Wbrew temu co mówią i piszą inni, prezes PiS Jarosław Kaczyński szybko pozbierał się po wyborczej porażce. Brak obecności w mediach Joanny Kluzik – Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza odpowiedzialnych za kampanię prezydencką Kaczyńskiego nie jest przypadkiem. To Kaczyński za radą najbliższych współpracowników zepchnął na partyjny margines parę, która firmowała przemianę awanturnika w dobrodusznego wujka. Powodem była wyborcza porażka zafundowana przez Polaków, którzy nie uwierzyli w nagłą metamorfozę prezesa. Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy, zginął obraz milczącego polityka pozdrawiającego na wiecach wyborczych gawiedź, przepadł na zawsze milczący polityk znany z przekazów po katastrofie smoleńskiej. Maska skrywająca twarz spadła ujawniając przy okazji nowe cechy i przywary.
Czy to sam Kaczyński czy jego nowi – starzy przyboczni (Brudziński, Kuchciński, Macierewicz, Kurski) zasugerowali (zażądali?) by radykalnie zmienić program partii i wizerunek prezesa? Nie jest to wykluczone, gdyż ci politycy na czas kampanii wyborczej przepadli, zostali głęboko ukryci. Teraz dumni, z podniesionym czołem podnoszą larum w każdej sprawie, której zakończenie jest nie po ich myśli. Smoleńsk – z pewnością zamach Ruskich wespół z Tuskiem i my to udowodnimy, afera hazardowa – przekręty, łapówy i korupcja, za którą zapłacił posadą Mariusz Kamiński, w co nie chcą uwierzyć Polacy i premier, wyrok na mocy którego Jacek Kurski miał zamieścić przeprosiny na łamach „Gazety Wyborczej” to zamach na wolność słowa i bezprawie, a miało być prawie i sprawiedliwie, wreszcie sprawa krzyża na Krakowskim Przedmieściu, którego nie chcą tam nawet katolicy, którzy spłoną w piekle. Kwestie, bez których normalny kraj po prostu istnieć nie może…
Wyrok, na mocy którego Jacek Kurski miał przeprosić redakcję „GW” pozostał bez odzewu ze strony przegranego jak i kierownictwa PiS. Wyrok sądu nie po naszej myśli wyrokiem nie jest lecz polityczną prowokacją skierowaną przeciwko wolności słowa , sumienia i wolności przekonań – dało się słyszeć z otoczenia Kurskiego. Ba, wtórował mu sam prezes i jego przyboczni grzmiąc na redaktora Adama Michnika. Dziwnym trafem wszyscy oni tak gardłujący na żydowską „GW” czytają ją od deski do deski… Mając wyrok sądu w garści, a nie mogąc doczekać się jego realizacji, redakcja sama zamieściła stosowne oświadczenie z podpisem Kurskiego wystawiając mu rachunek. Jak wiadomo komornik zajął samochód europosła po czym wystawił go na licytację by dokonać egzekucji komorniczej. Jak widać prawo i sprawiedliwość ma różne twarze. Dostałem zajadów ze śmiechu, gdy Jacek Kurski łkał przed kamerami, że suma jaką ma zapłacić rujnuje każdego posła. Czyżby drastycznie obcięto uposażenia poselskie w Brukseli czy też pan poseł bezczelnie kłamie? Proszę to panie pośle potraktować jako wyrównanie do niezwykle atrakcyjnej ceny pewnej nieruchomości, którą swego czasu pan nabył…
Wszyscy schowani za poselskim immunitetem mają zawsze mnóstwo do powiedzenia, zazwyczaj są to pozbawione logiki komentarze pod adresem politycznych rywali, partii, organizacji. Język nienawiści to norma w polityce polskiej, żenujący poziom wielu posłów PiS stał się już normą. Ciekaw jestem jak ci „prawdziwi politycy” poradzą sobie w nowej rzeczywistości, która ich niechybnie kiedyś spotka? Gdy skończą się apanaże, życie na koszt podatnika i przede wszystkim brak immunitetu pozwalający na bezkarne i często świadome łamanie prawa? Swego czasu „błysnął” w Sejmie Artur Zawisza zwracając się do posłów SLD „Małczac sobaki!” wiedząc, że nie poniesie konsekwencji. Gdy zabrakło immunitetu to zabrakło i wypowiedzi Zawiszy… Nie brakuje natomiast słów polityków PiS z lubością wypowiadających się w imieniu społeczeństwa bez pytania go o zdanie. Dowiedziałem się z ust Antoniego Macierewicza, że krzyż na Krakowskim Przedmieściu jest powszechnie akceptowany przez naród. Czy taki osąd jest wynikiem oceny histerii „obrońców krzyża”? Jak to się dzieje, że dla Macierewicza i całego PiS Polska to zaściankowość prezentowana pod Pałacem Prezydenckim przez nawiedzonych fanatyków? Jednych i drugich mało różni, poza statusem społecznym. Łączy natomiast wspólny wróg, a raczej wrogowie. Lista ich jest coraz dłuższa: PO, Tusk, Komorowski, Układ, Wałęsa, „Gazeta Wyborcza”, „Fakty i Mity”, a ostatnio Nowa Lewica, pomniejsi księża katoliccy i demokratycznie wybrany prezydent. Bo jak inaczej można nazwać słowa, że wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta to nieporozumienie? Nieporozumieniem w mniemaniu Jarosława Kaczyńskiego jest też kolejna porażka jego partii w wyborach. On i jego współpracownicy i wyborcy nie kierują się Konstytucją RP i prawem lecz widzimisię prezesa, Tadeusza Rydzyka i pewnej grupki biskupów, dla których ideałem państwa jest Polska z czasów średniowiecza. Kaczyński swoimi wypowiedziami daje do zrozumienia, że i jemu marzy się taka Polska. Z krzyżami wszędzie tam gdzie mu się one zamarzą, a które mają znaczyć teren, na którym przebywał jego zmarły brat Lech Kaczyński. Mało tego, szef PiS uważa, że krzyż ustawiony samowolnie gdziekolwiek i przez kogokolwiek jest największą świętością dla wszystkich Polaków, czy to im się podoba czy nie. Nas o zdanie nikt pytał nie będzie, bo a nuż ludziom przyjdzie do głowy zjednoczenie się w ramach społeczeństwa obywatelskiego?
„Mamy tu do czynienia z fortelem, którego ostatecznym celem jest wyprowadzenie krzyża bez gwarancji pomnika. Działania tego rodzaju wprowadzają do naszego życia nową jakość, znaną poprzednio z czasów PRL” napisał w oświadczeniu Jarosław Kaczyński kipiąc oburzeniem na odizolowanie przez funkcjonariuszy BOR dewocji manifestującej pod krzyżem. Nieudolna próba wsadzenia w buty komunistów rządu jest komiczna. Kaczyński chce być straszny, a staje się śmieszny. Rząd i premier to komuniści, przeciwnicy krzyża to hołota, alkoholicy i sataniści zapewne. Nie bierze pod uwagę ani prezes, ani jego przyboczni, że zdecydowana większość przeciwników krzyża i jego „obrońców” to katolicy. PiS i jego wyborcy są jednak tak ograniczeni, że nie biorą takiej możliwości pod uwagę. Dla nich każdy kto nie z nimi to Żyd, komuch, pedał, SBek z Układu i kto wie kto jeszcze. Czyhający na niezawisłą i suwerenną Polskę, którą głupi i otumaniony naród powierzył w ręce pseudo – Polaków. Prawdziwi Polacy to prezes i jego świta, dla której liczą się ich własne interpretacje prawa, ich wizja państwa katolickiego a la Rydzyk. Wszystkie ich pomysły, czyny i słowa za nieboszczki komuny nazywałyby się próbą obalenia ustroju siłą. Te próby zatrzymają młodzi, nieskażeni manipulacją i propagandą toruńskich mediów, wyrażający swój stanowczy sprzeciw przeciwko bezprawiu, dewocji i klerykalizacji państwa, którzy w liczbie ponad 6 tysięcy na Krakowskim Przedmieściu zorganizowali kontrmanifestację. Oni są szansą, że PiS i Jarosław Kaczyński skończą tam gdzie niegdysiejsi jego koalicjanci, Andrzej Lepper i Roman Giertych, na politycznym śmietniku.