Australia wybrała “bok USA”. Dzięki coraz to lepszej współpracy, której chyba apogeum obecnie obserwujemy ojczyzna kangurów znacznie unowocześniła swoją armię oraz widocznie poprawiła jakość struktur bezpieczeństwa. Mimo iż faktycznie Australijczycy posiadają zaledwie 50 tysięczną armię to jednak dzięki pomocy amerykańskiego sojusznika jest to wojsko bardzo nowoczesne i nawet w pojedynkę stanowi poważną siłę jak na region. Warto także wspomnieć, iż dzięki zaangażowaniu premiera Howarda w walkę z terroryzmem Australian Defence Force m.in. prawdopodobnie gdzieś w latach 20010-2010 wzbogaci się o F-35, co świadczy o tym, iż obecne obrane kursy są jak na razie korzystne.
Nowa Zelandia można by rzecz poszła w odwrotną stronę. Zrezygnowała całkowicie z sił powietrznych oraz prawie w zupełności z marynarki (posiada jedynie dwie w miarę nowoczesne jednostki - fregaty typu ANZAC – które są efektem współpracy z Australia). Ograniczyła znacznie wydatki na armie i służby bezpieczeństwa. Początkowo zmian nie było widać. Wspólne działania Australii i Nowej Zelandii w m.in. Timorze Wschodnim były ocenianie pozytywnie i dobrze rokowały na przyszłość.
Jednak nie da się utrzymać bez znacznych nakładów dobrze funkcjonujących jednostek. To też już w Afganistanie Nowa Zelandia swoim wyposażeniem i wyszkoleniem znacznie odstawała od reszty koalicji antyterrorystycznej. Pojawiły się pierwsze głosy krytyki....
Mimo coraz to “odmiennej” polityki bezpieczeństwa obydwu krajów stosunki na linii Howard Clark zostawały przyjacielskie, co było widoczne przede wszystkim w porozumieniach dotyczących imigrantów, z którymi Australia ma ogromne kłopoty.
Wszystko się jednak zmieniło wraz z kryzysem Irackim. Premier Nowej Zelandii Clark często wypowiadała się przeciwko wojnie, o niebezpieczeństwie wzrostu terroryzmu na skutek inwazji na Irak, o niezgodnym z planem przebiegu wojny, itp. Oświadczyła też, że NZ nie będzie handlowała życiem swych obywateli w zamian za porozumienie o wolnym handlu z USA, czym zasugerowała, że Australia gotowa była to zrobić.
Obecnie Nowa Zelandia w zakresie bezpieczeństwa skierowała się znacząco ku Kanadzie, która ma stosunkowo podobne podejście do spraw globalnych w tym zakresie. Jest to dość nie miłe zaskoczenie dla starego sojusznika Australii oraz naturalnych parterów, jakimi są z pewnością USA i WB. Polityka bezpieczeństwa realizowana przez Panią Premier Clark nosząca znamiona izolacjonizmu zyskuje jednak coraz to więcej przeciwników. Lider United Future Peter Dunne, który w kwietniu przebywał w Canberre zaproponował, aby stworzyć batalion ANZAC, w którego skład wchodziłby połączone siły powietrzne i armie. Zaproponował także, aby w przyszłości stworzono wspólne jednostki specjalne.
Wydaje się jednak, iż plany Dunna są obecnie mało realne i nie tylko, dlatego iż jest liderem mało znaczącej partii. Mimo pacyfistycznych nastrojów obydwu narodów Australia stara się aktywnie wspierać Amerykę w każdym jej działaniu zaś Nowa Zelandia całkowicie przeciwnie. Myślę, iż obecnie nie da się pogodzić zupełnie przeciwnych ideałów i celów politycznych. Australia będzie się zbroić zaś Nowa Zelandia usuwać maksymalnie w cień. Kiedy Australia jawnie grozi Korei Północnej i państwom sąsiednim mówiąc, iż jest gotów zaatakować każde państwo regionu gdyby zaszła taka konieczność w walce z terroryzmem Nowa Zelandia znika z politycznej orbity. Kto wyjdzie na tym lepiej ? Powinniśmy się wkrótce przekonać...
Autor: Paweł Preś