"Etyczne" dotacje polskich partii

11-03-2010

Autor: Paweł Krysiński

Przy okazji wyborów samorządowych, parlamentarnych czy nadchodzących prezydenckich, polska scena polityczna jest niezwykle ożywiona. Przepychanki między kandydatami są na porządku dziennym, nie brak słownych utarczek i często nie są to miłe słowa. Jedni zarzucają drugim brak kompetencji, kumoterstwo, partyjniactwo i nieudolność. Ta ostatnia jest wyciągana najczęściej przez opozycję krytykująca ekipę rządzącą lub nowych włodarzy, którzy otrzymali mandat społeczny do sprawowania funkcji. Minęły na szczęście czasy, gdy Wiejska gościła jurnych posłów wiodących huczne życie towarzyskie. Z pokoju jednego z takich wybrańców narodu kilkanaście lat temu wyskoczyła przez okno naga kobieta. Daleko nam jednak do ekscesów z krajów Dalekiego Wschodu, gdzie rękoczyny są na porządku dziennym…

W Polsce po 1989 roku miały miejsce duże zmiany. Reforma szkolnictwa, administracji państwowej, zdrowotna, emerytalna kosztowały nas sporo. Wiązały się z tym koszta ponoszone niestety nie przez klasę polityczną lecz przez wyborców. Wprowadzający reformy w życie zostali nagrodzeni za swoje dzieła nagrodami pieniężnymi nawet wtedy, gdy skutki reform okazały się opłakane. Wprowadzający je nie mieli sprecyzowanego celu, nie wiedzieli co chcą osiągnąć poprzez zmiany i jak zmian dokonać. Zamiast określonego planu rzucano się na żywioł eksperymentując na tkance ludzkiej w myśl zasady „zobaczymy co to będzie”. Jakie są tego efekty każdy z nas odczuwa na własnej skórze gdy załatwia cokolwiek w Urzędzie Skarbowym, ZUS-ie, zakładając własny biznes itp. Miliony kłód pod nogi w gąszczu przepisów wzajemnie się wykluczających. W wolnorynkowej demokracji życie surowo weryfikuje nieudaczników i nieudolnych cwaniaków sprawiających pozory rzetelności, ale nie w Polsce. W kraju obowiązują zasady ustalane przez polityków dla samych siebie. Demokracja polega wg naszej klasy politycznej na siedzeniu na stołku, odbębnieniu swej kadencji i załapaniu się na następną. Wszystko to za pieniądze podatnika, czyli nasze, wszystkich Polaków.

Uposażenie posła na Sejm wynosi obecnie prawie 10 tys. złotych miesięcznie, podobną sumę poseł otrzymuje na prowadzenie biura poselskiego. Dochodzi do tego dieta poselska w wysokości  ok. 2,5 tys. złotych.  Regulację prawną polskich partii politycznych reguluje Ustawa Zasadnicza oraz Ustawa z dnia 27 czerwca 1997 roku o partiach politycznych. Ustawa definiuje partię polityczną jako dobrowolną organizację, występującą pod określoną nazwą, stawiającą sobie za cel udział w życiu publicznym poprzez wywieranie metodami demokratycznymi wpływu na kształtowanie polityki państwa lub sprawowanie władzy publicznej. Artykuł 13. Konstytucji RP zakazuje istnienia partii odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa. Partia polityczna może korzystać z praw wynikających z ustaw dopiero po uzyskaniu wpisu do ewidencji partii politycznych prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wniosek o wpisanie partii do ewidencji musi być poparty przez co najmniej 1000 obywateli polskich, którzy ukończyli 18 lat i mają pełną zdolność do czynności prawnych. Kontrolę działalności i celów partii politycznych sprawuje Trybunał Konstytucyjny.

Partie polityczne mają obowiązek zapewnić jawność swego finansowania. Ich majątek może pochodzić z darowizn, spadków, zapisów z dochodów z majątku oraz z dotacji i subwencji państwowych. I właśnie te ostatnie są najbardziej kontrowersyjnym sposobem finansowania partii od 2001 roku. Subwencje otrzymują partie, które w ostatnich wyborach do Sejmu przekroczyły próg 3%, jeśli wchodziły w skład koalicji wyborczej próg ten wynosi 6%.Dotacje otrzymywane są za każde zdobyte miejsce w Sejmie i Senacie.

Wprowadzenie dotacji z budżetu państwa nie odbyło się po ogólnonarodowym dialogu lecz zostało szybko i sprawnie załatwione w gronie samych posłów. Wyborca został postawiony przed faktem dokonanym… Demokracja made in Poland. W kraju zewsząd słychać dramatyczne informacje z armii, policji, służby zdrowia i szkolnictwa. Powód jest jak zawsze ten sam: brak pieniędzy. Nie narzekają na takie niedostatki nie tylko partie tworzące koalicję rządzącą czy największa partia opozycyjna, ale nawet i sejmowy plankton.
Z danych przedstawionych przez Państwową Komisję wyborczą wynika iż w latach 2008 – 2009 na finansowanie partii politycznych przeznaczono ogromne środki:
Platforma Obywatelska za rok 2009 może liczyć na 40 430 797,40 zł,
Prawo i Sprawiedliwość na 37 805 465,31 zł,
Polskie Stronnictwo Ludowe- 15 119 448,77 zł,
Sojusz Lewicy Demokratycznej- 14 388 733,6 zł,
Socjaldemokracja Polska- 3 545 050,33 zł,
Partia Demokratyczna- 2 398 122,28 zł,
Unia Pracy- 521 330,93 zł,
Sumuje się to w „skromne” 114 208 948,71 zł. W roku 2008 partie kosztowały nas mniej, bo 107 262 898,65

Państwowe subwencje miały być antidotum na finansowanie partii przez szemranych biznesmenów i miały zapobiec pojawianiem się pieniędzy niewiadomego pochodzenia, które różne dobre duszki darowały liderom partyjnym oczekując w zamian wdzięczności. Dawało to pole do popisu przeróżnym lobbystom forsującym korzystne dla siebie przepisy i ustawy. Stąd w otoczeniu polityków zaczęli pojawiać się Zbigniew Niemczycki, Kazimierz Grabek, Aleksander Gudzowaty, Jan Kulczyk i wielu innych. Dotacje budżetowe nie zmieniły niczego, wręcz przeciwnie. Afery: orlenowska, Rywina czy hazardowa ujawniły w części zakulisowe rozgrywki, w których nie liczy się dobro obywatela lecz wąskich grup interesu.

W kwietniu ub. roku Trybunał Konstytucyjny przyznał rację Platformie Obywatelskiej, której posłowie chcieli, aby polski podatnik nie łożył na utrzymanie partii politycznych. Ustawa o ograniczeniu dotacji mogła wejść w życie, ale została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Związane z tym zawirowania trwają do dziś i wcale nie ma pewności czy prezydent ustawę podpisze. Pro publico bono oczywiście…


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.