygodni zeznania i nada im oficjalną rangę, od której odwołanie nie przysługuje. Skoro PiS tak stanowczo twierdzi, że wynużenia Kaczmarka to konfabulacja, stek bzdur, bajki, czy wedle słów marszałka Dorna zręczne powiązanie półprawd i całkowitych kłamstw, to jednocześnie dlaczego stawia aż taki opór? Nawet SLD, niewolny od oskarżeń o korupcję i złodziejstwo, z niesmakiem, ale zgodziło się na powołanie trzech komisji śledczych. Kaczyńscy pamiętają, jaki był wynik ich działalności i teraz wszystko wskazuje na to, że panicznie boją się powtórki z przeszłości. Akcja ABW – i aresztowanie trzech osób, z których dwóch (chodzi o Kaczmarka i nieprzesłuchanego na razie Konrada Kornatowskiego) może wnieść sporo nowych informacji – wydaje się sprawnie zaplanowaną akcją zamykania ust tym, którzy mogą zaszkodzić wizerunkowi IV RP, firmowanej logiem Prawa i Sprawiedliwości. Retoryka premiera powoli się zaostrza i radykalizuje, czego mogliśmy być świadkami na konferencjach prasowych, gdzie zrzucał odpowiedzialność za degrengoladę polityczną na partie pozostające w opozycji. Dostało się też niedawnym współkoalicjantom. Roman Giertych dołączył ponoć do frontu PO (i co z tego?), a Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński – de facto ludzie, z którymi premier Kaczyński rządził przez większość kadencji tego parlamentu, dzięki którym przepychał ustawy i wraz z którymi skutecznie doprowadził do samodestrukcji politycznej – stają się autorytetami moralnymi dzisiejszych rywali PiS, pozostających po drugiej stronie barykady. Prawda jest taka, że to Jarosław Kaczyński jest w pełni odpowiedzialny za cały ten teatr, a bezustanne odwoływanie się – jako kontrargument w sporze – do przeszłości i wpajanie reszcie społeczeństwa (co czasem na mało odpornych skutkuje) straciło w oczach człowieka średnio inteligentnego swoją pierwotną wymowę. Otóż Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów pod hasłami zwalczania takich casusów, a tu się okazuję, że zastępują je nowe, propisowskie. Premier zapomina o tym, że i Kaczmarek, i Kornatowski, i Netzel to ludzie desygnowani na stanowiska z nadania tej partii. Wyobraźmy sobie, że pochodzimy z innego kraju i czerpiemy informacje o Polsce z suchych depesz agencyjnych. Wyłania się stamtąd obraz kraju, gdzie prokurator generalny podsłuchuje wyższego rangą wicepremiera, łamie prawo (działanie CBA), zakłada się podsłuchy dziennikarzom (w prasie pojawiły się nazwiska Dudy z Rzeczpospolitej i Czuchnowskiego z Gazety Wyborczej) i politykom, a nad całością czuwa szef rządu.

Kaczmarek mówi nie tylko o państwie pisowskim i jego patologiach w ogóle, ale atakuje podane z imienia i nazwiska osoby z kręgu władzy. Na tej fali wypływa Zbigniew Ziobro, wyrastający na twarz i pierwszego obrońcę upadającej z hukiem władzy PiS. Cel niejako szlachetny w swoim zamierzeniu i można powiedzieć też wyjątkowo odważny. Za takiego rycerza uważa się właśnie minister. Co więcej – sam się nim mianuje, bez zgody ani zdania innych. To już nieco mniej wytrawne zachowanie. Zachowując się tak a nie inaczej Ziobro, chcąc nie chcąc, staje się sędzią we własnej sprawie, pełni rolę nadministra. PiS nie zamierza rezygnować z gry o najwyższe laury. Po to wysyła Ziobrę, żeby z tarczą walczył o dobre imię partii, bo okazać się może, że porażka przerodzi się w sukces, wystarczy tylko przetrzymać nawałnice obelg i oskarżeń. Trzeba trwać, najlepiej do jak najszybszych wyborów, które staną się wybawieniem dla PiS i końcem ich problemów. Dla samego Ziobry to też cicha walka o awanse i laury, może nawet urząd prezydenta wobec słabnącej pozycji Lecha Kaczyńskiego w perspektywie wyborów w 2010 r.

Powstaje coraz więcej pytań i co gorsze, coraz szerszy wachlarz rozbieżnych wiadomości. Kto mówi prawdę, kto kłamie? Polacy chcieliby to wiedzieć zanim oddadzą swój głos.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl