Pozorowana reforma

14-08-2010

Autor: Paweł Krysiński

Po zaprzysiężeniu Bronisława Komorowskiego na prezydenta Polski politycy i wyborcy Platformy Obywatelskiej z zadowoleniem zacierają ręce: nasz prezydent, nasz premier. Sprzyjający władzy prezydent nie będzie z całą pewnością rzucał kłód pod nogi premierowi i jego drużynie. I dobrze, gdyż po latach zaniechań przed Donaldem Tuskiem stoi poważne wyzwanie: reforma finansów publicznych. Prawdziwa reforma jest odkładana prze kolejne rządy na świętego nigdy, premierzy – czy to z lewa, czy z prawa, czy z centrum – mieli zazwyczaj o wiele ważniejsze sprawy na głowie. Takie jak lustracja, dekomunizacja czy reformy służb specjalnych…

Konieczność podniesienia podatku VAT o jeden procent ma przynieść budżetowi zysk w wysokości 5 miliardów złotych w skali roku. To dużo, ale czy na pewno tędy droga? Wystarczy, że zwiększy się VAT na paliwo i... lawina ruszy. Rada Polityki Pieniężnej dbając o zdławienie inflacji zapewne podniesie stopy procentowe i kolejny raz rozpocznie się zamknięte koło. Jak wyglądają nastroje Polaków przed podwyżkami? Ponad 80% nie widzi celowości zwiększenia stawki VAT i to nie dziwi. Nie zmniejszy to wydatków i suma summarum nie przyniesie zbyt wiele dochodu dla budżetu. Spowoduje jak zwykle ucieczkę w szarą strefę i tak już obciążonych pracodawców i pracowników.

Zastanawia mnie dlaczego media wysyłające na ulice swoich dziennikarzy nie poproszą przeciętnego Kowalskiego o próbę oceny sytuacji w kraju i jakie zaproponowałby recepty? Czyżby prezesi i właściciele stacji uznali, że cudowne recepty na naprawę państwa mieli jedynie politycy i to tylko ci, którzy od lat zasiadają w sejmowych ławach, których twarze widzimy niemal każdego dnia w mediach? Nikt z nich nie przyzna, że model państwa jakim nas się raczy nie zdał egzaminu. Wystarczy spojrzeć na zadłużenie wobec innych państw czy deficyt. Jednakże polityczna sitwa będzie brnęła dalej w to bagno, gdyż im się krzywda nie dzieje, mając budżetowe dotacje na działalność partii mogą spać spokojnie… Jeśli ktoś mi wmawia, że deficyt na poziomie 52 miliardów złotych jest dobry to albo nie znam się na matematyce, albo ktoś usiłuje mnie perfidnie oszukać kpiąc sobie ze mnie. Tymczasem rząd, nie tylko obecny zresztą, lansuje tezę o dobrym budżecie. Ileż to ministrów finansów robiło Polakom wodę z mózgu zachwalając proponowany plan finansów! Ochom i achom nie było końca. A, że już kilka dni później poruszano konieczność zwiększenia podatków wszelkiej maści… Dziwnym trafem lud nie kojarzył tego z projektem budżetu, który nie miał sobie równych w historii nowożytnej Polski…

Proponowane przez rząd Donalda Tuska zmiany przedstawiane są jako próba reformy finansów, co ja mówię: nie próba, ale właśnie reforma finansów publicznych! Zwiększenie podatku VAT o jeden punkt i idące za tym podwyżki mają być reformą? Czy premier i minister finansów zdają sobie sprawę ze swej bezradności? Za co biorą pieniądze hojnie opłacani urzędnicy z URM czy Ministerstwa Finansów, za utrudnianie życia Polakom nie licząc się z ich zdaniem? „Rząd się sam wyżywi” powiedział niegdyś były rzecznik rządu Jerzy Urban. Jakże prorocze to słowa. Zwłaszcza, że są to nasze pieniądze…

Podatnik: dlaczegóż to nie wszyscy mają takie same obowiązki podatkowe? Dlaczego kler katolicki, zakonnicy i zakonnice mają przywilej fundowania im składki ZUS w wysokości 80%, misjonarzy zaś w 100%? Nie są to bynajmniej najniższe składki. Podatki płacone przez tę grupę zawodową są rozwiązaniem dobrym nie dla państwa lecz dla kleru. W chwili obecnej w Ordynariacie Polowym Wojska Polskiego służy 187 kapelanów, w Prawosławnym Ordynariacie Wojska Polskiego 16 kapelanów. Oczywiście wszyscy oni posiadają stopnie oficerskie; nie wystarczy im stopień kaprala?  Fundusz Kościelny to jeden z nielicznych reliktów komunizmu, który ma się znakomicie po dziś dzień. Jaka grupa zawodowa nie chciałaby mieć takiego funduszu? Zapewne wszyscy, w końcu stać nas na dużo. Według konkordatu (Art.22 ust.4) ksiądz może sobie wyremontować plebanię za państwowe pieniądze. Budownictwo kościelne jest zapewne najprężniej rozwijającym się działem budownictwa w naszym kraju, przy marazmie całej reszty. O sprowadzaniu samochodów bez cła do Polski również należy wspomnieć. Jak to się dzieje ze podatnik ponosi koszta iluminacji kościołów?

- Konkordat. Zerwać natychmiast. Polska z jego tytułu ponosi wymierne straty finansowe.

