Czternaście stuleci nienawiści

16-02-2003

Autor: Jarosław Błaszczak

Konflikt izraelsko-palestyński to jeden z najbardziej zagmatwanych i trudnych do rozwiązania problemów współczesnego świata. Mały skrawek ziemi u wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego od dziesięcioleci jest przedmiotem krwawych waśni. Analizując tę sprawę zawsze trzeba pamiętać o niezwykle długiej i trudnej historii walki Żydów o własne państwo i walki Arabów o suwerenność w geograficznej i historycznej Palestynie. Przypomnijmy sobie pokrótce dzieje tego niemal odwiecznego sporu od czasów biblijnych po dojście do władzy premiera Szarona.


Starożytne korzenie

Według Biblii, Bóg dał narodowi wybranemu krainę Kanaan, aby mógł założyć tam swoje państwo. Zdaniem historyków, Izraelici zaczęli zasiedlać swoją ziemię obiecaną, położoną mniej więcej tam, gdzie teraz jest Państwo Izrael, ok. 1250 roku przed naszą erą. W latach 961-922 p.n.e. krajem rządził legendarny król Salomon, który wzniósł w Jerozolimie imponującą świątynię. Po jego śmierci nastąpił podział państwa na dwie suwerenne części. W roku 586 p.n.e. południowe królestwo, Judea, zostało podbite przez Babilończyków, którzy zniszczyli świątynię, a ludność zamienili w niewolników i w dużej części wywieźli w rejon dzisiejszego Iraku. To właśnie ten okres Biblia nazywa niewolą babilońską. Niewola trwała 70 lat. Po powrocie na swe ziemie Żydzi odbudowali świątynię, która zaczęła być postrzegana jako symbol ich państwowości.

Około roku 333 p.n.e. królestwo zostało po raz kolejny podbite, tym razem przez Aleksandra Macedońskiego. W połowie II w. p.n.e. Żydzi zdołali się wyzwolić, tylko po to, aby niespełna sto lat później ostatecznie utracić swą niezależność na rzecz Imperium Rzymskiego. W roku 70 naszej ery zorganizowali wielkie powstanie, które zakończyło się powtórnym zburzeniem świątyni. Wielu Żydów musiało uciekać z kraju. Tak narodziła się ich słynna diaspora, czyli rozproszenie, która, pomimo istnienia państwa żydowskiego, trwa do dziś. W roku 133 Żydzi ponownie się zbuntowali. Rozjuszony cesarz Hadrian nakazał całkowicie zburzyć Jerozolimę, a wszystkich jej mieszkańców sprzedać do niewoli.

W VII wieku Arabowie wyrwali te tereny z rąk Bizancjum. Od tego czasu, za wyjątkiem niespełna stuletniej przerwy w okresie krucjat, Ziemia Święta pozostawała we władaniu różnych państw muzułmańskich. Miejsce Żydów zajęli Arabowie. I tak aż do I wojny światowej.

Ruch syjonistyczny

W roku 1896 w Wiedniu ukazała się książka pt. “Państwo żydowskie”. Jej autor, austriacki pisarz i dziennikarz żydowskiego pochodzenia Theodor Herzl, postulował utworzenie przez Żydów samodzielnego bytu państwowego w Palestynie. Miało być to remedium na narastające w Europie nastroje antyżydowskie. Rok później w Bazylei w Szwajcarii odbył się kongres, podczas którego powołano do życia Światową Organizację Syjonistyczną, mającą za cel doprowadzenie do realizacji postulatów Herzla. Żydzi zaczynali, na razie jeszcze nieśmiało, emigrować do Palestyny, będącej wówczas częścią Imperium Osmańskiego. W roku 1914 było ich tam około 65 tysięcy, dwa i pół raza więcej niż zaledwie piętnaście lat wcześniej.

