Telewizja prezesów

08-02-2010

Autor: Paweł Krysiński

Szef TVP Romuald Orzeł zaapelował do Ministra Skarbu Aleksandra Grada by ten ratował telewizję publiczną. TVP jest spółką handlową służącą zarabianiu pieniędzy i spełnianiu tzw. misji. Minęły beztroskie czasy, gdy za nieboszczki komuny nie było konkurencyjnych mediów, a abonament był uiszczany przez widzów bez oporów. Niestety nikt nie wie na co te pieniądze idą i co się z nimi dzieje. Szefostwo spółki z Woronicza co jakiś czas dramatyzuje, że jest niska ściągalność abonamentu, innym razem zaś twierdzi, że wpływy z niego i tak pokrywają 7-10% wydatków. Na szczęście upadł pomysł doliczania opłaty za posiadany odbiornik telewizyjny do rachunku za energię elektryczną. Widzę oczami duszy te awantury między szefami TVP, a prezesami spółek energetycznych o prowizje i sposób dzielenia łupu między siebie. Doszłoby kolejne niepotrzebne widowisko.

Sytuacja telewizji pogarsza się z roku na rok: za prezesur Bronisława Wildsteina,  Andrzeja Urbańskiego i Piotra Farfała zaczęło się dziać niedobrze. Jeszcze w 2006 roku spółka wypracowała 142 miliony złotych zysku. Później było już coraz gorzej: w 2007 roku zysk wyniósł 94 miliony, rok 2008 to już strata w wysokości 46 milionów złotych. Pierwsze półrocze roku 2009 zamknięto stratą w wysokości 84 milionów złotych, przy czym przewidywalna strata miała wynieść (sic!) 200 milionów złotych. Przy rosnących stratach jednocześnie rosły pensje. W 2007 roku średnio o 13%, w roku 2008 o kolejne 14%. Mimo pogarszającej się sytuacji finansowej zawierano kosztowne umowy z „gwiazdami” mającymi być twarzami TVP płacąc im wielkie pieniądze. Kontrakty obwarowane były klauzulami na niekorzyść… Telewizji Polskiej.  Rozwiązanie takiej umowy narażało spółkę na niepotrzebne koszty, ale nie przeszkodziło to w zerwaniu dwóch takich umów. Wiązało się to z wypłaceniem odpraw w wysokości 120 i 360 tys. złotych. Piotr Farfał na odchodne zawarł umowy z fundacją Lux Veritatis o. Tadeusza Rydzyka w sprawie wymiany archiwów, ze Związkiem Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (kierowanym przez Artura Zawiszę), Światowym Związkiem  Żołnierzy AK (kierowanym przez Czesława Cywińskiego) oraz Zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość, na czele którego stoi szef IPN Janusz Kurtyka. Na mocy porozumień każda z tych organizacji ma otrzymywać przez 3 lata po 1,5 miliona złotych na produkcję audiowizualnych projektów historycznych.

Przy zmianie prezesa TVP ruszała karuzela zwolnień nie tylko na kierowniczych stanowiskach.  Nieudolnie prowadzona polityka,  redukcja etatów, likwidacja stanowisk i przywracanie ich nazajutrz pod nieco innymi nazwami to norma. W latach 2007 – 2008 zwolniono ponad tysiąc osób, wypłacając im w formie odpraw, odszkodowań i ekwiwalentów za  urlop ponad 30 milionów złotych. Znane były przypadki zatrudniania osób zwolnionych już nie na etat lecz na umowę cywilno-prawną.  Inne kwiatki to doradcy ścisłego kierownictwa na Woronicza: 20 - tu takich menadżerów w latach 2007 – 2009 (pierwsze półrocze) kosztowało  7,3 miliona złotych . Żeby było śmieszniej zatrudnienie 16 - tu z nich nie było uzasadnione, nie określono zakresu ich obowiązków, co spowodowało niemożliwość oceny ich pracy oraz rozliczenia z niej. Ilość doradców nie szła wespół z jakością, gdyż ich rady nie przyczyniły się do poprawiania sytuacji spółki, ale wręcz przeciwnie. Jeśli ich pomysłem było zawieszenie produkcji dla dzieci, czy ograniczenie budżetu dla ośrodków regionalnych TVP to należy jak najszybciej zrezygnować z ich usług jako powód podając działanie na szkodę spółki i widzów. Jednakże prezes TVP zapowiedział, że zmian personalnych nie będzie, więc o przełomie możemy pomarzyć. Czyżby prezes oczekiwał na pomoc Ministra Finansów, który dla ratowania misji powinien sypnąć groszem?

Kierownictwo z Woronicza kurczowo uczepiło się jedynego argumentu, który jakoby nie pozwala konkurować  im ze stacjami komercyjnymi, a mianowicie niemożności  przerywania programów i emitowania reklam. Media komercyjne są pozbawione wpływów z abonamentu, a jednak prosperują i są konkurencyjne. Szefowie TVP bogatsi o abonament mogli stosować nieco inny cennik wobec reklamodawców, jednak tego nie zrobili. Przecież każdy wybierze niższą cenę emisji reklamy, jeśli istnieje taka możliwość. Dlaczego nie skorzystano z tej możliwości naiwnie wierząc, że to do TVP ciągle należy monopol? Takie myślenie świadczy albo o nieznajomości mediów i zasad w nich  panujących, albo o całkowitym dyletanctwie. Ileż to razy widz publicznej czekał w niepewności czy kierownictwo TVP wykupi prawa do transmisji jakiegoś sportowego wydarzenia, ile razy okazało się, że nie obejrzy tego widowiska, gdyż najlepszą ofertę złożyła stacja komercyjna? Nie popsuło to dobrego samopoczucia szefostwa TVP, sądzę jednak, że zastanowiliby się nad swoimi decyzjami, gdyby dane im było słyszeć co o nich sądzą widzowie pozbawieni dostępu do transmisji sportowych, zapewniając za to nieograniczony dostęp do tasiemcowych seriali zagranicznej jak i rodzimej produkcji. Jak wygląda oferta programowa przy okazji świąt nie warto nawet wspominać. Od lat puszczane są te same filmy, tyle że w odwrotnej kolejności.

Dopóki publiczna telewizja będzie traktowana jako łup polityczny gdzie można upchnąć swoich na posadkach, nie ma szans na jakiekolwiek zmiany i poprawę. Zastanawiam się czasem jak funkcjonowałby zespół ludzi mających pasję, wizję i określony cel, pełnych wigoru i zapału, mających doskonałe rozeznanie w oczekiwaniach widzów lecz bez politycznego zacięcia, które zabiło ducha w gmachu na Woronicza. Na dziś dzień jest to niestety marzenie ściętej głowy.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.