Kaczka – myszką niedźwiedzia

23-02-2006

Autor: Wojciech Ząbek

Pierwszy w Polsce przypadek ptasiej grypy odnotowano w Warszawie. Z dalekiej Moskwy przyleciały do kraju „podejrzane” osobniki, a dość nietypowe zachowanie odnotowano już u jednej kaczki.


Naprawdę w dziwnym to kraju żyjemy, gdzie wizyty tak naprawdę nic nie znaczących polityków opisywane są na pierwszych stronach gazet. Przedstawiciel samego cara Putina przyleciał w ostatnich dniach z wizytą do Polski. Wydarzenie, na które nie zwróciłyby uwagi inne światowe media, może z wyjątkiem kilku nadgorliwców, nie mających w danej chwili nic lepszego do robienia. W Polsce okazało się to zaś ogromnym wydarzeniem medialnym. Przylecieli do nas od samego wujka Putina, i to na nasze zaproszenie!

Zainteresowanie rosyjskim wysłannikiem, wydelegowanym do naszego kraju, a raczej do naszego orła (teraz już kaczki?), przerosło wszelkie oczekiwania. Siergiej Jastrżembski (bo tak się ten osobnik nazywa) osobiście nie ma wiele do powiedzenia. Jego rola ogranicza się do przekazania listu, wypowiedzenia kilku miłych słów, jak wysoko jego zwierzchnik sobie ceni nasz kraj i wyjaśnienia, że wszystko co my dotychczas odbieraliśmy negatywnie (gazociąg na Zachód przez Bałtyk – z ominięciem Polski, odmienne postrzeganie wspólnej historii, oraz kilka nieciekawych incydentów w ostatnim roku) to tak naprawdę wielkie nieporozumienie. Jastrżembski parokrotnie się uśmiechnie (a bo jeszcze ktoś pomyśli, że coś jest nie tak), udzieli jednego jedynego w Polsce wywiadu (trzeba w końcu podnieść jego rangę!) i powróci do ojczyzny celem wypełnienia dalszych misji oscylujących na granicy życia i śmierci.

Putina nigdy nie darzyłem sympatią. Powody są proste i znają je ludzie na całym świecie, a trzyma w głębokiej tajemnicy większość światowych polityków. Prezydent Rosji jest dla mnie najzwyczajniejszym kłamcą, mordercą i osobą, dla której jednostka ludzka nic nie znaczy.

Jednakże na zaproszenie naszego Ministra Spraw Zagranicznych, Stefana Mellera jedna z marionetek Putina przybyła do Polski. Jedna z rzeczy, która szczególnie utkwiła mi w pamięci z zeszłorocznych haseł wyborczych PiS (prowadzonych pod szyldem: pokażmy się z rodziną, oczernijmy rodzinę przeciwników politycznych), to zapowiedź prowadzenia bardzo twardej polityki wobec Rosji. Pisowcy przeganiali się w komentarzach, jak to nie boją się wielkiego niedźwiedzia zza wschodu i już mu pokażą jego miejsce w szeregu. Skoro tak, to pytam się, dlaczego na „arcyważnym spotkaniu” skupiono się jedynie na wzajemnym wychwalaniu i czułościach, a kwestie naprawdę istotne odstawiono w kąt i nawet nie pomyślano, aby je poruszyć?

Co z planowanym gazociągiem, który ma ominąć Polskę? Co z przykręcaniem kurka od gazu? Co z ludobójstwem w Czeczenii? I na tym długa lista pytań się wcale nie kończy.

Pałac prezydencki ogarnęła jedynie nieopisana radość, że jak wszystko pójdzie dobrze to do osobistego spotkania z prezydentem Rosji może dojść jeszcze w tym roku. Może dojść… Chyba naprawdę warto jeszcze taki krótki okres przeczekać, by zobaczyć transmisje z wyjazdu naszych do Moskwy. Bo wiadomo, że Putin nie bardzo przepada za osobistym fatygowaniem się w daleką krainę polską. Nasi politycy na klęczkach tam pójdą (względnie polecą), aby dalej karmić rodaków zakłamanymi wypowiedziami, iż nasze relacje mają się jak najlepiej, a Rosja to bardzo dobry przykład demokratycznie prowadzonego państwa. Ogólnie coś na kształt Leppera, który po swej ostatniej wizycie w Chinach był pod wielkim wrażeniem tamtejszej „demokracji”. Brawa dla panów.

Rosja była, jest i będzie przez dłuższy czas bardzo ważnym partnerem gospodarczym Polski. To od niej czerpiemy nie krople, ale cale morze surowców i jesteśmy, póki co, wręcz na nią skazani. Ale dlaczego nie możemy mieć możliwości dialogu? Zadawajmy pytania i żądajmy na nie odpowiedzi. Co więcej, żądajmy czynów. Należy wywrócić cały ten stół do góry nogami i zmienić kompletnie reguły gry! Była pomarańczowa rewolucja? Niechże wiec będzie i kolejna! Niebieska, czerwona czy żółta to już obojętne, tylko aby ktoś w końcu z naszych polityków miał odwagę puste deklaracje zamienić w czyn! Owszem, przyznaję, że zaproszenie nawet marnego doradcy Putina nie jest złym pomysłem. Ale skoro już do spotkania dochodzi, to należy je dobrze wykorzystać, a nie łudzić się, że może za rok, za dwa na osobistym obiedzie sam car spełni wszystkie nasze oczekiwania. Już za długo idziemy po sznureczku Putina i najwyższy czas to zmienić. Należy w końcu coś zrobić, albo przeprowadzić kwarantannę i wybić całe to chore ptactwo!


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.