W czasie I wojny światowej Palestyna została oswobodzona z rąk tureckich przez oddziały arabskie, wspierane przez Brytyjczyków. To właśnie Wielka Brytania, decyzją Ligi Narodów, uzyskała w 1920 zarząd mandatowy nad tym terytorium. Jednak jeszcze w czasie wojny Anglicy złożyli dwie sprzeczne deklaracje, odnośnie swojej wizji powojennej Palestyny. W roku 1916 wysokiej rangi brytyjski przedstawiciel w Egipcie, Sir Henry MacMahon, zadeklarował, że na odebranych Turkom ziemiach powstanie państwo lub państwa arabskie. Rok później minister spraw zagranicznych Arthur Balfour w swoim słynnym liście od lidera syjonistów, Lorda Rothschilda, zadeklarował poparcie dla wysiłków na rzecz stworzenia w Palestynie “narodowego domu” (“national home”) dla Żydów. Zostało to oczywiście odebrane jako obietnica niepodległego państwa narodowego. Obie strony, Arabowie i Żydzi, mieli więc prawo oczekiwać od Brytyjczyków korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia.

Do końca okresu międzywojennego liczebność Żydów w Palestynie wciąż rosła. Tuż przed wybuchem wojny stanowili już niemal połowę ludności. Ten gwałtowny wzrost musiał wywołać niepokój Arabów. W 1929 w pierwszych poważnych starciach na tle narodowościowym zginęło łącznie po obu stronach blisko 250 osób. Trzeba wspomnieć, że administracja brytyjska zdawała się sprzyjać raczej Żydom. W 1936 Arabowie zorganizowali potężny strajk generalny. Tymczasem po stronie żydowskiej powstała pierwsza poważna organizacja paramilitarna – Irgun Zvai Leumi. Jej celem było zmuszenie Arabów i Anglików do oddania Żydom całej Palestyny i terenów dzisiejszej Jordanii. Brytyjczycy proponowali jakąś formę kompromisu w postaci podziału spornego terenu, ale Arabowie odrzucali wszelkie tego typu pomysły.

Powstanie Izraela

II wojna światowa, a co za nią idzie holocaust, uczyniła kwestię zapewnienia narodowi żydowskiemu bezpiecznego bytu priorytetową. Brytyjczycy przekazali sprawę Palestyny do rozstrzygnięcia nowopowstałej Organizacji Narodów Zjednoczonych. W listopadzie 1947 Zgromadzenie Ogólne przyjęło rezolucję wprowadzającą podział spornego terenu w proporcji 56,5 : 43,5 na korzyść Żydów. Arabowie nigdy nie zaakceptowali tej decyzji. Brytyjczycy mieli wycofać się z Palestyny do połowy maja 1948. Tymczasem już w grudniu 1947 powstająca armia izraelska zaczęła przeprowadzać czystki etniczne w niektórych z palestyńskich wiosek. Oddziały obu stron dokonywały wypadów na terytoria przypisane w rezolucji ONZ sąsiadom. Aktywność wzmogły też organizacje paramilitarne, na razie głównie po stronie izraelskiej. Po masakrze ludności arabskiej przeprowadzonej 9 kwietnia 1948 w wiosce Deir Jassin pod Jerozolimą, setki tysięcy Palestyńczyków rozpoczęło exodus do Libanu, Egiptu i na terytorium, które dziś znamy jako Zachodni Brzeg Jordanu.

15 maja 1948 formalnie zaczęło funkcjonować Państwo Izrael. Sąsiedzi – Jordania, Irak, Syria, Liban i Egipt – natychmiast odpowiedzieli atakiem. W wyniku działań wojennych państwa arabskie ostatecznie uzyskały kontrolę nad ok. 25 % terytorium dawnego brytyjskiego terytorium mandatowego. Egiptowi przypadł półwysep Synaj, a Jordanii Zachodni Brzeg. Pozostałe 75% ziem złożyło się na terytorium Izraela.

Narodziny OWP

W 1964 państwa arabskie powołały do życia marionetkową początkowo Organizację Wyzwolenia Palestyny (OWP). Gdy pięć lat później jej szefem został przywódca konspiracyjnej organizacji zbrojnej Fatah, Jaser Arafat, postawił sobie za cel uniezależnienie OWP od jej początkowych patronów.

Tymczasem w czerwcu roku 1967 Izrael stoczył kolejny bój ze swymi sąsiadami. Konflikt ten przeszedł do historii jako wojna sześciodniowa. W czasie tej wojny Izrael odebrał Egiptowi Synaj i Strefę Gazy, Syrii Wzgórza Golan, a Jordanii Zachodni Brzeg wraz ze wschodnią Jerozolimą. Ogólnie powierzchnia terenów kontrolowanych przez państwo żydowskie uległa podwojeniu. Okupację potępiła, bezskutecznie, Rada Bezpieczeństwa ONZ. Według danych ONZ, do ucieczki zmuszonych zostało ok. pół miliona ludzi, głównie Palestyńczyków.

Przez ponad sześć lat próby uregulowania sytuacji po wojnie sześciodniowej na drodze dyplomatycznej nie przynosiły żadnego rezultatu. Państwa arabskie, a konkretnie Egipt i Syria, postanowiły znów odwołać się do siły militarnej i w październiku roku 1973, w dniu żydowskiego święta Jom Kippur (od którego konflikt wziął nazwę: wojna Jom Kippur), ponownie uderzyły na Izrael. Początkowo udało im się przejąć kontrolę nad Synajem i wzgórzami Golan. Izrael szybko przeprowadził jednak kontrofensywę i ostatecznie nie tylko niczego nie stracił, ale wręcz powiększył kontrolowane przez siebie terytorium. Kanał Sueski stał się naturalną granicą między Egiptem a Izraelem. Wojna ta łącznie pochłonęła ok. 14,5 tysiąca istnień ludzkich i została stanowczo potępiona przez społeczność międzynarodową. Znacznie pogorszyła też reputację Izraela na arenie międzynarodowej i popchnęła go ku narastającej zależności od najbardziej niezawodnego sojusznika – Stanów Zjednoczonych. Co więcej, władze Arabii Saudyjskiej “ukarały” wszystkie kraje, które choćby tylko werbalnie poparły Izrael, blisko półroczną przerwą w dostawach ropy. Spowodowało to bardzo szkodliwy dla światowej gospodarki wzrost cen tego surowca.

Tymczasem narastał palestyński terror. W lecie 1972 światem wstrząsnęły wydarzenia podczas Igrzysk Olimpijskich w Monachium, gdzie zamachowcy zabili 11 izraelskich sportowców. W 1974 Jaser Arafat po raz pierwszy wystąpił na forum ONZ. Wielu ówczesnych obserwatorów zapamiętało ten dzień do końca życia. Arafat zaapelował o pokój, ale jednocześnie wypowiedział znamienne słowa (moje wolne tłumaczenie): “Przychodzę do was dzisiaj trzymając gałązkę oliwną i broń bojownika o wolność. Nie pozwólcie, żeby gałązka wypadła z mojej dłoni.” Można było to odebrać jako groźbę. Groźbę nieelegancką, ale skuteczną. Rok później Departament Stanu USA po raz pierwszy oficjalnie przyznał, że interesy palestyńskich Arabów muszą być wzięte pod uwagę przy negocjowaniu porozumień pokojowych.

W roku 1977 Anwar Sadat, prezydent Egiptu, zrobił coś, czego nie spodziewał się nikt. Zaledwie 4 lata po krwawej wojnie Jom Kippur przyleciał do Jerozolimy i wygłosił przemówienie w Knesecie (izraelski parlament). Tak rozpoczął się dialog izraelsko-egipski nad którym opiekę roztoczył zeszłoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla, a wówczas prezydent USA, Jimmy Carter. W marcu 1979 Sadat i premier Izraela Menachem Begin (notabene weteran armii Andersa) podpisali traktat pokojowy. Egipt był pierwszym państwem arabskim, które zdecydowało się na normalizację stosunków z Izraelem. Zapłacił za to przejściową izolacją ze strony pozostałych państw regionu. Sam Sadat poniósł dużo większą ofiarę: w 1981 zginął z rąk radykalnych wojskowych.

W roku 1982 Izrael uderzył na Liban. Pretekstem była likwidacja baz antyizraelskich partyzantów, którym Bejrut miał udzielać schronienia. Izraelczycy zyskali na zajętym terenie sojusznika w postaci ekstremistycznej, chrześcijańskiej organizacji Falanga. To właśnie członkowie Falangi dokonali we wrześniu tego roku strasznych masakr w obozach uchodźców palestyńskich Szabra i Szatila. Wojska izraelskie stały nieopodal, ale nie interweniowały. Ministrem obrony był wtedy Ariel Szaron. Gdy w 1983 specjalna komisja wytknęła mu zaniedbania podczas nadzorowania operacji w Libanie i obarczyła pośrednią odpowiedzialnością za masakry, musiał na jakiś czas wycofać się z polityki. Zresztą, ta sprawa ciągnie się za nim do dzisiaj.

Przyszedł rok 1987. Od końca lat siedemdziesiątych, gdy Ariel Szaron, jeszcze jako minister budownictwa, bardzo rozwinął program budowy na terytoriach okupowanych osiedli żydowskich, Żydów było na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy coraz więcej. Frustracja Palestyńczyków narastała. Rozpoczęła się pierwsza intifada (po arabsku: powstanie). Początkowo były to działania typu walka cywilna: napisy na murach, strajki, blokady dróg, bojkot izraelskich produktów. Coraz częściej dochodziło też do zamachów. Izrael starał się bronić i odpowiadał siłą, często brutalną. Łącznie szacuje się, że w latach 1987-93 konflikt pochłonął życie około tysiąca osób.

Grunt pod przyszłe porozumienia zaczęli przygotowywać Amerykanie. Rozpoczęli oni negocjacje z OWP, której kierownictwo od wydarzeń roku 1982 przebywało na uchodźstwie w Tunezji. Arafat i jego organizacja od wydalenia ich z terytoriów okupowanych byli coraz bardziej poza głównym nurtem wydarzeń i byli gotowi na daleko idące ustępstwa, byle tylko odzyskać swą pozycję jako główna siła reprezentująca Palestyńczyków. Dlatego w 1988 palestyński rząd emigracyjny na posiedzeniu w Algierii po raz pierwszy oficjalnie zgodził się na podział historycznej Palestyny na dwa państwa. Tymczasem premier Izraela, Icchak Szamir zaproponował, aby przeprowadzić na terytoriach okupowanych pierwsze od powstania Izraela wybory – na początek samorządowe.

W roku 1991, podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, OWP poparła Saddama Husajna. Jak nie trudno się domyślić, był to potężny cios dla jej międzynarodowej pozycji. W 1992, korzystając z dojścia do władzy w Izraelu nastawionej raczej pacyfistycznie Partii Pracy pod wodzą Icchaka Rabina, obie strony przystąpiły do intensywnych negocjacji. Prowadzone w Norwegii rozmowy były przez dłuższy czas objęte tajemnicą, co być może ułatwiło relatywnie szybkie dojście do kompromisu. We wrześniu 1993 w Ogrodzie Różanym Białego, na oczach 400 mln telewidzów na całym świecie, Arafat i Rabin podpisali pierwsze, na razie wstępne, porozumienia pokojowe, tzw. deklarację zasad (Declaration of Principles). Choć podpisano je w Waszyngtonie, to wynegocjowano w tzw. procesie z Oslo, stąd obiegowa nazwa dokumentu: porozumienie z Oslo. Porozumienie, a także późniejsze “traktaty wykonawcze”, do niego zakładały wycofanie się sił izraelskich ze Strefy Gazy i części Zachodniego Brzegu (oczywiście nie dotyczyło to osiedli żydowskich). Najbardziej kontrowersyjne kwestie: sprawa powrotu palestyńskich uchodźców, status Jerozolimy, którą obie strony uważają za swą stolicę, przyszłość osiedli żydowskich i wreszcie samo powstanie niepodległego państwa palestyńskiego, miały być rozstrzygnięte w ciągu kolejnych pięciu lat. Tak powstała Autonomia Palestyńska.

Niestety, pokój w dużej mierze pozostawał na papierze. Mnożyły się zamachy, co w oczywisty sposób niepokoiło Izraelczyków, a władze Autonomii nie miały innego pomysłu na zaradzenie sytuacji niż przeprowadzanie masowych aresztowań, co nie dodawało im popularności. Oponenci porozumienia po obu stronach rośli w siłę. Dlatego w 1994 w Egipcie podpisana coś, co dziennikarze ochrzcili mianem “Oslo II”. Porozumienie to oddawała ponad 30 % terytoriów okupowanych pod samodzielny lub wspólny z Izraelczykami zarząd Palestyńczyków. Żydowscy ekstremiści wpadli w furię. Rok później premier Rabin zginął z rąk jednego z nich.

W 1996 do władzy powrócił prawicowy Likud. Jego przywódca, Benjamin Netanjahu, od razu powrócił np. do planów rozbudowy osiedli. Ale pod presją Waszyngtonu musiał podpisać w 1998 kolejne porozumienie, które zawierało obietnicę oddania Palestyńczykom pod kontrolę kolejnych terytoriów. Ustępstwa te nie powodowały bynajmniej ustania przemocy ze strony Palestyńczyków, co najwyżej jej ograniczenie. Dlatego w 1999 wyborcy oddali władzę w ręce Ehuda Baraka z Partii Pracy, który natychmiastowy pokój uczynił głównym elementem swojego programu. Tymczasem minął omawiany wcześniej pięcioletni okres przejściowy. Arafat był zdecydowany, by proklamować niepodległość. Praktycznie w ostatniej chwili społeczność międzynarodowa, przede wszystkim Amerykanie, zdołali mu to wyperswadować.

Ehud Barak, zgodnie z przyjętymi zobowiązaniami, oddawał Palestyńczykom kolejne ziemie. Wycofał również izraelskie wojska z Libanu. Mimo to negocjacje na temat ostatecznego uregulowania spornych kwestii prowadziły do nikąd. Zwiększała się presja ze strony kończącego kadencję Billa Clintona, który koniecznie chciał przejść do historii jako ten, który przeciął ten odwieczny spór. Na szczycie w Camp David w lecie 2000 Barak poszedł na tak dalekie ustępstwa, na jakie jeszcze nie poważył się żaden izraelski polityk. Pokój był o krok. Ale Arafat chciał spełnienia absolutnie wszystkich swoich postulatów i odmówił.

28 września 2000 bodaj najbardziej znienawidzony przez Arabów polityk izraelski, Ariel Szaron, odwiedził meczet al-Aksa w Jerozolimie, jedno ze świętych miejsc islamu. Palestyńczycy uznali to za prowokację i wykorzystali jako pretekst do rozpoczęcia drugiej intifady, która trwa do dziś.

Przemoc narastała. Na początku 2001 odbyły się przedterminowe wybory, w których premierem wybrano Szarona. Resztę tej opowieści wszyscy znamy. Szaron bardzo zaostrzył linię Izraela. Wróciła polityka brutalnych represji wobec Palestyńczyków, a potem wręcz samego Arafata. Arabowie nie pozostawali dłużni – zamachów było ciągle więcej i więcej. Znów rozkręciła się spirala przemocy. I nie widać końca.

Na koniec trzeba powiedzieć, że wojna z Irakiem, które jest w tym roku bardzo prawdopodobna, dla Palestyńczyków może się, paradoksalnie, okazać korzystna. Atak na Saddama tak dalece pogorszy wizerunek Ameryki w oczach przeciętnych Arabów, że, co widać już teraz, nie pozwoli rządom państw Bliskiego Wschodu na dalsze popieranie Waszyngtonu. Jedynym remedium będzie uczynienie wyraźnego gestu w stronę świata arabskiego. I jest bardzo możliwe, że takim gestem będzie utworzenie państwa palestyńskiego. Choć na razie to oczywiście tylko hipotezy.

Autor: Jarosław Błaszczak
jarek.blaszczak@pf.pl

Artykuł został przygotowany na podstawie chronologii konfliktu izraelsko-palestyńskiego, opublikowanej w roku 2001 na stronach internetowych BBC.





Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.