|
..:: Podobne Tematy |
|
|
03-04-2006 |
|
13-02-2010 |
|
08-08-2009 |
|
03-09-2008 |
|
31-08-2008 |
|
26-06-2008 |
|
+ zobacz więcej
|
|
"Najtrudniejsze dla mnie i pozostałych sędziów jest poczucie odpowiedzialności za skutki wyroku, zwłaszcza że po naszych wyrokach wolno wznawiać zakończone prawomocnie postępowania, co może się dziać często w setkach tysięcy spraw" - mówi w wywiadzie dla e-Polityki prezes Trybunału Konstytucyjnego, Bohdan Zdziennicki.
Kamil Świętoń: Czy Pana zdaniem konstytucja w obecnej treści jest wystarczająca?
Bohdan Zdziennicki: Uważam, że obowiązująca konstytucja realizuje wszystkie europejskie wartości i standardy w dziedzinie ochrony praw człowieka. Stała się podstawą bardzo bogatego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, które jest częścią porządku normatywnego (aquis constitutionelle) oraz cieszy się uznanym szacunkiem na arenie międzynarodowej.
A czy należałoby coś w niej jeszcze zmienić?
Inna jest optyka widzenia konieczności zmian przez Trybunał Konstytucyjny, a inna przez bieżącą politykę. Rywalizacja polityczna widzi wszystko w perspektywie nowych wyborów. Politycy mają oczywiście prawo podnosić rozmaite postulaty co do zmian w konstytucji. Logika jednak zmian ustawy zasadniczej jest inna niż bieżącego życia politycznego. Jej podstawą jest trwałość, a nie najbliższe wybory. Nasza konstytucja liczy tylko 12 lat. Skoro spełnia wszystkie wartości, standardy i oczekiwania ogółu społeczeństwa oraz jest podstawą bogatego orzecznictwa, to trzeba poważnie zastanowić się czy konieczne są jakiekolwiek ingerencje w jej treść. Dokonują one zawsze naruszenia wzorców konstytucyjnych, które powinny być maksymalnie stabilne. Dlatego też jako prezes Trybunału Konstytucyjnego nigdy dotąd nie wypowiadałem się w debatach na temat jej zmian.
Ale takie tematy pojawiają się coraz częściej...
Trybunał widzi, że do zmian w konstytucji trzeba podchodzić z ogromnym dystansem, umiarkowanie przecząc temu, że życie się zmienia. Oczywiście w ramach obowiązującego porządku prawnego mogą być podejmowane takie inicjatywy. Ale ich cechami powinny być ogromny umiar i rozwaga. Zdecydowanie opowiadam się natomiast przeciw wszystkim projektom, które wymierzone są w sprawne funkcjonowanie Trybunału.
Czyli jakim?
Na przykład tym, które mówią, że powinniśmy we wszystkich sprawach orzekać tylko w pełnym składzie. Fakty są jednak takie, że ilość rozpatrywanych przez nas spraw rośnie. Moje zasadnicze zastrzeżenia budzą też propozycje żeby wyroki zapadały kwalifikowaną większością głosów.
Czy Trybunał podejmuje jakieś wewnętrzne inicjatywy nad usprawnieniem jego prac?
Mamy rosnące zadania i myślimy o różnych usprawnieniach, aby im sprostać, ale z żadnymi propozycjami na zewnątrz jeszcze nie wychodzimy. Nastąpi to po dalszych przemyśleniach i dyskusjach, we właściwym czasie dla tego typu propozycji.
O czym świadczy napływająca coraz większa ilość spraw do TK?
Przede wszystkim o tym, że jakość ustawodawstwa nie poprawia się, a istniejące nie realizuje wszystkich wartości konstytucyjnych. Zdarza też się, że ustawy są tworzone zbyt pospiesznie. Dla obywateli lepiej byłoby, gdyby prawo było stabilne i nie wpływało aż tyle skarg konstytucyjnych. Nie można oczekiwać, że Trybunał będzie „trzecią izbą” parlamentu i 15 sędziów będzie w stanie szybko i skutecznie poprawiać wszystkie mankamenty władzy ustawodawczej. Nie możemy tez być kolejną instancją sądową dla wszystkich osób niezadowolonych z prawomocnych rozstrzygnięć sądów i organów administracji państwowej..
Co sądzi Pan o pozaparlamentarnych inicjatywach tworzenia projektów nowych konstytucji, np. trzech byłych prezesów TK?
