Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Prawo / Ministerialne pieszczochy Temidy               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
17-03-2011

 

28-08-2010

  Le Guern nowym szefem TVP?

22-03-2010

  Zmiany na francuskiej prawicy

09-02-2010

  Konstytucja wg PO

04-12-2009

 

28-06-2009

 

16-05-2009

 

+ zobacz więcej

Ministerialne pieszczochy Temidy 

23-03-2006

  Autor: Witold Filipowicz
Jedną z takich fundamentalnych zasad jest gwarantowana konstytucyjnie równość wobec prawa, o której mowa w art. 32 Konstytucji RP - "Wszyscy wobec prawa są równi". Wszyscy, to znaczy bez wyjątku. Bez względu na to, czy chodzi o obywatela, czy też o jakikolwiek inny podmiot.

 

 

"Trzeba jasno określić granice, poza którymi polityk lub urzędnik popada w konflikt interesów lub dopuszcza się nieprzyzwoitości dyskwalifikującej go ze służby publicznej"
Zasady konstytucyjne, zdawać by się mogło, w sposób jasny i precyzyjny określają pozycję, stosunki i relacje wszystkich podmiotów na terenie RP.

Jedną z takich fundamentalnych zasad jest gwarantowana konstytucyjnie równość wobec prawa, o której mowa w art. 32 Konstytucji RP - "Wszyscy wobec prawa są równi". Wszyscy, to znaczy bez wyjątku. Bez względu na to, czy chodzi o obywatela, czy też o jakikolwiek inny podmiot.

Jak ma się do rzeczywistości faktyczna realizacja tej zasady, obywatel może skonstatować przy okazji wejścia w bliższy kontakt z tzw. władzą publiczną. Jednym z wielu przykładów realizacji zasady równości wobec prawa, może być poniżej zamieszczony list, skierowany do Prezesa Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, przesłany też do wiadomości Ministrowi Sprawiedliwości:

"(…)
Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie
Sprawa: sygn. akt II SO/Wa 353/05

Niniejszym składam skargę na sposób stosowania przepisów prawa przez asesora, Janusza Walawskiego, naruszający przepisy ustawy prawo o postępo-waniu przed sądami administracyjnymi oraz bezsporne naruszenie zasady, o której mowa w art. 7 Konstytucji RP, a poprzez to naruszenie zasad, o których mowa w art. 2 i 32 Konstytucji RP.

W sprawie, o sygnaturze jak wyżej, na podstawie art. 55 § 1 ppsa, został skierowany wniosek, z 30 marca 2005 r., o ukaranie grzywną Szefa Służby Cywilnej w związku z niedochowaniem terminu przekazania skargi administracyjnej wraz z aktami sprawy, o którym mowa w art. 54 § 2 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi.
Sąd Administracyjny w Warszawie, w osobie wymienionego wyżej asesora, wniosek oddalił.

Podana w uzasadnieniu podstawa prawna oddalenia wniosku nie daje w istocie takiego prawa oddalenia, a jedynie daje możliwość Sądowi odstąpienia od ukarania grzywną.
Sąd stwierdził w treści uzasadnienia bezsporne naruszenie prawa przez or-gan administracji publicznej - Szefa Służby Cywilnej - zatem, w związku z art. 64 § 3 ppsa nie zachodziły przesłanki, o których mowa w art. 58 ppsa, gdzie enumeratywnie wymienione są powody, w których następstwie zaistnienia byłyby podstawy oddalenia wniosku.

Termin przekazania akt sprawy wraz z odpowiedzią na skargę, o którym mowa w art. 54 § 2 ppsa, jest sformułowany w taki sposób, że organ administracji nie ma żadnej możliwości, poza zdarzeniami siły wyższej, na jakąkolwiek dowolność i musi być bezwzględnie dochowany.
Uzasadnienie dokonane przez asesora, Janusza Walawskiego, jest oczywiście sprzeczne z zasadą demokratycznego państwa prawnego - art. 2 Konstytucji RP - oraz narusza porządek prawny RP.

Odsyłanie strony w tej sytuacji do instytucji skargi kasacyjnej wydaje się być nieporozumieniem, które albo miało uniemożliwić dalsze działanie strony, albo na-rażenie na ponoszenie kolejnych, wysokich kosztów - przymus adwokacki - bez możliwości ich odzyskania, nawet w sytuacji, gdyby kolejny Sąd uznał zasadność złożonego wniosku.
Zwłaszcza w sytuacji, gdy wobec bezspornego, stwierdzonego przez ten sam Sąd, złamania przez organ administracji publicznej przepisu bezwzględnie obowiązującego, jednocześnie oddala wniosek, mimo jego zasadności i nie orzeka nawet o zwrocie kosztów sądowych, jakie strona poniosła, by wniosek w ogóle był rozpatrywany.

Należy podkreślić, iż niniejsze pismo nie jest skargą kasacyjną, a jedynie skargą, skierowaną do Prezesa WSA w Warszawie na sposób stosowania prawa przez kandydatów na sędziów.
Nie tylko nie przydaje to powagi wymiarowi sprawiedliwości, ale też prowadzi do poczucia całkowitej bezkarności organów obowiązanych do ścisłego przestrzegania przepisów prawa i prowadzi w konsekwencji do anarchizacji w aparacie wykonawczym państwa, aprobowanej, de facto, przez WSA w Warszawie poprzez rozstrzygnięcia o takich treściach, jak w tej sprawie.
Nie jest to bowiem jakiś odosobniony przypadek łamania prawa w tym zakresie przez Szefa Służby Cywilnej, bo choćby tytułem przykładów, można wskazać ko-lejne sprawy o sygnaturach: IV SA/Wa 1579/05 czy IV SAB/Wa 71/05, w których Szef Służby Cywilnej również w sposób bezsporny złamał przepisy art. 54 § 2 ppsa.

Kuriozalnym zaś jest fragment uzasadnienia oddalenia wniosku, dokonanego przez asesora, Janusza Walawskiego: "Zdaniem Sądu przekroczenie terminu na przekazanie odpowiedzi na skargę wraz z aktami sprawy jest niewielkie, a organ dopełnił wszystkie obowiązki związane z przekazaniem sprawy"
Nie potrzeba specjalnego doświadczenia prawniczego, by ocenić tę sytuację. Zwłaszcza, jeśli ten sam organ administracji publicznej, Szef Służby Cywilnej, który w sposób bezsporny wielokrotnie łamie prawo w zakresie obowiązujących terminów, usprawiedliwiany jest przez Sąd w sposób, jak wyżej, a sam jednocześnie rygorystycznie egzekwuje przestrzeganie dochowania terminów, i to nieustalonych konkretnym przepisem prawa, lecz ustalanych przez samego siebie, czego przykładem może być fragment Uchwały zespołu konkursowego w jednym z postępowań konkursowych na wyższe stanowiska w służbie cywilnej:
"Uchwała zespołu konkursowego z dnia 12 marca 2004 roku w sprawie do-puszczenia do udziału w konkursie K/671/03.
(…) Powodem niedopuszczenia do konkursu (…);
- D. Wojciech - dokumenty zostały wniesione z naruszeniem terminu poda-nego w ogłoszeniu o konkursie. Termin składania dokumentów w USC lub pocztą upływał z dniem 29.02.04. Kandydat wysłał dokumenty 1.03.04 r., o czym świadczy odcisk pieczęci urzędu pocztowego. (...)".

Tu nastąpiło przekroczenie terminu - nie ustawowego, lecz ustalonego przez organ administracji - o jeden dzień i to wystarczyło, by obywatel poniósł dotkliwe konsekwencje niedopuszczenia do udziału w konkursie, a więc konsekwencje mogące mieć wpływ na podstawy egzystencji obywatela. A przecież obywatel też dopełnił wszystkich obowiązków, bo dokumenty przesłał tyle, że 1 dzień później.
W tej sytuacji powaga i autorytet wymiaru sprawiedliwości wydają się tu doznawać poważnego uszczerbku.
Obywatel ponosi zawsze konsekwencje, większe lub mniejsze, w przypadkach jakiegokolwiek naruszenia prawa. Bywa, że sądy odstępują od wymierzenia kary, jednakże zawsze orzekają o fakcie naruszenia prawa.
 W opisanym wyżej przypadku Sąd mógł odstąpić od wymierzenia kary grzywny, natomiast nie miał żadnych podstaw ani prawnych, ani faktycznych do oddalenia wniosku.
Powyższe zdarzenie w sposób oczywisty stanowi zlekceważenie wielu przepisów prawa, poczynając od zasad, o których mowa w art. 2, 7 i 32 Konstytucji RP.
Do wiadomości: Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny RP

Jak widać z powyższego, tzw. równość wobec prawa niekoniecznie musi dotyczyć relacji obywatel - organ administracji publicznej. Być może sekret tkwi w zdaniu drugim art. 32 ust. 1 Kon-stytucji RP - "Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne".
Sam nasuwa się komentarz, w kontekście wyżej przedstawionych faktów, że, owszem, wszyscy mają prawo do równego traktowania. Jednakże nie wówczas, gdy rzecz dotyczy relacji obywatel - władza publiczna. Takie stanowisko, wydaje się, zajął WSA w Warszawie, stwierdzając, iż łamanie prawa przez organ administracji publicznej, to zupełnie coś innego, niż łamanie prawa przez obywatela.
I słusznie. To rzeczywiście inna waga zagadnienia. Tyle, że - mając na względzie kolejną zasa-dę konstytucyjną demokratycznego państwa prawnego, art. 2 Konstytucji RP - realizacja zasady równości powinna wywoływać w takich przypadkach skutki akurat odwrotne, niż przyjął to WSA w Warszawie, rozstrzygnięciem asesora.

O co ten krzyk, ktoś zapyta? Wszak jest następna zasada konstytucyjna o dwuinstancyjności rozpoznawania spraw sądowych. W tym przypadku obywatel ma prawo wnieść skargę kasacyjną do NSA.
Istotnie, ma prawo. Tylko, po co? Sama instytucja skargi kasacyjnej zasługuje na odrębną opowieść. Też na konkretnych przykładach. Tu zaś warto zapytać o celowość wnoszenia takiej skargi. W jakim celu miałaby być wnoszona. Dla samej satysfakcji jej wniesienia i ewentualnej wygranej? Ewentualnej, bo i to wcale nie jest takie pewne, biorąc pod uwagę kierunki i tzw. trendy orzecznictwa, gdzie oczywistości zdają się miewać różne wymowy, w zależności, kto się im przygląda i w jakiej sytuacji.

Ponad półtora roku wstecz, 25 sierpnia 2004 roku w sprawie przeciwko Ministrowi Środowiska, o uchylanie się od obowiązku udzielenia informacji publicznej, w związku z dziwnymi historiami z zatrudnianiem pracowników do ministerstwa pod rządami przepisów ustawy o służbie cywilnej, WSA w Warszawie orzekł, że Minister Środowiska złamał przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej - sygn. akt II SAB/Wa 85/04. Minister się z tym wyrokiem nie zgodził i wniósł skargę kasacyjną do NSA. Wyrokiem z dnia 24 sierpnia 2005 roku - sygn. akt OSK 1931/04 - Minister Środowiska ponownie został uznany winnym łamania przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Ściślej, nie sam minister, lecz jego dyrektor generalny, Andrzej Dworzak.

I co dalej? Nic. Kompletnie.

Normalnie rzecz biorąc, na podstawie art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej, minister, a właściwie bezpośrednio odpowiedzialny, dyrektor generalny, Andrzej Dworzak, powinien, co najmniej, zostać ukarany grzywną.
Sprawa, jak widać z dat, ciągnęła się blisko dwa lata, zmienił się rząd, zmienił się minister, dyrektor generalny, bezspornie łamiący prawo, pozostał ten sam. I ma się dobrze.

A obywatel? Nawet nie otrzymał zwrotu kosztów, jakie musiał ponieść, by sprawa w ogóle weszła na wokandę. W przypadku wniesienia skargi kasacyjnej przez obywatela, musiałby on sam ponieść z własnej kieszeni, a nie podatnika, jak to czyni organ administracji - dodatkowe koszty z powodu ustanowionego tzw. przymusu adwokackiego.

Wracając jeszcze do sprawy przedstawionej w liście do Prezesa WSA w Warszawie, z Szefem Służby Cywilnej w roli głównej.

W grudniowym wydaniu jednego z miesięczników gospodarczych tak Jan Pastwa wypowiada się na temat odpowiedzialności urzędników: "Pracownik administracji publicznej, który z nieuzasadnionych przyczyn nie załatwił sprawy w terminie, podlega odpowiedzialności przewidzianej w przepisach prawa. Tak samo odpowiedzialności podlega pracownik, który niewłaściwie lub nieterminowo załatwił skargę. W przypadku członków korpusu służby cywilnej stosuje się przepisy Ustawy o Służbie Cywilnej, która przewiduje szereg sankcji od upomnienia, po wydalenie ze służby cywilnej, a na zakazie przystępowania do konkursu na wyższe stanowisko oraz zajmowania stanowiska kończąc."

Trudno oprzeć się wrażeniu, że takie pojęcia jak poczucie przyzwoitości czy wstydu, dawno już zostały zastąpione pojęciami im przeciwstawnymi.

Właśnie szykują się kolejne dwie sprawy z Szefem Służby Cywilnej w roli głównej, tym razem, trzeba trafu, z zakresu naruszenia przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej - sygn. akt II SAB/Wa 1/06 i II SAB/Wa 2/06. Wynik można przewidzieć z góry, ale najpierw obywatel musi uiścić odpowiednią kwotę, by się ewentualnie dowiedzieć, że i tym razem może mieć rację.
No cóż, za wiedzę się płaci. Takie czasy nastały. Szczegółowa relacja już wkrótce, po sfinali-zowaniu obywatelskiej edukacji w kwestii demokratycznego państwa prawnego.

Panie Premierze, Panie Ministrze Sprawiedliwości; wzmacnianie autorytetu Państwa, przywracanie powagi i wiarygodności wymiarowi sprawiedliwości, porządkowanie struktur RP poprzez reformowanie organizacyjne, nie wydaje się być wystarczającym narzędziem przywracania normalności. A na pewno nie jedynym i z pewnością nie pierwszoplanowym.
Pozmieniały się opcje polityczne, zmieniły się rządy, ludzie pozostali.

Bez zreformowania umysłów długo jeszcze tkwić będziemy głęboko w pozorowanej demokracji i żadne hasła, żadne obietnice faktu tego nie zmienią. W konfrontacji z rzeczywistością przynosić mogą, co najwyżej, odwrotny skutek.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

  Jeszcze sa tacy

(~R.Wakulinski, 04-11-2006 17:19)

Opis: Szanowny Panie z ciekawoscia przecztalem caly Pana wywod na temat rownosci prawa.Dziwie sie,ze jeszcze sa tacy ludzie w Polsce ktorzy w to wierza.Pan powinien rozdzielic slowa "Prawo" od Sprawiedliwosc"Prawo to Pana ma obowiazywac.A sprawiedliwosc to w niebie jak mawiaja katolicy ktorych u nas dostatek.

 

(~WF, 23-03-2006 17:48)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl