Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Rząd rządowi nierówny               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
17-03-2010

 

28-10-2009

 

09-10-2009

 

09-10-2009

 

09-08-2009

 

22-05-2009

 

25-04-2009

 

+ zobacz więcej

Rząd rządowi nierówny 

17-05-2008

  Autor: Łukasz Noszczak

Zbliżamy się do połowy pierwszego roku działalności koalicyjnego rządu PO – PSL. Jak to zazwyczaj bywa, wiele osób, począwszy od polityków poprzez dziennikarzy aż po „przeciętnego” Kowalskiego, przy okazji takiego, nawet skromnego, jubileuszu, dokonuje podsumowań i analiz działalności partii rządzących. Jesteśmy niemalże bombardowani kolejnymi sondażami pokazującymi nastroje społeczne wobec rządu oraz wystąpieniami najważniejszych obecnie polityków w kraju – orędzie premiera w długi weekend majowy oraz niedawne wystąpienie szefa MSZ w Sejmie.

 

 

„Jest pięknie, jest cudownie” – tak mógłbym pomyśleć gdybym zwracał uwagę tylko i wyłącznie na zabiegi specjalistów od PR i marketingu politycznego, którzy pomagają rządowi Donalda Tuska. Jeśli obecny gabinet byłby książką, to mając możliwość ocenienia jedynie okładki, kupiłbym ten wolumin bez zastanowienia. Co by jednak było gdybym mógł zajrzeć do środka i przekartkować tę pozycję? Wtedy, jako rozsądny konsument, zastanowiłbym się przynajmniej dwa razy przed wydaniem pieniędzy na nią. Pod względem pozytywnego wizerunku rząd Jarosława Kaczyńskiego nie może się równać z ekipą Tuska. Zdaję sobie sprawę z tego, że na niekorzystny wizerunek poprzedniej koalicji niebagatelny wpływ miały takie „tuzy” polityczne jak: Andrzej Lepper, Roman Giertych, Stanisław Łyżwiński czy Wojciech Wierzejski. Mógłbym wymieniać dalej i właściwie bez końca, ale chyba w tym miejscu każdy może ułożyć własną „czarną listę” polityków, którzy, mimo miernych kwalifikacji, dyktowali warunki w poprzedniej kadencji Sejmu. Jednak przerzucanie całej winy na ludzi z Samoobrony czy LPR byłoby nie do końca słuszne, a na pewno nie wyczerpałoby problemu. Negatywny odbiór społeczny poprzedniego rządu wiązał się także z samymi politykami PiS i to często z tymi z pierwszego rzędu. Zbigniew Ziobro zatracił się w zaprowadzaniu porządku w kraju oraz w karaniu przestępców.  Niewątpliwie  minister sprawiedliwości powinien być personą o silnym charakterze, nieustępliwą i gotową do ostrej i zdecydowanej walki z osobami łamiącymi prawo. Problem powstaje jednak wtedy, gdy minister przekracza pewne granice, również granice prawa, bo właśnie jedną z naczelnych zasad systemu prawnego jest domniemanie niewinności dopóki nie udowodni się komuś winy. Niestety Ziobro przyjął w pewnym sensie funkcję sędziego, wydając wyrok jeszcze przed rozpoczęciem postępowania, a publiczne media mu w tym wtórowały. Ziobro miał swoje sukcesy, ale niestety dla niego, minusów zebrało się więcej niż plusów i zapewne to sprawiło, iż popularność jego drastycznie spadła.

Paradoksalnie najwięcej ciosów poprzedni rząd otrzymał od swojego własnego szefa. Stosując terminologię użytą kiedyś przez Zenona Laskowika i Bohdana Smolenia, można powiedzieć, że Jarosław Kaczyński to „spiritus movens” zarówno początkowego sukcesu PiS jak i późniejszego kompletnego upadku jego rządu. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość wygrywało poprzednie wybory, nie można było odmówić byłemu premierowi charyzmy. Potrafił przekonać ludzi do swoich głównych planów, czyli porządków po III RP, walki z korupcją i umacnianie roli Polski na arenie międzynarodowej. Ideały na pewno słuszne i wielu obywateli wiązało z tym swoje nadzieje. W dodatku Kaczyński wyglądał na takiego polityka, który będzie potrafił zrealizować swoje zamierzenia, jawił się jako postać zdecydowana, inteligentna, silna, wierząca w słuszność swoich przekonań. Niestety, im dłużej trwały jego rządy, tym mniej zalet udawało się odnaleźć w jego osobie. Coraz częściej atakował wszystko i wszystkich wokół kierując się zasadą „ kto nie z nami ten przeciwko nam”. Z czasem, jego siła budziła pewnego rodzaju niepokój zamiast podziwu. Były premier zbyt dużo czasu poświęcał rozliczaniem przeszłości, zamiast zając się teraźniejszością i starać się wypracować odpowiednią przyszłość dla kraju . Nie twierdzę, że nie należy ścigać aferzystów z lat ubiegłych, ale uważam, że powinno się to robić równocześnie ze sprawami bieżącymi, z rozwojem kraju. Jarosław Kaczyński chyba się w tym wszystkim zagubił i nie panował nad zdrowymi proporcjami. W przeważającej większości swoich wystąpień (w tym także w orędziach do Narodu) przewijały się słowa budzące niepokój: wszechobecny układ, spisek, zniszczyć, wrogowie, nieprzychylne media, korupcja, walka etc. Zamiast położyć wyraźny nacisk na sukcesy rządu (bo na pewno takowe były – ale ówczesny premier rzadko o nich mówił) lub powiedzieć coś optymistycznego o planach swojego rządu na przyszłość, Kaczyński skupił się na tym co jest złe i na tym z czym trzeba walczyć. Wyglądało na to, że lider PiS cały czas stał w miejscu, mówił o tym samym, a jak wiadomo, ten kto stoi w miejscu, to tak jakby się cofał.

Błędów poprzedniego premiera nie popełnia Donald Tusk. Już od jego expose wiadomo było, że rządy PO i PSL będą przebiegały pod znakiem miłości, o której tak chętnie i często mówił lider Platformy. Szykował też obywateli na „irlandzki cud” i na wiele innych optymistycznych rzeczy. Od początku widać było, że Tusk patrzy optymistycznie w przyszłość i nie będzie skupiał się tylko i wyłącznie na walce z „układem”, z mediami i z całym światem zewnętrznym względem jego rządu. Ludzie chętnie żartowali sobie z tego ogromu miłości i niezliczonej ilości zapowiadanych cudów, ale jednak jest w tym duża doza sympatii ze strony Polaków. Myślę, że z początkiem rządów PO i PSL nastąpiła pewna odwilż po poprzedniej ekipie. Obecnie panuje zupełnie inny klimat wokół rządu niż miało to miejsce chociażby rok temu.

Okładka tej „książki” jest bardzo piękna i napawa optymizmem. Ale co z treścią lektury? Tutaj już nie jest tak dobrze. Piękne słowa to jedno, ale czyny to już zupełnie inna kwestia. Z tego co do nas dociera, wiemy, że rząd pracuje nad ustawami, przygotowuje projekty, organizuje narady międzyresortowe, konsultacje społeczne i podejmuje jeszcze inne innowacyjne działania m.in. dreptanie w miejscu. Wszystkie obietnice płynące z ust Donalda Tuska naprawdę mogą cieszyć ucho, ale kiedy wydarzy się coś, co ucieszy nasze oczy? Nie sądzę, aby Polacy rzeczywiście oczekiwali cudów, ale myślę, że chcieliby zobaczyć jakiekolwiek wymierne efekty.

Póki co, jedyne co mamy to pozytywny wizerunek polskiego rządu nie tylko w kraju ale i za granicą. W porównaniu do poprzedników to już dużo, ale to powinna być norma a nie powód do radości. Obecnie gabinet Donalda Tuska ma spore poparcie społeczne, upoważniające rząd do odważnych działań i reform, często bolesnych dla pewnych grup społecznych, ale też koniecznych z punktu widzenia ogółu Polaków. Rząd musi wreszcie doprowadzić do jakichś konkretów, bo Polacy nie należą do narodów bardzo cierpliwych i niedługo, nawet pełne miłości i cudów przemówienia Donalda Tuska przestaną ich zadowalać i okażą swoją miłość do innej partii. 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

 

(~Fascjol, 25-05-2008 16:15)

Opis:

 

(, 24-05-2008 22:38)

Opis:

 

(, 23-05-2008 11:58)

Opis:

  populizm

(~Konrad L., 18-05-2008 23:15)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl