Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Ingerencja na Ukrainie, czyli rosyjska tradycja               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
27-04-2010

  Ukraina: zamieszki w parlamencie

23-01-2009

  Rosja wrogiem silna

18-01-2009

 

13-01-2009

 

12-01-2009

 

11-01-2009

 

09-01-2009

  Koniec gazowej wojny?

+ zobacz więcej

Ingerencja na Ukrainie, czyli rosyjska tradycja 

23-03-2006

  Autor: Zbigniew Ekiert z Kijowa

Już w niedzielę, 26 marca, na Ukrainie odbędą się wybory do parlamentu. Będą się one kardynalnie różnić od poprzednich. I nie chodzi tylko o sam system wyboru deputowanych. Najważniejsza różnica polega na nowych pełnomocnictwach, na znaczeniu nowej Rady Najwyższej Ukrainy. Rosja nie może pozostawać obojętna.

 

 

1 stycznia 2006 r. w życie weszła reforma konstytucyjna, która wprowadziła zmiany w systemie podziału funkcji między najwyższymi organami władzy na Ukrainie. Funkcje prezydenta zostały ograniczone na rzecz premiera, a parlament otrzymał ogromną przewagę w postaci powoływania premiera i rządu. Jak stwierdziła była premier Julia Tymoszenko, obecne wybory parlamentarne można uważać za wybory szefa rządu, ponieważ ta siła polityczna lub koalicja sił, która otrzyma większość w parlamencie, otrzyma również fotel premiera z rozszerzonymi pełnomocnictwami.
 
Biorąc pod uwagę ogromne znaczenie wyborów, nie powinno nikogo dziwić wielkie zainteresowanie ze strony Moskwy. Kreml, jak „oko Saurona” patrzy teraz bez mrugnięcia na swojego południowego sąsiada, a jego armia technologów politycznych i organizacji pozarządowych od wielu miesięcy prowadzi szeroką ofensywę na froncie ukraińskim.

W ciągu ostatnich kilku lat polityka Rosji w stosunku do państw byłego Związku Radzieckiego istotnie ewoluowała, ale cel pozostał ten sam – aktywne promowanie swoich interesów politycznych i ekonomicznych, bardzo często z wykorzystaniem nie całkiem legalnych metod. Wektor gospodarczy zawsze był ważną, lecz nie jedyną częścią składową polityki Rosji na przestrzeni poradzieckiej. Presja polityczna na władze krajów byłego ZSRR również stanowi część poliytyki zagranicznej Rosji.

Bez wątpienia, Moskwa pragnie zrewanżować się za wybory prezydenckie 2004 r i tak zwaną „pomarańczową rewolucję” i wpłynąć na wybory parlamentarne, doprowadzić do władzy „swoje” siły polityczne i w ten sposób odzyskać swój wpływ na Ukrainie. Aby uniknąć oskarżeń ze strony demokratycznego społeczeństwa międzynarodowego, władze rosyjskie wykorzystują w tym celu organizacje pozarządowe.

Nagle, ni stąd ni z owąd, prawami Ukraińców w Rosji zaniepokoiła się mistyczna organizacja „Niekomercyjne partnerstwo „Ojczysta Ukraina”. Szefem owej struktury, która powstała we wrześniu 2005 roku (pół roku przed wyborami parlamentarnymi na Ukrainie) jest Bohater Związku Radzieckiego, generał-pułkownik wojsk granicznych FSB Rosji (w rezerwie) Jurij Babanski. Zajął on stanowisko przewodniczącego organizacji na początku lutego 2006 r. i od tego czasu „Ojczysta Ukraina” istotnie się uaktywniła.

Z formalnego punktu widzenia, celem organizacji jest ochrona obywateli Ukrainy pracujących na terytorium Rosji, których liczba, według różnych nieoficjalnych danych, waha sie w granicach od 2 do 5 mln osób. Faktycznie, „Ojczysta Ukraina” stanowi jaskrawy przykład jednego z mechanizmów wpływu na procesy polityczne na Ukrainie. I jej głównym celem jest promowanie idei Kremla w kwestiach zbliżenia narodów Ukrainy i Rosji.

Kierownictwo organizacji oświadczyło, że zwracają się do nich tysiące oburzonych obywateli Ukrainy, którzy niby to zostali pozbawieni możliwości głosowania na wyborach. W tej sytuacji „Ojczysta Ukraina” zamierza otworzyć  na terytorium Rosji szereg tak zwanych „konsulatów ludowych”, a także zwrócić się do Międzynarodowego Trybunału Praw Człowieka o uznanie wyborów za nielegitymne w związku z naruszeniem wyborczych praw człowieka. Ponadto organizacja pragnie przekonać MSZ Ukrainy o konieczności otwarcia dodatkowych dzielnic wyborczych na terytorium Rosji (obecnie działa 5).

Nie jest tajemnicą, że pewne siły polityczne w Federacji Rosyjskiej próbują spekulować ukraińską tematyką. Sama organizacja „Ojczysta Ukraina” specjalnie szuka tych obywateli Ukrainy, którym nie podoba się obecna sytuacja polityczna w ojczyźnie aby publicznie prezentować ich punkt widzenia. Co więcej, Kreml, drogą przemyślnych projektów medialnych, próbuje wpłynąć na ogólny nastrój potencjalnych ukraińskich wyborców.

Ciekawy zbieg okoliczności - informacyjnego wsparcia działalności zarówno „Ojczystej Ukrainy”, jak i jej prototypu „Ojczystej Mołdawii” (która działała w okresie wyborów w Mołdawii w 2005 r.), udziela rosyjska federalna agencja informacyjna „Regnum”. Szefem agencji jest Modest Kolierow, który poza tym zajmuje stanowisko szefa Wydziału Administracji Prezydenta Rosji ds. regionalnych i kulturowych kontaktów z państwami obcymi.

Można zatem zauważyć, jak pewne osoby w Moskwie, występując niby to w imieniu ukraińskich obywateli i formułując w ten sposób ich pogląd w stosunku do władz ukraińskich, faktycznie naruszają czynne ustawodawstwo Ukrainy o wyborach, które zabrania obcokrajowcom prowadzenia agitacji wyborczej.

FSB, Administracja Prezydenta Rosji ... Jakie jeszcze siły biorą udział w tzw. walce o prawa ukraińskich wyborców na terytorium Federacji Rosyjskiej? Ten fakt, że w pewnym stopniu rezultaty wyborów na Ukrainie mogą zależeć od moskiewskich technologów politycznych, ale i od generałów FSB, zmusza do zastanowienia się nad przyszłością Ukrainy.
 
Kreml, oskarżając ustami „Ojczystej Ukrainy” ukraińskie MSZ o ograniczanie wyborczych praw obywateli Ukrainy za granicą, faktycznie stosuje podwójne standardy: wykorzystuje organizację pozarządową w charakterze instrumentu presji politycznej na kierownictwo Ukrainy, a tymczasem sam rozpatruje pewne organizacje społeczne na terytorium Rosji jak potencjalne zagrożenie szpiegowskie, opierając się wyłącznie na fakcie, że owe organizacje otrzymują pomoc finansową z zagranicy.

Na zdjęciu: Wiec na placu Niepodległości w Kijowie w czasie pomarańczowej rewolucji w 2004.
Źródło: Władimir Iwszin / Wikimedia Commons

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl