|
..:: Podobne Tematy |
|
|
13-10-2010 |
|
09-09-2010 |
|
23-07-2010 |
|
26-03-2010 |
|
13-03-2010 |
|
03-02-2010 |
|
27-01-2010 |
|
+ zobacz więcej
|
|
Jeszcze kilka miesięcy temu media co kilka dni informowały o „sukcesach” Centralnego Biura Antykorupcyjnego, któremu szefował wówczas były polityk awanturniczej Ligi Republikańskiej i Akcji Wyborczej „Solidarność” Mariusz Kamiński. Ten niewysokiego wzrostu człowiek posiadał wprost nieograniczone pokłady nienawiści do wszystkiego, co kojarzyło mu się z kolorem czerwonym, po objęciu funkcji szefa CBA natychmiast zdał legitymację członka Prawa i Sprawiedliwości strojąc się w piórka niezależnego i apolitycznego fachowca. Śledząc politykę kadrową i personalną w biurze można więcej niż wątpić w intencje Kamińskiego. Wystarczy wspomnieć o rubryce w kwestionariuszu osobowym, który wypełniał kandydat do służby: „Która z osób zaufania publicznego poleciłaby Cię do struktur CBA?”. Taka przepustka dla swoich; dziś panowie wpisujemy tego a tego polityka na znak, że jesteście nasi…
Po odwołaniu Kamińskiego przez premiera Donalda Tuska prasa sympatyzująca z PiS, głownie „Rzeczpospolita”, podniosła histeryczny krzyk sugerując, że oto ostatni sprawiedliwy w perfidny, podstępny i niesprawiedliwy sposób został ofiarą powracającej III RP. Premier został odsądzony od czci i wiary, a jego decyzje komentowane były jako polityczne. Dziwne to komentarze; jakież to prócz politycznych ma podejmować? Trzymanie Mariusza Kamińskiego w fotelu szefa CBA po wyborach wygranych przez Platformę Obywatelską było błędem, premier uległ opiniom wielu, iż to Mariusz Kamiński – i tylko on! – może kierować służbą. Donald Tuska chciał uniknąć posądzania o granie stołkami, dlatego nie widział konieczności przeprowadzania zmiany na stołku szefa Biura. Apolityczny fachowiec Kamiński nie zapomniał jednak, dla której partii bije jego serce, czyniąc wszystko wbrew PO, na siłę knując prowokację, szukając winnych wśród niewinnych. Kompromitacja z zakupem willi, której właścicielami mieli być państwo Kwaśniewscy, prowokacja wobec posłanki Sawickiej, pierwsze strony gazet z roześmianą twarzą tajnego ponoć agenta Tomka, służbowe auta niekoniecznie wykorzystywane do celów swego przeznaczenia, ciekawej reputacji ludzie mający wiele do powiedzenie w Zespole ds. Rekrutacji… I premie, duże premie. Im bardziej medialna akcja, tym większe pieniądze. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafiały one do tych samych postaci. A że akcje były nieskuteczne to już inna sprawa. A jeśli nie było korupcji, gdyż zuchy z CBA nie potrafiły jej wyśledzić, to sami ją tworzyli podszywając się pod biznesmenów, kusząc wizją łapówki co bardziej podatnych na nią. Nigdy jednak swoich.
Tragedia smoleńska zepchnęła na margines doniesienia o horrendalnych premiach w CBA za rządów Mariusza Kamińskiego. Poseł PiS, specjalista od diabełków Joachim Brudziński oburzony, że ktoś śmie krytykować poczynania Kamińskiego oznajmił, że „w Polsce nie może być dziadostwa”, tłumacząc wszystkie te nagrody w sposób nie nadający się nawet do komentowania. Agent Tomek wg kilku źródeł mógł otrzymać ok. 100 tys. złotych, agenci odpowiadający za wyeliminowanie z życia politycznego posłanki Sawickiej otrzymali do podziału 700 tys. złotych. Jakimi pobudkami – prócz chęci wyeliminowania konkurentów politycznych – kierowano się w CBA, gdy w głowach szefostwa rodziły się plany prowokacji? Kto odpowiadał bezpośrednio za nieudane, kompromitujące służbę medialne akcje, z których nie było najmniejszego nawet pożytku? Mariusz Kamiński, który również był suto nagradzany przez premiera Jarosława Kaczyńskiego, czy może też jego zaufany zastępca, wywodzący się ze Straży Miejskiej – Maciej Wąsik, który po otrzymaniu dymisji z rąk premiera Tuska na odchodne wyczyścił bazę danych GPS rejestrującą poruszanie się floty samochodowej Biura. Czyżby z obawy o wyjaśnienie sposobu przecieków informacji do „Rzeczpospolitej” i ujawnienia prywaty z autami służbowymi? Niestety tego prawy i sprawiedliwy Maciej Wąsik nie wyjaśnił, nie zrobił też tego Mariusz Kamiński tak ładnie prezentujący się w obiektywie kamer.
W jaki sposób typuje się osoby, które bierze na widelec CBA? O tym można napisać książkę. Obecny szef, Paweł Wojtunik ustami swego rzecznika Jacka Dobrzyńskiego kilka dni temu odmówił zajęcia się sprawą pewnego księdza z Pomorza, wobec którego są dowody oszustw i wyłudzeń na wielką skalę. Pan Dobrzyński tłumaczył, iż sprawę skierowano do… Urzędu Skarbowego, gdyż Biuro nie zajmuje się osobami nie piastującymi funkcji publicznych. Hmm…, a Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy takowe pełnili, skoro przeciwko nim knuto intrygę? Pomijam już milczeniem sławetnego Rycha, który osobą publiczną również nie jest. Nieco zawiłe i bardzo bojaźliwe to tłumaczenie rzecznika, który tuż po objęciu funkcji rzecznika CBA oznajmił, że będzie tworzył medialną komunikację zewnętrzną biura, o którym wiele opinii jest krzywdzących i niesprawiedliwych. Daleko mu jednak do poprzedniego rzecznika robiącego niegdyś błyskotliwą karierę w Policji w Wołominie i na Pradze Północ, gdzie miał rzekomo rozprowadzać płyty z pirackimi nagraniami muzycznymi jak swego czasu sugerowano. Temistokles Brodowski odszedł ze służby nie godząc się z zapowiedzią odwołania z funkcji szefa Mariusza Kamińskiego. Wierny szefowi, jak prawdziwy apolityczny fachowiec służący Polsce, a nie PiS… Podobnie jak kilku innych asów których zdjęcia w otoczeniu bliskich oraz adresy zamieszkania można było znaleźć na portalu społecznościowym. Wyborcy PiS wpatrzeni w prezesa Jarosława Kaczyńskiego ciągle marzą o IV RP, którą budować nieudolnie pomagało CBA, ale ich sen jak do tej pory się nie ziścił, zastąpiony koszmarem powrotu do struktur III RP którą, jak wiadomo, kierują rzekomo agenci SB i WSI.
|