Krzyż godłem Polski?

28-07-2010

Autor: Paweł Krysiński

Już niedługo, bo 3 sierpnia ma zakończyć się spór wokół krzyża ustawionego przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Wtedy to młodzież udająca się z pielgrzymką na Jasną Górę ma zabrać ze sobą w długą drogę wzbudzający tyle kontrowersji i dzielący Polaków symbol religii katolickiej. Jak do tej pory nie zadano pytania dlaczego w ogóle dopuszczono do postawienia krzyża w tym miejscu? Czcze mówienie, że jest to pamiątka na cześć prezydenckiej pary, która zginęła w katastrofie smoleńskiej jest dobre dla maluczkich. Cała ta sprawa z zawirowaniami wokół krzyża i on sam to sprawa maluczkich dla maluczkich.

Kościół katolicki i jego hierarchowie po dziś dzień nie zajęli żadnego stanowiska w sporze między zwolennikami i przeciwnikami krzyża. Jak to się dzieje, że w kraju, w którym kler wtyka nos we wszystko co możliwe, wtrąca się w sprawy go nie dotyczące i o których często ma mniejsze niż mgliste pojęcie, nie wyraził swego zdania, nie doradził co z tym fantem zrobić? Hierarchowie kościelni, tak zazwyczaj wszechobecni, zniknęli sprzed kamer telewizyjnych dosłownie zapadając się pod ziemię. „Brońcie krzyża” mawiał przed laty papież Jan Paweł II nie przypuszczając, że jego nauki dla kleru są niczym. Kościół wyręcza się świeckimi, czytaj: moherowymi słuchaczami Radia Maryja, którzy dniem i nocą pilnują krzyża przed Pałacem. Czy ktoś doradził harcerzom pomysł z ów krzyżem? Nie jest to wykluczone zważywszy na to, że stosunkowo młodzi jeszcze ludzie są łatwym i podatnym łupem w rękach specjalistów od robienia wody z mózgu. Spotkałem się już z opiniami, trafnymi zresztą, że krzyż to nie pamiątka po zmarłych Marii i Lechu Kaczyńskim, lecz wyraźny znak dany przyszłemu lokatorowi, który przez najbliższą kadencję będzie prezydentem Polski: w tym Pałacu mieszkać może wyłącznie katolik i służyć katolikom kierując się wytycznymi naszych pasterzy. Bronisław Komorowski, który niebawem zostanie zaprzysiężony na prezydenta Polski tuż po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich dał do zrozumienia, że krzyż przed Pałacem stał nie będzie, bo nie jest to właściwe miejsce. Także po wyborach, przegranych przez kandydata popieranego przez Kościół, ks. Kazimierz Sowa na antenie komercyjnego radia przedstawił oficjalne – dziś można już tak powiedzieć – stanowisko kleru sugerując, że krzyż należy przenieść w inne miejsce.

Polak przed szkodą i po szkodzie głupi jak zwykle w takich przypadkach. „Jedynie prawdziwi Polacy”, słuchacze Radia Maryja dniem i nocą pełnią wartę na Krakowskim Przedmieściu. Po co taka demonstracja i czemu ma służyć? Czyżby obawiali się, że ktoś, niewidzialna ręka złej duszyczki, im ten krzyż skradnie i wyniesie? I co wtedy, politycy PiS powiadomią odpowiednie służby państwowe by te szybciutko znalazły, osądziły i skazały sprawcę? Skąd w ogóle myśl, że w katolicki kraju, mlekiem i miodem płynącym komukolwiek, przyszła do głowy myśl by zakradać się pod osłoną nocy w celu dokonania kradzieży symbolu religijnego? Każdy kto choć raz był w okolicach Pałacu Prezydenckiego wie, że w nocy nie jest tam ciemno, wszystko widać jak na dłoni. Poza tym nikt nie ma zamiaru chyłkiem i wstydliwie usuwać nielegalnie postawionego krzyża: prezydent – elekt zapoznał Polaków ze swoją decyzją i jest ona ostateczna. To on jest głową państwa polskiego i to on ma nie tylko ostatnie, ale i jedyne słowo w tej kwestii. Tak, tak: nie biskupi, kardynał czy prymas, z czym nie mogą się pogodzić rozhisteryzowani obrońcy krzyża oraz politycy PiS, dla których krzyż stał się ostoją polskości, patriotyzmu i wolności. Przeciwnicy stawiania krzyży gdzie tylko się da z otwartą przyłbicą wyrażają swoje zdanie na temat dewocji , choroby fundamentalistów katolickich, których matką chrzestną została okrzyknięta posłanka PiS Jolanta Szczypińska oznajmiająca w świetle kamer, że Polska to kraj katolicki… Pani poseł jak widać ma kłopoty nie tylko z uwiedzeniem prezesa Kaczyńskiego, ale też i podstawową znajomością Konstytucji RP.

Mam mocne podejrzenie, że 3 sierpnia pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu dziać się będą ciekawe rzeczy; którzy katolicy wygrają – ci którzy krzyż chcą zabrać na pielgrzymce i po powrocie z niej przekazać go do kościoła św. Anny? Czy też ci, którzy ani myślą pozwolić go dokądkolwiek przenieść? Znikoma liczba krytykujących Bronisława Komorowskiego stwierdziła ze prezydent – elekt z uwagi na woje powiązania z ludźmi z resortów siłowych PRL może dopuścić do użycia siły w stosunku do manifestantów. Nie jest to wykluczone, tyle że służby zmuszone najprawdopodobniej będą rozdzielać nawzajem skaczących sobie do oczu fanatycznych katolików.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.