Mijający rok przyniósł trwającą nasilenie trwającej od kilku lat dyskusji na temat przestrzegania praw człowieka przez Stany Zjednoczone. Dyskusja, która rozgorzała na dobre po ujawnieniu warunków w jakich przetrzymywani są więźniowie w bazie Guantanamo odżyła przy okazji kontrowersyjnego wyroku sądu zezwalającego na odłączenie Terri Schiavo od aparatury dostarczającej pokarm. Po raz kolejny (nie tylko w Ameryce) pojawiło się pytanie, czy z prawa do życia można również wywnioskować prawo do godnej śmierci na życzenie. Przykład Terri pokazuje, że amerykańskie sądy stwierdziły, że tak. Odmienne zdanie miał Kongres i prezydent Bush, którzy wszelkimi sposobami starali się utrzymać Terri przy życiu. Problem łamania praw człowieka, który przycichł w połowie roku wybuchnął ze zdwojona siłą w listopadzie, po doniesieniu o tajnych więzieniach CIA w Europie Środkowo – Wschodniej, gdzie mieli być przetrzymywani terroryści z początków amerykańskiej listy najbardziej poszukiwanych. Wymienienie wśród owych krajów Polski i Rumunii pomimo szybkiego dementi Condoleezy Rice i polskich władz poważnie ochłodziły stosunki w Unii Europejskiej i dały kolejny argument przetargowy przy rozmowach o unijnym budżecie. W aspekcie ochrony praw człowieka nie sposób też nie wspomnieć o tysięcznej wykonanej karze śmierci w Stanach.
Nie tylko organizacje chroniące prawa człowieka nie dawały Stanom Zjednoczonym spokoju. Mijający rok upłynął pod znakiem huraganów i klęsk żywiołowych. Najpierw jeden po drugim przez Amerykę przetoczyły się trzy huragany, z których największe zniszczenia spowodowała Katrina, aby pod koniec roku Ameryka została sparaliżowana przez rekordowe opady śniegu, które uniemożliwiły zarówno ruch samochodowy, jak i lotniczy. Zniszczenia i powódź spowodowane przez Katrinę w Nowym Orleanie, nieudolna akcja ratunkowa i problem nagłego skoku przestępczości stały się kolejnym powodem krytyki administracji prezydenta Busha juniora. Próba rozwiązania problemu wyłącznie za pomocą olbrzymich pieniędzy wpompowanych w odbudowę Nowego Orleanu i brak jakiegokolwiek pomysłu na zapobieżenie podobnym katastrofom w przyszłości usytuowały George W. Busha w dolnej części rankingu popularności prezydentów amerykańskich. Gorsze notowania osiągnął jedynie Prezydent Nixon po ujawnieniu afery Watergate.
W tym roku Amerykanie w końcu dowiedzieli się dzięki komu prezydent Nixon zajął tak niechlubną pozycję w rankingu. Źródłem tajnych informacji przekazanych „The Washington Post” był Mark Felt, działający pod pseudonimem „Deep throat” (Głębokie gardło).
W polityce zagranicznej nie oczekiwano żadnych zmian i niewiele się zmieniło. Prezydent Bush w dalszym ciągu prowadzi wojnę z terroryzmem podejmując próby uwolnienia Stanów od dolarochłonnych walk w Iraku. Wprowadzanie demokracji w kraju, który nigdy demokratycznych doświadczeń nie miał, idzie opornie, jednak Ameryka nie traci nadziei. W polityce wewnętrznej Bush będzie musiał zająć się reformą systemu emerytalnego. Przyszły rok pokaże też, jak sprawdzi się wchodzący od pierwszego stycznia nowy system kontroli recept i rozprowadzania leków. Biały Dom zapewnia że doprowadzi on do obniżenia cen leków.
W tym roku Bush podpisał narodowy plan energetyczny, mający na celu zmniejszenie zależności USA od zagranicznych źródeł energii oraz rozbudowę systemu czerpania energii z odnawialnych źródeł. W ramach zwiększania bezpieczeństwa wewnętrznego wzrosły wydatki na walkę z nielegalnymi imigrantami, przekraczającymi amerykańsko – meksykańską granicę. W sierpniu podpisane zostało prawo tworzące specjalne federalne fundusze na rzecz budowy autostrad i bezpieczeństwa ruchu drogowego na lata 2005-2009. W kolejce do „załatwienia” czeka jeszcze reforma prawa cywilnego i rozwiązanie ekonomicznych problemów państwa (m.in. wysokiego bezrobocia i stosunkowo wysokich podatków).
Autorka jest doktorantką na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.