Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Ogólne / Dyskryminacja pozytywna               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Dyskryminacja pozytywna 

11-12-2005

  Autor: Jacek Kupidura

Dyskryminacja pozytywna jest w Polsce w porównaniu do zachodnich krajów zagadnieniem mało znanym. Patrząc na ujemny przyrost naturalny populacji naszego kraju można się w przyszłości spodziewać napływu imigrantów, warto więc zastanowić się, jaką politykę nasze państwo powinno w stosunku do nich przyjąć.

 

 

Dyskryminacja pozytywna (już sama nazwa budzi kontrowersje toteż w niektórych krajach zamiast niej używa się określenia „akcja afirmacyjna”) jest systemem narzucającym różnym instytucjom wymogi naboru do pracy lub na studia, którego podstawowym kryterium jest rasa, kolor skóry czy przynależność do mniejszości seksualnej.

W krajach, w których występuje większa ilość imigrantów i mniejszości etnicznych występuje problem: co zrobić, aby mieli oni takie same szanse na zdobycie edukacji i pracy jak reszta społeczeństwa? Zaradzić temu problemowi ma właśnie dyskryminacja pozytywna.

Często jest tak, że ludzie należący do mniejszości etnicznych mieli (lub mają) gorsze warunki do edukacji (w porównaniu do reszty społeczeństwa), w związku z czym należy im to zrekompensować gwarantując pewną, niezależną zbytnio od wyników w nauce, liczbę miejsc na studiach. Zwolennicy tego systemu utrzymują, że obywatele należący do mniejszości mają takie same zdolności jak reszta społeczeństwa, tylko muszą mieć zagwarantowaną możliwość ich realizacji. Innym argumentem przemawiającym za dyskryminacją pozytywną, jest to, że część ludzi z mniejszości etnicznych prawdopodobnie dzięki niej osiągnie sukces, przez co staną się przykładem dla reszty swojego społeczeństwa. Będą też zapewne starać się pomóc wybić innym członkom swojej społeczności, a to mogłoby z kolei przyczynić się do tego, że po pewnym okresie dyskryminacja pozytywna nie byłaby już potrzebna. Inną zaletą akcji afirmacyjnej może być fakt, że poprzez większą liczbę studentów wywodzących się z mniejszości dojdzie do zawierania kontaktów i przyjaźni między członkami różnych kultur. Efektem może być zwiększenie tolerancji w ogóle społeczeństwa.

Przeciwnicy dyskryminacji pozytywnej określają ją mianem rasizmu i po części mają rację. Jest to przecież faworyzowanie części społeczeństwa tylko za to, że posiada np. czarny kolor skóry. Część państw UE uznaje ją za sprzeczną z konstytucją gwarantującą równość wszystkim rasom, mniejszościom etnicznym czy seksualnym. Z drugiej strony istnieje ona w takich krajach jak USA, Holandia, Czechy czy Słowacja. Po ostatnich zamieszkach w Paryżu i innych miastach rząd francuski zamierza wprowadzić dyskryminację pozytywną.

Akcja afirmacyjna może się także przyczynić  do tego, że pracę dostaną mniej zdolni ludzie,  kosztem tych bardziej utalentowanych (wcale nie jest powiedziane, że członkowie mniejszości wykorzystają daną im szansę na osiągnięcie sukcesu). Dyskryminacja pozytywna często budzi niechęć samych mniejszości etnicznych, które uważają tego typu system za zniewagę, dlatego że można z niego wyciągnąć wniosek o niższej inteligencji danej mniejszości oraz to, że potrzebuje ona dodatkowych ułatwień i forów. Przeciwnikami akcji afirmacyjnej są np. Czarni Konserwatyści (National Leadership Network of Black Conservatives, Project 21). Ward Connerly (Afroamerykanin) – członek rady zarządzającej Uniwersytetu Kalifornijskiego w swojej książce „Creating Equal” („Tworzenie równości”) określa dyskryminację pozytywną mianem jadu, trucizny szkodzącej stosunkom między czarną a białą populacją Stanów Zjednoczonych. W 2003 roku The Washington Post opublikował wyniki sondy, w której 86% Afroamerykanów opowiedziało się przeciw akcji afirmacyjnej. Tyle samo opowiedziało się zarazem za tym, aby do pracy przyjmowano tylko i wyłącznie na podstawie wymaganych kwalifikacji, a nie rasy. Innym negatywnym następstwem dyskryminacji pozytywnej może być to, że część społeczeństwa nieobjęta tym programem będzie odnosiła wrażenie, że ludzie wywodzący się z mniejszości odnieśli sukces nie dzięki swoim staraniom czy talentom lecz tylko i wyłącznie dzięki dyskryminacji pozytywnej. Większość społeczeństwa widząc przywileje mniejszości może też stać się w stosunku do niej zawistna, co może doprowadzić do rasizmu.

Dyskryminacja pozytywna jest przez niektórych określana mianem drogi na skróty, gdyż leczy ona objawy, a nie przyczynę. Rządy zamiast postarać się o zapewnienie wszystkim takiej samej możliwości edukacji (czy odpowiednich warunków do zdobywania wiedzy) nadrabiają swoją niekompetencję akcją afirmacyjną.

Same przepisy określające kogo ma dotyczyć dyskryminacja pozytywna są niedokładne. Ich twórcy nie wzięli pod uwagę, że istnieją czarnoskórzy milionerzy i biedni biali. Efekt jest taki, że zdający egzamin na studia Afroamerykanin pochodzący z bogatej rodziny jest w porównaniu do białego chłopaka z biednej rodziny na mocno uprzywilejowanej pozycji  – głównym krytykiem takich przepisów jest Dutch Martin – absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Bostońskim i członek Czarnych Konserwatystów.

Z kolei David Gelernter, profesor Uniwersytetu w Yale pisze, że akcja afirmacyjna jest oszustwem, które obniża morale społeczeństwa. Skrytykował również to, że w podręcznikach do szkół średnich i podstawowych biali mężczyźni są przedstawiani w gorszym świetle, w przeciwieństwie do kobiet czy członków mniejszości etnicznych.

Wyniki działań akcji afirmacyjnej najlepiej widać na przykładzie USA. W 1997 roku George W. Bush podpisał ustawę nakazującą wszystkim amerykańskim uniwersytetom publicznym w stanie Teksas zagwarantowanie mniejszościom etnicznym co najmniej 10% miejsc. W formularzu wypełnianym przez kandydata na studia znajdują się pytania dotyczące: rasy, pochodzenia etnicznego, geograficznego, płci. Odgrywają one dużą rolę w tym, czy dany kandydat zostanie przyjęty. W USA dyskryminacją pozytywną objęci są: Afroamerykanie, Latynosi i rdzenni Amerykanie. Azjaci nie są w tym systemie uwzględnieni, gdyż w porównaniu do wcześniej wymienionych grup etnicznych radzą sobie o wiele lepiej i to bez pomocy ze strony państwa. Efektem tego jest np. to, że tysiące niedoszłych studentów oskarżyło Uniwersytet Stanu Michigan o nierówne traktowanie podczas naboru, w związku z czym domagają się zwrotu opłaty egzaminacyjnej.

Coraz częstsze są protesty studentów. W ramach sprzeciwu wobec dyskryminacji pozytywnej amerykańscy studenci organizują co roku ogólnokrajową afirmacyjną akcję sprzedaży ciasteczek, podczas której ciasteczka są sprzedawane: białym i Azjatom po 1$,  Afroamerykanom, Latynosom i rdzennym Amerykanom po 50 centów, a kobietom po 25 centów. Oskarżani o rasizm studenci tłumaczą, że ceny tych ciasteczek odzwierciedlają metody działania dyskryminacji pozytywnej. Protesty zaczęły nabierać na sile odkąd w czerwcu 2003 roku Sąd Najwyższy USA postanowił, że uniwersytety powinny przy naborze studentów kierować się kwestią rasy.

Aktywnie przeciw akcji afirmacyjnej działa stowarzyszenie „Amerykańska Komisja na rzecz Praw Obywatelskich” (U.S. Commission on Civil Rights). Amerykański Narodowy Instytut Zdrowia w marcu tego roku gruntownie zmodyfikował swój program akcji afirmacyjnej z obawy przed pozwami białych i Azjatów. W lipcu tego roku w niektórych amerykańskich miastach straż pożarna wycofała się z akcji afirmacyjnej. Wcześniej – począwszy od 1984 roku – 1/3 pracowników straży pożarnej musiała pochodzić z mniejszości etnicznych albo być kobietami. Departament Sprawiedliwości USA orzekł, że taka polityka dyskryminuje białych i mężczyzn, w związku z czym nakazał miastom, w których wcześniej stosowano taką metodę rekrutacji, zrekompensować to ludziom przez nią poszkodowanym.

Stephen Carter, wykładający na Uniwersytecie w Yale, w swojej książce „Reflections of an Affirmative Action Baby” opisał powstanie syndromu „najlepszy czarny”. W swojej książce pisze: „Jesteśmy oceniani miarą: pierwszy czarny, tylko czarny, najlepszy czarny”. Zauważa, że ludzie nie oceniają już miarą – „najlepiej wykwalifikowany pracownik”, lecz „najlepiej wykwalifikowany czarny pracownik”. Profesor Richard H. Sander, wykładający na Uniwersytecie Kalifornijskim, w grudniu 2004 roku opublikował artykuł krytykujący dyskryminację pozytywną. Ze wszystkich studentów Afroamerykanów przyjętych na studia prawnicze dzięki akcji afirmacyjnej ponad połowa miała najniższe wyniki na roku. Ale z drugiej strony można wywnioskować, że reszta jakoś sobie daje radę, wychodzi więc na to, że parę osób dzięki dyskryminacji pozytywnej poradziło sobie.

W innych krajach akcja afirmacyjna zbiera coraz więcej negatywnych opinii. W Malezji, w której od 1970 roku prowadzona była dyskryminacja pozytywna, sierpień tego roku był okresem dużej krytyki. Malezyjczycy ocenili, że po 35 latach akcji afirmacyjnej praktycznie nie przyczyniła się ona do poprawy relacji między rasami i mniejszościami etnicznymi. Prawie cały biznes jest w rękach Chinczyków. Z 20 najbogatszych Malezyjczyków 16 jest chińskiego pochodzenia. To rodzi antagonizm między tymi dwoma społecznościami, a dyskryminacja pozytywna nic temu nie zaradziła (została ona wprowadzona w tym kraju po zamieszkach na tle rasowym w 1969 r.).

Pomijając plusy i minusy dyskryminacji pozytywnej, zastanówmy się, czy spełniła ona swoje pierwotne zadanie? Czy doprowadziła rzeczywiście do integracji miedzy różnymi kulturami,  mniejszościami a resztą społeczeństwa? Czy może jeszcze bardziej je podzieliła? Z pewnością dała szansę poprawy niektórym osobom wywodzącym się z mniejszości, ale zarazem odebrała ją pewnej liczbie ludzi tak samo na nią zasługujących. Ocenę akcji afirmacyjnej pozostawiam czytelnikom.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl