W przeciętnym Polaku słowo komunizm wywołuje jednoznaczne, negatywne emocje. I najzupełniej w świecie nie ma się czemu dziwić. Represje, kontrola życia prywatnego, niesprawiedliwość społeczna, uprzywilejowanie jednych kosztem innych, kryzys gospodarczy, izolacja, nieustanne próby fałszowania rzeczywistości. Długo by można jeszcze wymieniać fakty, poprzez które komunistyczny ustrój Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest tak mocno znienawidzony (nawiasem mówiąc jednak komunizm stworzony przez Karola Marksa, a komunizm funkcjonujący w ZSRR czy w Polsce nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego). Całości dopełniło wprowadzenie stanu wojennego, którym to polska lewica przypieczętowała swój los na długie lata.
No właśnie. Kilkanaście owych ładnych lat minęło, a lewica nadal, po części słusznie, po części nie, kojarzona jest z komunistyczną przeszłością. Do złego wizerunku przyczyniły się różne mniejsze lub większe (popularne słowo) afery, niejasności, korupcja itp.
Wydaje się, że lewica powoli znika z polskiej sceny politycznej, a początkiem końca była kadencja Leszka Millera na stanowisku premiera. Pragnę w tym miejscu jednak przypomnieć, że w 2001 roku, kiedy SLD okazał się być zwycięską partią, cieszył się dużym poparciem społecznym, podobnie jak dwukrotnie wybrany na prezydenta Aleksander Kwaśniewski, któremu poniekąd udało się zrzucić bagaż przeszłości. Wynik wyborczy koalicji Lewicy i Demokratów jest tylko potwierdzeniem głębokiego regresu, w jakim środowisko lewicowe się obecnie znajduje, a w dodatku nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych latach miało się to zmienić.
Nastały zatem takie czasy, kiedy do lewicowych poglądów przyznawać się jest niebezpiecznie, bo jest się wtedy automatycznie narażonym, jeśli nie na obelgi, to przynajmniej na pogardliwe spojrzenia. Trzeba tu zauważyć jednak, że lewica ewoluowała.
Oczywiście nadal są ludzie i partie uważające się za komunistyczne, głoszące zniesienie własności prywatnej i kapitalizmu, ale są one raczej interesującym skansenem badań politologów i nie traktuje się ich zbytnio poważnie. Dziś światowa lewica to nie rewolucyjni socjaliści, ale raczej mocno zbliżeni do centrum socjaldemokraci, a ostatnio socjalliberałowie. Jednak dla przeciętnego zjadacza chleba w Polsce, takie pojęcia są zupełnie abstrakcyjne, a lewica wciąż pozostaje symbolem PRL. I nie jest to zarzut. Ludzie kierują się własnym rozumem i uczuciami, a nikt nie wymaga od nikogo takiej wiedzy.
Kolejny duży problem lewicy w Polsce polega na tym, że paradoksalnie nie robi ona nic, aby od takiego wizerunku się oderwać. Podczas gdy od ostatnimi czasy takie ugrupowania jak Platforma Obywatelska czy Prawo i Sprawiedliwość, powoli promują nowych, młodych, ambitnych i pomysłowych polityków, tak na lewo patrząc od wielu, wielu lat ciągle widzimy te same twarze. Trudno więc, żeby nie kojarzyły się one z władzą sprzed 1989 roku. Czy lewica zatem jest skazana na unicestwienie?
Mimo, że jestem zwolennikiem wyrównania sił politycznych, dzięki czemu jedni mogą wylewać na drugich przysłowiowy kubeł zimnej wody, jestem zmuszony stwierdzić, że lewica jest w poważnych tarapatach i nie widać dla niej żadnego koła ratunkowego. Biorąc pod uwagę takie założenia dzisiejszej lewicowości, jak równouprawnienie, dążenie do zmniejszenia nierówności społecznych (wiadomo już, że utopijne założenia komunistów są nierealne), zwiększenie świadczeń socjalnych (trzeba jednak pamiętać, że państwo socjalne to bardzo drogie państwo), tolerancja wobec mniejszości (co można uznać za liberalizm), to okaże się, że wielu ludzi podziela takie właśnie poglądy. Jednak większość tychże ludzi nigdy albo otwarcie się do tego nie przyzna, albo nie będą do końca tego świadomi, że ich poglądy można nazwać lewicowymi. Inna sprawa, że chęć bycia młodym „lewicowcem” jest niezwykle utrudniana, paradoksalnie przez starą gwardię postkomunistycznego betonu, który – nie oszukujmy się – jest główną siłą po lewej stronie polskiej sceny politycznej i wymaga od młodych podpisania się pod ich skostniałą, archaiczną ideologią.
Bardzo dobrze nieporadność i bezsilność lewicy ilustrują ostatnie poczynania Leszka Millera, który to obwołał się tym, który lewicę w Polsce oczyści, a co więcej podniesie ją i wypromuje! To chyba nie wymaga specjalnego komentarza.
Aby nie zakończyć na tym, że lewicę wyłącznie skrytykowałem, na osłodę dodam, że poruszyłem jedynie temat lewicy w Polsce, która poprzez swoją przeszłość ma taką a nie inną reputację. Większość światowych partii, które można określić mianem lewicowych (tj. partii pracy) nie jest powszechnie utożsamiana z zacofaniem, represjami, kolesiostwem i korupcją, czego najlepszym przykładem mogą być brytyjska Partia Pracy, czy Szwedzka Partia Socjaldemokratyczna. Partie te są jednak coraz bliżej centrum, a ich lewicowa idea coraz bardziej blednie. Więc może na miejscu byłoby postawienie pytania, czy lewica się już wypaliła? Czy jej śmierć naturalna jest nieuchronna? To zagadnienie pozostaje otwarte.