Dla większości społeczeństwa sytuacja ta staje się męcząca oraz schematyczna. Brak jakiegokolwiek zainteresowania merytorycznym załatwieniem sprawy powoduje, że skuteczna koordynacja polskiej polityki jest zwyczajnie niemożliwa.
I tak jak dwa bieguny nigdy nie połączą się w jedną całość, tak dwa najważniejsze ośrodki władzy nie zagwarantują nam (raczej) konsekwencji i zintegrowanych działań na rzecz kraju. Pozostaje działanie PR-owe, które już na dobre wpisało się w realia rodzimego uprawiania polityki. Sęk w tym, że z takiego obrotu sprawy korzystać mogą jedynie Ci, których na co dzień oglądamy w telewizyjnych dziennikach, czy też na stronicach głównych gazet.
W moim przekonaniu, główną przyczyną, dla której prezydent tak często sięga po należne mu uprawnienia, jest kwestia zbliżających się wyborów prezydenckich. Zbytnia uległość i nadmierna akceptacja pomysłów PO może przysporzyć mu dużych kłopotów. Istotne jest samookreślenie, wypracowanie swojego realnego wkładu w politykę oraz w zmiany jakie w niej zachodzą. Pokrzywdzeni reformami Tuska, muszą mieć swoje oparcie w człowieku, który nie zgodzi się na taki kształt danej ustawy, w uzasadnieniu tłumacząc to dbaniem o interesy ludzi, nie wyciągających z niej żadnych profitów.
To wskazuje, że popularna w środowisku PiS metoda podziału społeczeństwa na dwie grupy: modernistów oraz tradycjonalistów, zwolenników postępu oraz preferujących obecny stan rzeczy, stała się swoistym planem prezydenckiej walki o drugą kadencję. W momencie, gdy działaniami rządu cieszy się blisko 50% społeczeństwa, konkluzja jest jednoznaczna. Być może jest jeszcze za wcześnie na wnioski, ale dopóki wzajemna wymiana ciosów będzie trwała, dopóty takie skojarzenia będą pojawiały się coraz częściej.
Co w tej sytuacji może zrobić Platforma Obywatelska? Wg sondażu GFK Polonia przeprowadzonego w piątek na grupie 1000 osób, blisko 18% respondentów poparło by rządową inicjatywę usunięcia ze stanowiska prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Są oni zniesmaczeni postępowaniem prezydenta wobec parlamentarnych ustaw. Po 17% poparcia otrzymały następujące alternatywy dla PO: dalsze zgłaszanie ustaw z nadzieją na złamanie prezydenckiego weta, stworzenie nowej koalicji rządowej oraz próba dogadania się z lewicą. Najmniejszym poparciem respondenci obdarzyli pomysły koalicji z SLD oraz przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Niedawno powstała kolejna inicjatywa wśród posłów PO, aby pozostawić obecny stan rzeczy swojemu losowi. Chcą w ten sposób przedstawić osobę prezydenta jako jednostkę antypostępową, hamującą siłę przemian zachodzących w Polsce oraz niszczącą spokój i harmonię wypracowaną po burzliwym dwuleciu rządów PiS.
Gdyby ta metoda została zaakceptowana przez gabinet Donalda Tuska, a Lech Kaczyński nie zmieniłby swojej dotychczasowej retoryki, czekają nas jeszcze długie i niewygodne informacje o niekończącej się opowieści. Straty, wyniku których nie sposób przewidzieć, mogą okazać się niszczycielskie zarówno dla jednej jak i drugiej strony. I mimo prywatnej sympatii, jaką do siebie czują prezydent i premier, nie zanosi się na przełom.