Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Wywiady / „Road Map” – droga donikąd?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
15-11-2010

  Nowa strategia dla Bliskiego Wschodu

21-08-2010

 

09-05-2010

 

08-05-2010

 

23-10-2009

 

13-07-2009

 

28-04-2009

 

+ zobacz więcej

„Road Map” – droga donikąd? 

14-08-2003

  Autor: Agata Motyl

Azjatycki Bliski Wschód, podobnie jak europejskie Bałkany „od zawsze” był ogniskiem konfliktów. Sytuację dodatkowo pogorszyło utworzenie po II wojnie światowej państwa Izrael. Dzisiejsze gazety codziennie publikują doniesienia o kolejnych zamachach samobójczych i kolejnych odwetach za nie. Kto i kiedy nakręcił tę spiralę śmierci i czy jest z niej jakiekolwiek wyjście?

 

 

 

Historia konfliktu sięga jeszcze XIX wieku, kiedy to narodził się ruch syjonistyczny, głoszący hasło utworzenia państwa izraelskiego na rdzennych ziemiach żydowskich, czyli w Palestynie. II wojna światowa przyniosła Holocaust i ONZ-owską rezolucję (z listopada 1947 r.) wprowadzającą podział Palestyny na dwa niezależne państwa – żydowskie i arabskie. Nowo utworzone państwo Izrael (proklamowane 14 V 1948r.) przetrwało w pokoju jeden dzień – 15 V państwa arabskie rozpoczęły ofensywę. Po kontrofensywie izraelskiej i przekroczeniu granic ustalonych rezolucją ONZ-u Palestyńczycy schronili się w Strefie Gazy i w Jordanii. Opuszczenie przez Arabów Palestyny skłoniło Izrael do dalszej kolonizacji tych ziem.

 

Wojna sueska wybuchła w wyniku niesnasek pomiędzy Wielką Brytanią i Francją, a Egiptem. Jej skutkiem było przejęcie kontroli nad Bliskim Wschodem przez ZSRR i USA, oraz umocnienie Izraela.

 

Drobne potyczki na lądzie i w powietrzu doprowadziły do kolejnej wojny, zwanej sześciodniową (VI 1967r.), wygraną przez Izrael. Spowodowała ona exodus Palestyńczyków (wg danych z 1994r. liczba uchodźców palestyńskich jest szacowana na ok. 5 mln osób) – na ich ziemiach Izrael rozpoczął budowę osiedli żydowskich, a także przeniósł stolicę z Tel Awiwu do Jerozolimy, wbrew nakazom rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ-u z listopada 1967. Na odpowiedź nie trzeba było zbyt długo czekać – 6 lat później, w październiku 1973r. państwa arabskie rozpoczęły one kolejną wojnę. Po jej wybuchu z inicjatywy ZSRR i USA rozpoczęła obrady Konferencja Bliskowschodnia, zwołana w celu stabilizacji sytuacji w tym rejonie świata.

 

Tymczasem w Libanie wybuchła wojna domowa. Próby opanowania Libanu przez Palestyńczyków, a potem przez Syrię zakończyły się fiaskiem - w 1982r. wojska izraelskie usunęły stamtąd Palestyńczyków tworząc chrześcijańską strefę buforową.

 

Te rozwijające się konflikty mimo prób zaszeregowania przez historyków wymykają się segregowaniu. Na Bliskim Wschodzie od kilkudziesięciu lat trwa jeden, nieprzerwany konflikt, który co pewien czas przybiera ostrzejsze formy, by znów – po mediacjach z udziałem ONZ-u i Ameryki – uspokoić się na kilka lat. Kolejne plany pokojowe i próby zawarcia rozejmu spełzają na niczym. Przekonanie Palestyńczyków o prawie do tych ziem (byliśmy tu pierwsi!) i wiara Żydów, że diaspora się skończyła wraz z utworzeniem przez ONZ sztucznego tworu jakim jest Izrael dodatkowo komplikuje i tak już trudne negocjacje. Bo jak ocenić która ze stron ma rację?

 

Największym problemem jest zdefiniowanie tego co dzieje się w Palestynie. Czy ataki samobójcze, przeprowadzane właściwie codziennie, o których donoszą także i polskie media (często korzystając z materiałów CNN lub BBC) są walką wyzwoleńczą, czy też aktami terroru? Izraelczycy wraz z Amerykanami jeszcze w połowie lat ’90 XX wieku uważali je za akty terroru. Z trudem negocjowane kolejne porozumienia pokojowe mają im zapobiegać w przyszłości. Jednak i one stają się wyłącznie świstkami zapisanego papieru - – obawiam się, że taki sam koniec czeka przygotowaną przez Amerykanów i wprowadzaną właśnie w życie „Road Map” – mapę drogową, nowy plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu. Zakorzeniona od dziesiątków lat nienawiść, przekazywana z ojca na syna nie sprzyja dyplomacji. Tym bardziej, że ścisłe zaangażowanie USA w tym regionie jest postrzegane przez pryzmat historii – także tej najnowszej. Nie jest przecież tajemnicą, że Amerykanie popierają Izrael przymykając oczy na łamanie praw człowieka w Autonomii.

 

Wprowadzanie w życie Road Map pokazuje, że prawdopodobnie podzieli ona los poprzednich porozumień pokojowych. Mimo gestów ze strony Izraela (zwolnienie palestyńskich więźniów politycznych, wycofanie wojsk), fundamentaliści nie idą na kompromis. Kolejny samobójczy zamach może być tym, który przepełni czarę, przekreślając na zawsze sukces we wprowadzaniu Road Map. Tylko jak uwierzyć w dyplomację jeśli pamięta się masakry dokonane przez gen. Szarona w Libanie w 1982r i krwawe pacyfikacje palestyńskich obozów Szatila i Sabra? Jak uwierzyć w dyplomację, kiedy najbliższa rodzina ginie w zatłoczonym autobusie jadąc do pracy?

 

Raz nakręcona spirala śmierci trudna jest do zatrzymania.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl