Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Zachodnia / Z kraju wiecznej kampanii               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
27-12-2011

 

18-11-2011

  Manifestacje w Niemczech

03-07-2010

  Christian Wullf nowym prezydentem Niemiec

06-06-2010

 

22-05-2010

 

10-05-2010

  Poparcie Angeli Merkel spada

04-01-2010

 

+ zobacz więcej

Z kraju wiecznej kampanii 

12-02-2003

  Autor: Jarosław Błaszczak

Jak napisał niedawno jeden z niemieckich komentatorów, w kraju naszych zachodnich sąsiadów koniec jednej kampanii wyborczej automatycznie oznacza początek następnej. Po jesiennych wyborach do Bundestagu, w których pyrrusowe zwycięstwo odniosła rządząca od czterech lat koalicja SPD (socjaldemokratów) i Zielonych, natychmiast zmagania o przychylność wyborców rozpoczęli politycy szczebla regionalnego w dwóch ważnych landach - Dolnej Saksonii oraz Hesji. Do starcia przy urnach doszło 2 lutego. Obserwowałem ostatnie dni kampanii w stolicy Dolnej Saksonii - Hanowerze - oraz pobliskich mniejszych miejscowościach.

 

 

Hesja to land o bardzo bogatych tradycjach. Choć zmieniały się granice i formy organizacyjne, to pewną dozą autonomii mieszkańcy tego terenu cieszą się praktycznie nieprzerwanie od końca XIII w. Współcześnie to region silnie zindustrializowany. To tutaj znajduje się m.in. siedziba firmy Opel. Przede wszystkim jednak, w Hesji leży Frankfurt nad Menem, największe w kontynentalnej Europie centrum finansowe.

Dolna Saksonia istnieje w obecnej postaci dopiero od 1946, ale czas ten wystarczył na zdobycie bardzo silnej pozycji wśród niemieckich krajów związkowych. Obecnie jest to drugi, po Bawarii, land pod względem powierzchni i czwarty pod względem liczby ludności. Jest to również największy w Niemczech obszar wydobycia surowców energetycznych: ropy naftowej i gazu ziemnego. Po zorganizowanej tutaj Wystawie Światowej EXPO 2000, Hanower promowany jest jako najważniejszy w kraju ośrodek targowy.

Warto jeszcze przypomnieć, że w Niemczech wybory do parlamentów regionalnych (Landtagów) są dużo ważniejsze niż np. do naszych sejmików wojewódzkich. Kraj ten jest federacją i lokalne władze mają dość szerokie kompetencje. Powołują własne rządy, które zarządzają takimi dziedzinami jak oświata, ochrona zdrowia, ochrona środowiska, kultura czy nawet, w ograniczonym zakresie, wymiar sprawiedliwości. Ponadto to Landtagi desygnują członków Bundesratu, drugiej izby parlamentu federalnego. Jeśli opozycja kontroluje większość landów (a wszystko wskazywało na to, że po tych wyborach tak właśnie będzie), to kontroluje też Bundesrat i może skutecznie utrudniać rządowi przeprowadzanie jakichkolwiek inicjatyw ustawodawczych

Zbliżające się wybory widać było na ulicach saksońskich miast i miasteczek od dawna. Trudno było przejść 100 metrów i nie natknąć się na jakiś wyborczy plakat. Głównie partie przyjęły zupełnie różne style prowadzenia kampanii. Chadecka CDU, dotychczas pozostająca w opozycji tak w Berlinie, jak w Hanowerze, ale uznawana za faworyta tych wyborów, postawiła na negację rządzących SPD i Zielonych. “Nie pozwólmy czerwonym i zielonym zostać!” - krzyczała z bilboardów sfrustrowana pielęgniarka. Przypominało to trochę kopanie leżącego, bo SPD tak złych notowań jak obecnie nie miała jeszcze nigdy, odkąd w 1977 roku zaczęto badać w Niemczech preferencje wyborców. Socjaldemokraci odpowiadali spokojnie i feministycznie: ich główny plakat zawierał po prostu zdjęcia blisko 30 pań, które znalazły się na liście kandydatów do Landtagu. Zieloni chcieli oczywiście wykorzystać swój największy kapitał - obecność w ich partii szefa niemieckiego MSZ Joschki Fischera, najpopularniejszego niemieckiego polityka. Dlatego na dużej części plakatów znalazł się właśnie Fischer, który z wyciągniętą dłonią wołał po prostu “Liczę na Was !” Niespodziewanie dużo było też reklam kompletnie nieznanej do tej pory partii PBC (w wolnym tłumaczeniu: Partia Wiernych Biblii Chrześcijan). Dość nieśmiało natomiast promowali się postkomuniści z PDS, świadomi zapewne, że na terenie dawnych Niemiec Zachodnich wielkiego poparcia raczej nie zdobędą.

Hasła wyborcze były w tej kampanii bardzo nieskomplikowane. Relatywnie najwięcej inwencji wykazało SPD, które do znudzenia powtarzało: “Polityka dla rzeczywistości” (“Politik für die Wirklichkeit”). CDU ograniczyło się do dopisania do swojego logo słówka “Lepiej.” (“Besser.”). Przy okazji, samo logo zostało nieco zmodyfikowane. Do tradycyjnie czerwonych liter tworzących skrót nazwy dodano błękitny romb z głową pędzącego konia, którego rozwiana grzywa przybrała barwy niemieckiej flagi. Być może chodziło o podkreślenie, że partia, która po słynnym skandalu finansowym z 2000 roku długo nie mogła się pozbierać, teraz nabrała nowej dynamiki. Ale chyba najbardziej swoją prostotą przekazu zaskakiwali liberałowie z FDP. Ich hasło brzmiało po prostu “Więcej FDP” (“Mehr FDP”).

W przedwyborczy piątek odwiedziłem jedną z luterańskich szkół średnich w Hildesheim, kilkudziesięciotysięcznym mieście pod Hanowerem. Był to ostatni dzień przed przerwą międzysemestralną, więc panowała powszechna wesołość i atmosfera odprężenia. Mimo to, w rozmowach z nauczycielami pobrzmiewała nuta niezadowolenia z powodu bezprecedensowo złej w najnowszej historii Niemiec sytuacji gospodarczej. Ustały już utyskiwania z powodu niedogodności wprowadzenia euro, ale za to coraz więcej absolwentów tej szkoły musi liczyć się z widmem bezrobocia. Mimo to, w przeciwieństwie do terenów dawnego NRD, młodzi ludzie w tej części Niemiec wciąż zachowują optymizm.

Aby jeszcze lepiej zrozumieć, czemu ludzie nie są zadowoleni z działalności sektora publicznego, wystarczy wsiąść w Niemczech do pociągu podmiejskiego. O ile drogie połączenia typu Inter-City Express stoją w tym kraju na bardzo wysokim, całkowicie niespotykanym w Polsce, poziomie, o tyle na przewozy regionalne wszyscy tylko narzekają. Cena zupełnie nie idzie w parze z jakością. Pociągi są drogie (trasa długości 45 km to, w zależności od liczby przesiadek, wydatek rzędu 7-12 euro;) i często się spóźniają. Do kas ustawiają się często długie ogonki, a konduktorzy bywają czepliwi. To wszystko niby drobiazgi, ale biorąc pod uwagę, że takich negatywnych drobiazgów mnóstwo jest także w innych sferach działań władz, ogólna opinia o skuteczności rządzących jest coraz gorsza.

W sobotni poranek, na dzień przed wyborami, w Limmer, maleńkiej miejscowości ok. 50 kilometrów od Hanoweru, jem śniadanie z lokalnym pastorem i jego rodziną. Duchowny i jego żona, choć z pewnym wahaniem, chcą tradycyjnie poprzeć CDU. Ich osiemnastoletnia córka, dla której będą to pierwsze wybory, waha się między SPD a Zielonymi. Myśli też o PBC, która w kampanii przedstawiała się jako partia protestu, alternatywa dla rutynowanych polityków. Generalnie, w powietrzu wisi myśl charakterystyczna dla zmęczonych polityką społeczeństw: obojętnie kogo wybierzemy, wiele się nie zmieni.