Wspomniany projekt jest nie tylko autorstwa trzech moich wybitnych poprzedników, ale i innych osób działających w ramach znanej organizacji pozarządowej jaką jest Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość. Projekt dotyczy relacji w ramach władzy wykonawczej. W tej chwili mamy jej dwa ośrodki – Prezydenta i Rząd. Trybunał Konstytucyjny jest strażnikiem Konstytucji, stąd nie można oczekiwać, że sędziowie będą się wypowiadali na temat tych zmian konstytucyjnych.
Czy ten projekt dotarł już do Pana?
Tak, i to bardzo oficjalnie. Przyjąłem go w charakterze tylko informacyjnym, bo Trybunał nie jest adresatem takich dokumentów. Z propozycjami zostali zaznajomieni wszyscy sędziowie dla wzbogacenia wiedzy o otaczającej nas rzeczywistości.
Nad „swoim” projektem pracuje też zespół prawników powołany przy Rzeczniku Praw Obywatelskich...
Każdy organ powinien spełniać taką rolę, jaką mu przyznała Konstytucja. Nikt nie powinien naruszać swoich ustawowych kompetencji. Rzecznik ma zajmować się ochroną praw i wolności obywateli, a nie np. reformą Trybunału Konstytucyjnego, czy na nowo ustalaniem relacji między Premierem i Radą Ministrów a Prezydentem, itp. Wyraziłem się chyba zdecydowanie i w możliwie najłagodniejszej formie.
Uważa Pan, że oficjalnie te projekty mają jakąkolwiek szansę na powodzenie?
Tego nie chciałbym oceniać. Uważam, że należy zachować tu naprawdę maksymalną powściągliwość. Proszę spojrzeć na konstytucję Stanów Zjednoczonych. Istnieje ona od ponad 200 lat i dotyczy jednego z najpotężniejszych państw świata, a miała tylko 27 poprawek, kiedy oficjalnych propozycji zgłaszanych było kilka tysięcy. To świadczy o tym jak kapitalne znaczenie ma dla prawidłowego funkcjonowania państwa utrzymanie stabilności Konstytucji.
Co jakiś czas po wyrokach TK pojawiają się opinie, głównie polityków, że sędziowie Trybunału są stronniczy. Jak Pan na to reaguje?
Prawo do krytycznej oceny wyroku ma każdy, natomiast nikt nie ma się prawa zarzucać sędziom stronniczości, bo to jest kwestionowanie ich konstytucyjnej legitymacji. Takie działanie jest niedopuszczalne i wymierzone przeciwko państwu i jego Konstytucji. Mamy też osoby, które chcą występować w roli jakiegoś spec organu, który ma pełnić rolę „Sądu nad Trybunałem Konstytucyjnym”. Jeżeli te osoby pełnią funkcje publiczno-prawne, to powinny być natychmiast z nich odwoływane jako naruszające podstawy ustroju Rzeczypospolitej Polskiej.
Obawia się Pan, że po wejściu w życie Traktatu Lizbońskiego pojawią się wnioski o zbadanie zgodności jego przepisów z polską konstytucją?
Sprawa będzie badana, jeśli rzeczywiście przed Trybunałem Konstytucyjnym się pojawi. Kwestionowanie przepisów tak ważnych aktów to nie jest zabawa. Warto to robić jeżeli naprawdę są naruszone wartości konstytucyjne i służy to artykułowi 1., mówiącemu, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Czy obecnie dużo jest nie wykonanych przez rząd wyroków Trybunału Konstytucyjnego?
My jesteśmy tak zwanym negatywnym ustawodawcą, czyli mamy tylko prawo do derogacji przepisów uznanych za niezgodne z Konstytucją. Jeśli stwierdzimy zgodność danego przepisu - to nic się nie dzieje, jeśli niezgodność - zaczyna się problem. Czasami derogacja oznacza tylko tyle, że dany przepis po prostu znika, a czasami, że powstaje poważna luka w prawie i trzeba ją uzupełnić nową regulacją. Prowadzimy monitoring naszych orzeczeń i naszym zdaniem obecnie jest ok. 150 niewykonanych wyroków TK, natomiast klauzulę niezbędności ma około 50. Ostatnio Senat i specjalnie powołane zespoły Sejmu oraz Rządowe Centrum Legislacji podjęły wyraźne kroki, by z ilością zmian w prawie nadążać za orzecznictwem Trybunału. Obecnie pod względem wykonywania naszych wyroków nie ma sytuacji idealnej, ale nastąpiła zdecydowana poprawa. Trzeba jednak pamiętać, że za jakość ustawodawstwa - zgodności ustaw z konstytucją - odpowiada władza ustawodawcza. My jesteśmy tylko „kontrolerem”.
Dlaczego wydłuża się czas rozpatrywania spraw przed TK?
Przede wszystkim dlatego, że napływa ich coraz więcej (wzrost co roku następuje o 25%) i że stopień ich złożoności jest coraz większy, a nas - sędziów - jest cały czas tyle samo. I z tego powodu może się on jeszcze wydłużać. Nie możemy szybko orzekać, bo wydajemy wyroki ostateczne i mające moc powszechnie obowiązującą. Musimy zderzyć wszystkie stanowiska, uwzględnić różne opinie, punkty widzenia i uzyskać w tych trudnych sprawach consensus, aby doprowadzić sprawę do ostatecznego rozstrzygnięcia przez sądzący skład. Na tym polega sens pracy Trybunału i autorytet jego rozstrzygnięć. Tego naprawdę nie można robić „szybko”.
Jakimi najtrudniejszymi sprawami zajmował się dotychczas TK za Pana kadencji?
W 208 r TK wydał 166 orzeczeń czyli rozstrzygnął 166 spraw o ogromnej skali prawniczych trudności. Były jednak i sprawy poruszające szczególnie opinię publiczną. Należą do nich kolejne sprawy lustracyjne, sprawy związane ze spółdzielczością mieszkaniową, w której domach mieszka 10 milionów osób. Rozstrzygnęliśmy też spór kompetencyjny pomiędzy premierem a prezydentem w zakresie polityki zagranicznej. Nigdy wcześniej przed polskim Trybunałem nie toczył się spór kompetencyjny. Musieliśmy więc precedensowo ustalić szereg specjalnych reguł postępowania. Skomplikowaną i nietypową w sensie jurydycznym sprawą była też na przykład ocena zgodności z prawem działalności sejmowej komisji śledczej tzw. Komisji Naciskowej. Teraz z kolei zajmujemy się bardzo kontrowersyjną sprawą ograniczania emerytur dla byłych funkcjonariuszy służb specjalnych, itp. Ogólnie rzecz ujmując - najtrudniejsze dla mnie i pozostałych sędziów jest jednak poczucie odpowiedzialności za skutki wyroku, zwłaszcza że po naszych wyrokach wolno wznawiać zakończone prawomocnie postępowania, co może się dziać często w setkach tysięcy spraw. Trybunał otrzymał duże kompetencje i wynikającą z nich ogromną władzę, dlatego musimy starać się realizować ją tak, by służyła dobru państwa polskiego. Nie powinno być sytuacji, że w wyniku nieprzemyślanego wyroku powstanie jeszcze większe zamieszanie, jeszcze większy zamęt w porządku prawnym.
Za Pana kadencji było już kilka spraw z dużą ilością zdań odrębnych. Co to może oznaczać?
Trzeba pamiętać, że w wielu zagranicznych trybunałach przegłosowany sędzia nie ma prawa ujawniać treści swego zdania odrębnego, a u nas ta jawność występuje. Każde zdanie odrębne osłabia bowiem wyrok oraz może oznaczać, że część sędziów jest mniej skora do kolegialnego działania. Niepisana zasada głosi, że sędzia Trybunału zgłasza zdanie odrębne dopiero wtedy, gdy uznaje, że sumienie sędziowskie nie pozwala mu naprawdę zgodzić się z danym rozstrzygnięciem. Bo mamy zakodowane, że jesteśmy organem kolegialnym, w związku w czym staramy się wypośrodkować opinię prawną, która jest uznawana za wspólną. I jeśli sędzia zgłasza jednak mimo wszystko zdanie odrębne, to liczy, że w przyszłości wpłynie ono na zmianę przyjętej linii orzeczniczej. W 2008 r. 12 % wyroków miało zdania odrębne. To jest rzeczywiście dużo, ale wcześniej, w 2005 roku, było ich ok. 15 %. Z kolei w 2006 zdań odrębnych zgłosiliśmy tylko 3 %. Wszystko zależy od złożoności i stopnia kontrowersyjności rozpatrywanych spraw.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad przeprowadził Kamil Świętoń / e-Polityka.pl
|