- Odliczanie VAT na samochody z kratką. W Polsce samochodem ciężarowym może być i Seicento byleby miał zamontowaną ową kratkę…

-Zakłady Pracy Chronionej. Zlikwidowano Spółdzielnie Inwalidów, które były rzekomo nierentowne i nie pasowały do realiów Polski po 1989 roku. Dziś państwo łoży na ową pracę chronioną wielkie pieniądze. Przykładem są zakłady – głownie agencje ochrony – zorientowane na szybki zarobek jak najmniejszym kosztem. Wystarczy, że 6% stanu zatrudnionych posiada status niepełnosprawnego i…  system ulg i dofinansowań stoi przed pracodawcą otworem. Wystarczy przewertować ustawę

- Urzędy Pracy. Zagadką jest dla mnie sens istnienia takowych. Chyba tylko politycy i samorządowcy wiedzą co dają urzędy prócz posadek dla swoich

- Ulgi dla inwestorów w Polsce. Jak tłumaczyć system ulg dla obcego kapitału przy jednoczesnym rzucaniu kłód pod nogi rodzimym przedsiębiorcom? Niedawny krzyk wokół FIAT A, który po latach lekkiego traktowania przez fiskusa powiedział „Miło było, ale się skończyło”  szybko ucichł. Ile jeszcze Polska będzie traciła należnych świadczeń w imię tworzonych miejsc pracy? Zazwyczaj kiepsko opłacanych tak na marginesie…

- Umorzenia podatkowe. Włos się jeży na głowie, gdy co jakiś czas na jaw wychodzą umorzenia podatkowe fundowane przez Państwo na rzecz wielu biznesmenów z listy setki najbogatszych Polaków. Nie są to małe sumy

- Renty specjalne.  Dane na ich temat są chronione bardziej niż watykańskie akta. Wiedzę na ich temat posiada szef ZUS. Wiele do powiedzenia na ich temat miałaby była szefowa instytucji Aleksandra Wiktorow znająca niejedną tajemnicę wysokości rent specjalnych przyznawanych dla wielu byłych polityków wysokiego szczebla, którym wyborcy pokazali przysłowiową figę z makiem.

 - Mizerny nadzór nad wykonawcami inwestycji na rzecz Skarbu Państwa. Dopiero po czasie okazuje się, że wykonawca nie dołożył należytej staranności i wycisnął za duże pieniądze przy bierności urzędników. Dlaczego nie egzekwuje się kar ustawowych?

- Dotacje dla partii politycznych. System finansowania przez podatnika (w końcu z jego podatków) partii nie zdał egzaminu. Dotacje (PO za okres 4 lat zainkasuje w sumie ok. 160 milionów złotych, PiS 140 milionów) miały zapobiec korupcji w polityce. Jak to wygląda widać doskonale choćby na przykładzie afery Orlenu, Rywina czy hazardowej

- Podatki dla najbogatszych. Najbogatsi nie płacą podatków w Polsce. Jakby byli na tyle nieroztropni, żeby płacić progresywne podatki dochodowe w Polsce (okresowo nawet 45%) to nie byliby bogaci. Są więc rezydentami podatkowymi w rajach podatkowych (dla „bogacza” to nie problem:  wystarczy mieć dom w takim raju i jeździć tam na weekendy, latem miesiąc spędzić  gdzieś na Hawajach, a zimą dwa tygodnie na nartach w Alpach i już po kłopocie, bo się w Polsce przebywa krócej niż 183 dni w roku) albo są dyrektorami w spółkach cypryjskich prowadzących interesy w Polsce i ich dochód jest zwolniony od opodatkowania w Polsce na podstawie polsko – cypryjskiej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, albo osiągają zyski kapitałowe, od których płacą jedynie „podatek Belki”, a nie progresywny podatek dochodowy.

- Składki ZUS dla najbogatszych. Po obniżeniu podatku od 1. stycznia 2009 roku obciążenie podatkowe zmniejsza się procentowo jeszcze wyraźniej wraz ze wzrostem płacy. Wynika to nie tylko ze stawki PIT, ale i z degresywnej składki ZUS, która w dodatku po przekroczeniu 30 – krotności średniego wynagrodzenia częściowo zupełnie znika. Po przekroczeniu tej granicy pracownik przestaje zupełnie płacić składkę rentowo – emerytalną. Na dodatek zasiłek chorobowy dla wysoko zarabiających pozostaje w proporcji do wynagrodzenia. Na przykład powstaje  firma z ogromnym wynagrodzeniem dla szefa, po czym szef idzie na wielomiesięczne zwolnienie lekarskie biorąc wielotysięczny zasiłek chorobowy na koszt podatników, a firmę się likwiduje. Ile razy słyszeliśmy o wielomiesięcznych zwolnieniach lekarskich urzędników państwowych zagrożonych zwolnieniem z pracy np. przy zmianie ekipy rządzącej? Też odbywa się to bezkarnie na koszt podatników. Najwyższy czas zrobić z tym porządek i określić stosunkowo niski górny pułap zasiłku chorobowego niezależny od wysokości wynagrodzenia.

- Premie i nagrody w ministerstwach. Przy takiej kondycji państwa i finansów są one zupełnie bezzasadne i niecelowe.

- Dotacje Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jeśli ten czy tamten tytuł prasowy nie potrafi utrzymać się na rynku bez funduszy państwowych to nie ma sensu by nadal istniał. W końcu chcieliście wolnego rynku bez regulacji państwa. Dlaczego Ministerstwo łoży na organizację pielgrzymek katolickich i instytuty katolickie?

- Dotacje na rzecz KUL, PAT i inne uczelnie katolickie. Proponowałbym szukać prywatnych sponsorów.

- Sponsoring z ramienia spółek Skarbu Państwa. Orlen, KGHM Polska Miedź czy PGNiG  nie musi szastać publicznym groszem skoro musimy zaciskać pasa

Itp., itd.... Która z ekip wypróbuje chociaż jedno  rozwiązanie?


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.