O fasadzie słów kilka

11-02-2009

Autor: Tomasz Sawicki

Obserwując ostatnie kilka lata na polskiej scenie politycznej i rozmaite wydarzenia z udziałem polskich polityków, nasuwają się pytania: Co z naszą elitą polityczną? Czy w ogóle można ją uznać za elitę czy klasą polityczną?


Na początek zacznę od zdefiniowania, co to jest elita polityczna. Przez elitę w skrócie można rozumieć grupę ludzi, którzy z racji zajmowania określonych - z reguły strategicznych - stanowisk państwowych czy też pozapaństwowych dążą do zapewnienia sobie wpływu na politykę w danym państwie. Klasą polityczną na podstawie dość niejednoznacznego pojęcia klasy społecznej można określić pewną grupę ludzi, wyodrębnioną na podstawie czynnika ekonomicznego, mającą aspiracje na decydowanie w aspekcie politycznym oraz skupioną w pewnej kategorii zbieżności interesów. Oczywiście, przytoczone określenia nie w pełni oddają to, czym tak naprawdę jest elita czy klasa polityczna, ale celowo umieściłem ją, jako punkt wyjścia do określenia, z czym mamy do czynienia w Polsce. Podstawowe pytanie: czy jest to elita, która decyduje o losach państwa w sposób przemyślany i zgodny z jego żywotnymi interesami, czy jest to jednak klasa zainteresowana doraźnymi korzyściami ekonomicznymi oraz korzyściami sprawowania władzy, niekoniecznie nastawiona na choćby zaspokojenie minimalnych warunków życia obywateli. Moim zdaniem w Polsce mamy do czynienia z klasa polityczną.

Dlaczego? Wszystkie dotychczasowe rządy czy też partie skupione są głównie na przejęciu władzy. Samo to w sobie jest podstawowym czynnikiem ich motywacji i działania, i nie należy tego potępiać, ale czy chodzi o przejęcie władzy w celach sprawnego zarządzania państwem? Czy też władzy w celach sprawnego zarządzenia i dbania o własne interesy partykularne? Kolejną wskazówką do określenia polskich elit jest sposób krążenia elit poruszany m.in. przez V. Pareto. W jaki sposób nowi ludzie są dopuszczani do procesu politycznego? Czy w ogóle możemy mówić o czymś takim? Obserwując ostatnie kilkanaście lat można stwierdzić, że Polską rządzą i rządzili ci sami politycy, co przed jak i po transformacji ustrojowej. Sposób poszerzania elity i klasy w Polsce jest skutecznie powstrzymany. Ci sami ludzie istniejący w polityce przed jak i po ’89 roku zamieniają się miejscami pomiędzy rządzącymi a opozycją. Jedyne, co udaje się zmienić, to szyld ugrupowania, które doszło do władzy, a zostało skompromitowane. Zmiana jest kosmetyczna w celu „naciągnięcia” wyborców na „nową” jakość w polityce, która spełni ich oczekiwania. Zaskakujące jest to, że po raz kolejny przewodzą jej ci sami politycy. Oczywiście można znaleźć nowych ludzi, ale tylko i wyłącznie dokooptowanych po to, aby skuteczniej przykryć skompromitowane ugrupowanie. Politycy funkcjonujący wcześniej dalej mają znaczenie polityczne - lecz za plecami, bądź obok wstawionych na eksponowane miejsce nowych ludzi. Widzimy to na podstawie ostatnich działań partii politycznych. PiS i kongres mający zmienić wizerunek tego ugrupowania, nie jest niczym innym, jak próbą przykrycia porażek działaniami PR z przeszłości i próbą wywołania wrażenia o powstaniu nowej linii programowej partii. Sam fakt wprowadzenia nowego programu w wykonaniu tych samych ludzi jest zastanawiający, jeśli nie - po prostu - obłudny.

