Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Zachodnia / Dylemat starej panny               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
11-11-2007

 

17-06-2006

  Koniec unijnego szczytu

20-01-2011

  Leczenie bez granic

29-11-2010

 

11-04-2010

 

11-01-2010

 

27-11-2009

 

+ zobacz więcej

Dylemat starej panny 

20-03-2008

  Autor: Anna Przzybyll
Stara panna, która dotychczas nie miała szczęścia w miłości musi wybrać jedną z opcji: wybredna i samotna albo otwarta na nowe doświadczenia i lubiana.

 

 

Przed podobnym dylematem stoi dziś Unia Europejska, niemłoda już wcale panna na wydaniu, o której względy świat nie zabiega już tak gorliwie jak jeszcze przed dekadą. Na globalnym rynku matrymonialnym zaroiło się od urodziwych tygrysic i czarujących jałówek. Azja Południowo-Wschodnia i Indie przyciągają jak magnes, bo w ich oczach jaśnieje blask dynamizmu, determinacji i innowacji. Unia Europejska utraciła ten urok. Nieracjonalnie wysokie wydatki na biurokrację, na badania własnej popularności czy na osłony socjalne obkurczają budżet. To w obliczu kryzysu ekonomicznego i starzejącej się populacji nie pozwala jej nawet przekupić potencjalnego małżonka.
 
Unia opiera swoją tożsamość na zasadzie e pluribus unum. W sferze deklaratywnej jest otwarta na imigrantów i na nowe kraje członkowskie, nawet - posiłkując się określeniem Huntingtona - „rozdarte”. Głosząc pełną inkluzywność, zachowuje się masochistycznie. Przyjmuje pod swój dach osoby z obcych cywilizacji i pozostaje bezradna na ich roszczeniową postawę.
 
Modelowa Unia jest strażniczką liberalnej demokracji, praw człowieka, szafarką walki z dyskryminacją na tle rasowym, etnicznym i religijnym, wojowniczką z ubóstwem i przestępczością, gwarantką równości szans dla wszystkich posiadaczy burgundowego paszportu.. Wizja piękna, ale niestety mocno utopijna. I za podtrzymywanie tej utopii Unia płaci dziś wysoką cenę w postaci notorycznych strajków związków zawodowych, masowego napływu nielegalnych imigrantów, islamizmu rodzącego się w europejskich metropoliach, inflacji ksenofobii i nacjonalizmu. Święta poprawność polityczna uniemożliwia Europejczykom debatę o negatywny aspektach islamu, pozwala natomiast Ankarze ingerować w kwestie wewnętrzne państw zamieszkiwanych przez osoby pochodzenia tureckiego.
 
Juergen Habermas kreśli bardzo nęcącą wizję przezwyciężenia realnych i mentalnych granic państwa narodowego, i osiągnięcia solidarności obcych sobie ludzi w ramach wspólnoty unijnej, zamiast narodowej. Takie propozycje są niebezpieczne, bo tworzone przez wielkie autorytety sugerują, że są możliwe do urzeczywistnienia. Helmut Kohl zasłynął powiedzeniem, że jeśli ktoś ma wizje, powinien odwiedzić okulistę. Unia jak najprędzej powinna zmienić różowe soczewki na transparentne, tak jak reszta świata.
 
Lord Ralph Dahrendorf uważa, że Europa to miejsce normalnej polityki, a nie żaden wielki projekt. Taka diagnoza Unii Europejskiej odbiera jej metafizyczny charakter unikalnego eksperymentu i nie jest mile widziana w kręgach twórców idei europejskiej. Odpowiada jednak na realne wyzwania, przez którymi stoi Unia. Przed Unią trudny czas: głosowanie nad Traktatem Lizbońskim, Turcja ante portas, niepewna sytuacja ekonomiczna na świecie, zagrożenia terrorystyczne, tendencje separatystyczne, ułożenie współpracy z nowymi Liderami Rosji i wkrótce USA. Unia stara się być neutralna, ale efektem tego jest niesprecyzowane stanowisko w kwestiach spraw globalnych zakresu ‘hard power’, ochrony środowiska, bezpieczeństwa energetycznego,  uznawania nowych państw, rozwoju wysokich technologii, w tym badań genetycznych.
 
European Dream nie może stanowić podstawy działania Unii. Jak sama nazwa wskazuje, sen albo marzenie jest oderwane od rzeczywistości. Marzenie o wspólnej Europie jest samo w sobie tak piękne, że nie ma sensu z niego rezygnować. Każda racjonalna panna marzy o księciu, który obdarzy ją bezwarunkową miłością, ale zdaje sobie sprawę, ze ani książę ani miłość w takim wydaniu nie istnieją. Unia potrzebuje planu rozwoju i realnej polityki, a nadal znajduje się w fazie fałszywego idealizmu, który zaszczepił jej ojciec chrzestny, wujek Sam. On doskonale wie, że jego sen, American Dream w praktyce nie istnieje, ale obywatele wierzą w ten mit, bo działa jak samospełniająca się przepowiednia. Wujek powtarzał Unii: uwierz w szczęście, a osiągniesz je. Nie bój się zmian. Działaj, przyznawaj się do błędu i naprawiaj je. Wujek Sam przez wiele lat roztaczał nad Unią parasol ochronny, ale kiedy Unia mu się przeciwstawiła, opuścił ją. Samotna Unia postrzega globalizację nie jako wyzwanie, z którym trzeba sobie poradzić, lecz jako zagrożenie, z którym trzeba sobie dać radę. A Unia nie umie poradzić sobie w zglobalizowanym świecie. 16,5 milionów euro wydaje na Eurobarometr, by przekonać się, że nadal jest kochana przez swoich poddanych. Jej lewe płuco wdycha powietrze prorosyjskie, prawe – proamerykańskie. Tymczasem Darfur czeka daremnie na 3700 żołnierzy Euroforu, którzy nie wyjechali na misję do Sudanu, bo toczą się tam brutalne walki. A udobruchany już trochę wujek Sam tak zszargał reputację i zaciągnął tak niebotyczne długi, że nie jest w stanie wesprzeć Unii ani moralnie ani finansowo. 
 
Postawa Unii jest niejasna: z jednej strony nie prowadzi dialogu z Białorusią, a drugiej inwestuje w Państwie Środka. Mogłaby uniknąć tej dwuznaczności, gdyby jasno powiedziała, że z Chinami prowadzi politykę wyłącznie handlową. Unia nie może wychodzić z założenia, że rozmawiać warto tylko z państwami spełniającymi katalog wstępnych warunków. Potencjalni narzeczeni nawiążą kontakt z pannami niestawiającymi tak wygórowanych wymagań. Unia powinna jak najszybciej porzucić idealistyczne marzenia i po spisaniu intercyzy wstąpić w związek małżeński ze światem, przyjąć go ze wszystkimi wadami i stopniowo reformować. Nie chodzi wcale o rozwiązanie permisywne, ale trzeźwą ocenę swoich możliwości.

Uważam, że Unia dziś bardziej niż nowego traktatu czy kolejnej wspólnej deklaracji potrzebuje diety odchudzającej z biurokracji i możliwych do zrealizowania planów rozwoju. Atrakcyjna, pewna siebie i stojąca mocno na ziemi panna ma większe szanse na intratny ożenek i dobre traktowanie przez męża,  niż stabilna emocjonalnie, samotnica chodząca z głową w chmurach.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  Quo vadis UE??

(~carol, 22-03-2008 17:10)

Opis:


Brak odpowiedzi na ten komentarz
+ powrót + odpowiedz
 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl