Bezpartyjny kandydat na prezydenta, Andrzej Olechowski, ogłaszając swój start w wyborach nie spodziewał się, że prowadzona przez niego kampania okaże się być z kilku powodów ekstremalną.
Po pierwsze, deklarując, iż jest kandydatem bezpartyjnym nie może liczyć na finansowanie kampanii ze środków partyjnych, mimo, iż popierany jest przez Stronnictwo Demokratyczne. Powoduje to znaczne ograniczenie kampanii, jej rozmachu i efektów, jakie przyniesie.
Po drugie, sama partia, która miała wspierać Olechowskiego w nadchodzących wyborach targana była różnymi wydarzeniami, powodującymi liczne zawirowania i trafiającymi rykoszetem w wizerunek byłego ministra. Główną osią konfliktu w łonie partii były walki frakcyjne między zwolennikami Pawła Piskorskiego, a starymi działaczami Stronnictwa. Oczywiście powodem sporów była walka o przywództwo i wpływy.
Po trzecie, ostatnie wydarzenie związane z postawieniem Piskorskiemu zarzutów prokuratorskich znacznie komplikują drogę po zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Przede wszystkim zarzuty dla Pawła Piskorskiego spowodowały jego wycofanie z aktywnego wspierania Andrzeja Olechowskiego i wakat na stanowisku szefa jego kampanii.
Jednak pojawia się cień nadziei na sukces. Światełkiem w tunelu może okazać się wycofanie z wyścigu do Pałacu Prezydenckiego obecnego premiera Donalda Tuska. Otwiera to możliwość przeprowadzenia prawyborów w szeregach Platformy i wyłonienia nowego kandydata na prezydenta. Dużo uwagi poświęca się również Olechowskiemu. Pojawiają się głosy, iż możliwy jest jego strat w prawyborach w PO. Jeśli wyniki byłyby dla niego pozytywne to istnieje szansa, iż to właśnie Olechowski będzie kandydatem Platformy w najbliższych wyborach prezydenckich.
|