Reasumując, mam do czynienia z kobietami - działaczkami partyjnymi ubranymi w z góry określone kolory, spoty polityczne nakręcone jako wstęp do kongresu, który ma wyprostować pewne sprawy. Na koniec oczywiście wiadomość o informatyzacji kraju i internecie (podkreślenie, że prezes od dawna używa tego medium do kontaktu z wyborcami itd..) w zapewnieniach ludzi, którzy nie mają o tym zielonego pojęcia. Kolejnym przykładem jest „Porozumienie dla przyszłości”, czyli ruch skupiający te same osoby z partii, które w wyniku ostatnich wyborów nie osiągnęły wymaganego progu, bądź nie mają szansy osiągnięcia w przyszłości. Polska XXI wieku - kolejny twór na polskiej scenie politycznej zrzeszający tych samych ludzi, jednak pod innym szyldem i z innym programem. Symbolem przeszłości jak i przyszłości tego ugrupowania może być osoba Kazimierza Ujazdowskiego: współtwórcy Forum Prawicy Demokratycznej, członka UD, następnie współtwórcy Partii Konserwatywnej, Koalicji Konserwatywnej, następnie w SKL, a dalej współtwórcy Przymierza Prawicy, z którego przeszedł w wyniku połączenia do PiS. Kolejny krok Ujazdowskiego to wyjście z PiS i współtworzenie Polski XXI wieku. Uważam, że to bardzo dobre podsumowanie członków klasy politycznej obecnej na polskiej scenie politycznej.

Mamy więc do czynienia z grupą osób tworzących wspólnie klasę polityczną, którzy wywodzą się jeszcze z działalności w Solidarności sprzed 1989 roku, jak i z dawnymi działaczami komunistycznymi. Wspólnie od 20 lat na przemian zdobywają władzę i ją tracą w wyniku kolejnych nieudolnych rządów. Dlatego wprowadzają coraz to nowe nazwy partii, ogłaszają nowe programy (tak, jakby stare programy nie miały już znaczenia, co też oznacza w jakim stopniu liczyli się z ich realizacją), a w wyniku zbudowania systemu politycznego, w którym w znaczący sposób zawężono możliwość wejścia w politykę ludziom młodym, wykształconym i bez bagażu historycznego, bez poparcia właśnie tych ludzi, co świadczy o częściowej fasadowości procedur demokratycznych w Polsce. Należy zauważyć, że działacze partyjni z prawej strony politycznej jak i z lewej, w początkowym okresie współtworzący ten kraj przy Okrągłym Stole, jak i ci którzy go krytykują, pochodzą z jednej i tej samej epoki – która bezpowrotnie minęła. Nie krytykuję tutaj samych efektów Okrągłego Stołu, a ludzi realizujących te zamierzenia, ludzi którzy nie zdołali osiągnąć tego, co zamierzyli, popełnili zbyt dużo błędów, co zarazem odbiera im legitymizacje do sprawowania władzy. Stworzyli system, w którym nowi zdolni ludzie nie mogą się odnaleźć bez aprobaty tych osób, bez podporządkowania, zawężono tym samym scenę polityczną do wyboru między tymi samymi twarzami. Młodsi, lepiej wykształceni, jak i lepiej rozumiejący otaczający świat nie mogą uczynić nic, aby poprawić swój los, jak i los innych obywateli tego kraju. Należy się zastanowić nad możliwościami odsunięcia po 20 latach rządów ludzi związanych z Solidarnością jak i dawnym aparatem komunistycznym, w celu dopuszczenia do władzy ludzi młodszych, rozumiejących ten świat według istniejących realiów. Aprobując ten stan rzeczy będziemy żyli w kraju, gdzie ludzie nie mający pojęcia o internecie, czy nie posiadający konta bankowego, będą decydowali o informatyzacji kraju, o Twoich finansach. Ludzie nie mający pojęcia o ważnej roli gospodarki opartej na wiedzy będą obsadzali stanowiska tylko i wyłącznie według klucza partyjnego, przez co marzenie o dominacji wiedzy w gospodarce stanie się tylko marzeniem. Ci ludzie decydują o Twoim życiu, tak więc czas najwyższy na zorganizowanie się i nie oddawanie swojego głosu w wyborach na tych ludzi, którzy za cel obrali tylko i wyłącznie swój, bądź partyjny interes. Liczy się tylko los zwykłych ludzi, borykających się z problemami dnia codziennego i to im trzeba realnie pomóc, za pomocą decyzji politycznych. Nie wystarczy ubierać szczytne cele w ładne zdania wypowiedziane na konferencji czy w wywiadzie. Trzeba działać. Jak działali wyżej wymienieni ludzie - widać po 20 latach sprawowania przez nich władzy i należy ich za to rozliczyć, tym samym tworząc nową jakość życia politycznego i społecznego.




Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.