 

Około południa jestem już w stolicy i największym mieście landu, Hanowerze. Niczym typowy wyborca w słoneczny dzień, leniwie przechadzam się jedną z głównych ulic. Warto zaznaczyć, że w Niemczech wolno prowadzić kampanię do ostatniego dnia. Na placu przed domem towarowym swoją niewielką scenę ustawiło SPD. Na tle dużej planszy z napisem “Jasne, że Sigmar” przygrywa zespół jazzowy. Starsi, ale wesoło uśmiechnięci panowie. Przed nimi stolik, a na nim mnóstwo gadżetów, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Dla najmłodszych baloniki, dla nieco starszych wszelkiego typu ulotki, plakaty i publikacje. Szczególnie dociekliwi mogą nawet dostać blisko pięćdziesięciostronicowy program partii na najbliższe 5 lat. Wśród seniorów szczególnym wzięciem cieszą się firmowe kalendarze.

Stoisko CDU jest dużo skromniejsze. Wystarczy za to choćby się do niego zbliżyć, a już podbiega miły pan z folderem ze zdjęciem innego miłego pana na okładce i mówi: “ Dzień dobry. To jest Christian Wulff. Nasz kandydat na premiera Dolnej Saksonii.” Równie skromnie, wręcz leniwie, jest przy stoiskach FDP i PBC. Choć wytrwale chodziłem po centrum Hanoweru przez prawie dwie godziny, nie natknąłem się na przedstawicieli Zielonych. Na słupach ogłoszeniowych wisiały za to zaproszenia do jednego z lokali na spotkanie z regionalną liderką partii i... oczywiście Joschką Fischerem.

Wybory do Landtagów to nie tylko wybory list. To również pojedynek liderów. Obie główne partie z góry ogłosiły, kogo powołają do regionalnego rządu, jeśli wygrają. Kandydatami na premiera byli wspomniani już Christian Wulff (CDU) i urzędujący premier Sigmar Gabriel (SPD). Warto wiedzieć, że do 1998 szefem tutejszego rządu był nie kto inny jak... Gerhard Schroeder, który swój prywatny dom ma właśnie w Hanowerze. Dla socjaldemokratów sprawa była więc prestiżowa.

Przechodzę pod rozległy gmach Landtagu. Chyba nigdy nie widziałem jeszcze aż takiej ilości sprzętu radiowego i telewizyjnego w jednym miejscu. Wozy transmisyjne, ciężarówki, autobusy poprzerabiane na mobile studia radiowe i prowizoryczne newsroomy. Łącznie kilkadziesiąt pojazdów. Jutro o 18.00, gdy zamknięte zostaną lokale wyborcze, zacznie się tu wielki medialny show.

Wybory do Landtagów Dolnej Saksonii i Hesji zakończyły się ostatecznie, zgodnie ze wcześniejszymi przewidywaniami, kompromitującą porażką SPD oraz zdecydowanym zwycięstwem CDU. Oto szczegółowe wyniki:

Dolna Saksonia
CDU 48,3 % (91 ze 183 mandatów)
SPD 33,4 % (63)
FDP 8,1 % (15)
Zieloni 7,6 % (14)
Inni 2,6 % (0)

Hesja
CDU 48,8 % (56 ze 110 mandatów)
SPD 29,1 % (33)
Zieloni 10,1 % (12)
FDP 7,9 % (9)
Inni 4,1 % (0)

Ale to jeszcze nie koniec wyborczych emocji w Niemczech na ten rok. Już jesienią do urn pójdą mieszkańcy największego landu Republiki Federalnej - Bawarii. Choć od dziesięcioleci rządzi tam katolicka CSU, to w polityce przecież nic nigdy nie wiadomo na pewno... A więc, zaczynamy kolejną kampanię !

CDU 48,3 % (91 ze 183 mandatów)SPD 33,4 % (63)FDP 8,1 % (15)Zieloni 7,6 % (14)Inni 2,6 % (0)CDU 48,8 % (56 ze 110 mandatów)SPD 29,1 % (33)Zieloni 10,1 % (12)FDP 7,9 % (9) Inni 4,1 % (0) Ale to jeszcze nie koniec wyborczych emocji w Niemczech na ten rok. Już jesienią do urn pójdą mieszkańcy największego landu Republiki Federalnej - Bawarii. Choć od dziesięcioleci rządzi tam katolicka CSU, to w polityce przecież nic nigdy nie wiadomo na pewno... A więc, zaczynamy kolejną kampanię !

Źródła ilustracji: NDR (2), sztab wyborczy CDU

Wyniki wyborów za: NDR (Dolna Saksonia), Hessischer Rundfunk (Hesja)


Autor: Jarosław Błaszczak,
jarek.blaszczak@pf.pl

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl