Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Wywiady / Jesteśmy ludźmi               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
12-12-2007

 

27-04-2006

  Koniec ery Rydzyka?

06-11-2010

 

08-09-2010

  Platforma listy pisze

23-08-2010

 

31-03-2010

 

31-12-2009

 

+ zobacz więcej

Jesteśmy ludźmi 

14-04-2006

  Autor: Marcin Jurzysta
Myślę, że ksiądz Rydzyk wyraża lęki  i nadzieje pewnych kategorii ludzi. Bo przecież istnieją wśród nas ludzie mający poczucie zagrożenia, zagrożenia wiary, jak i suwerenności narodowej, którzy kochają swoją Ojczyznę, kochają Kościół i chcą go bronić. A ich medialny przywódca podsyca w nich to poczucie niepewności  i zagrożenia, ponieważ im potrzebny jest przywódca twierdzy, której ciągle będą bronić i w tej roli ojciec Rydzyk doskonale się odnajduje - mówi w rozmowie z e-Polityką.pl ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" .

 

 

Księże redaktorze, rozmawiamy w dość specyficznym momencie, kilka dni po pierwszej rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II. Czy zdaniem księdza coś istotnego zmieniło się w mentalności Polaków w ciągu tego roku?

Najczęściej gdy umiera ktoś bliski, to wtedy dopiero przyglądamy mu się dokładniej, odnajdujemy stare listy, przypominamy sobie gesty, słowa.  Chcemy obecność tego człowieka nie tylko zatrzymać, ale jakoś  zintensyfikować. I dokładnie tak samo dzieje się z pontyfikatem Jana Pawła II, teraz po Jego śmierci, Jego obecność w ludziach stała się bardziej intensywniejsza niż wtedy kiedy żył.

Jak ksiądz ocenia, żyjemy w pokoleniu JPII, czy jest to, tak jak mówią niektórzy eksperci, totalne uproszczenie, zdefiniowane na potrzeby mediów?

No właśnie, jest to przede wszystkim określenie bardzo nieprecyzyjne, bo ja nie wiem, czy chodzi o pokolenie współczesne, czy pokolenie, które się wtedy urodziło. Ja przecież jestem z pokolenia przedwojennego, a ten pontyfikat przeżywali też ludzie urodzeni już w czasie jego trwania. Ja przyznam, że to określenie nie jest mi do czegokolwiek potrzebne. Na pewno Jan Paweł II tę epokę jakoś naznaczył, jak -  to zobaczymy za kilkadziesiąt lat.

Księże redaktorze, jeszcze rok temu, w dniach narodowej żałoby po stracie „naszego papieża” łączyła Polaków niesamowita więź, wielka wspólnota, jednak kilka miesięcy później w efekcie podwójnej kampanii nasze społeczeństwo zostało zantagonizowane i nastawione przeciwko sobie. Zasadne zatem zdaje się być pytanie ile tej jedności z tamtych dni zostało w nas dzisiaj?

Nie wiem, jak dalece to społeczeństwo zostało zantagonizowane, jak daleko idą te antagonizmy. Nie wiem, czy to są podziały wśród polityków, czy rzeczywiście podzielone jest społeczeństwo. A może to jest tak, że społeczeństwo marzy o tym by politycy w końcu się dogadali i zajęli się dobrym kierowaniem państwem. Nie za bardzo wierzę w to takie głębokie zantagonizowanie społeczeństwa, mam nadzieję, że teza, którą Pan tu stawia nie jest słuszna.

Ja jednak tej tezy, Księże Redaktorze, będę bronił. Przecież politycy zapowiadali tzw. nowe otwarcie, kibice mieli się pojednać, ludzie między sobą mieli normalnie rozmawiać. Tego nie ma, to się gdzieś zgubiło…

To jest piękne, że poczucie więzi i wspólnoty w trudnych momentach wyzwala się w narodzie i z tego bym się cieszył. Ale przecież panie redaktorze, jesteśmy ludźmi, którzy są różni, mają różne poglądy, przekonania, słabości i skłonność do grzechu. Na pewno było by lepiej, bezpieczniej gdyby kibice się już nie bili, ale to, że się jednak biją nie oznacza, że mamy deprecjonować ich gest sprzed roku. Ja wierzę w to, że oni  bardzo szczerze  wtedy chcieli się pojednać. Ksiądz w takich sytuacjach, gdy widzi, że człowiek bardzo chce się poprawić, udziela mu rozgrzeszenia, nie pyta czy na pewno, czy dasz radę, czy wytrzymasz wszystkie pokusy. I czasem się coś udaje, a czasem nie. Trzeba jednak zawsze mieć nadzieję…

Jak ksiądz ocenia sytuację w kościele powszechnym, choć nie ukrywam, że chodzi mi przede wszystkim o kwestie związane z kościołem w Polsce po śmierci takiego drogowskazu moralnego jakim był Jan Paweł II.

Kościół zawsze był święty i jest święty świętością Chrystusa. Zaznaczam, to nie jest Kościół świętych, tylko to jest święty Kościół grzesznych ludzi. Kościół powszechny wzbogacił się o pewne nowe elementy zrozumienia Objawienia, które wniósł  ten Papież. Przez owe niesamowite wydarzenia tego Pontyfikatu Kościół jest bogatszy. W tej chwili do Rzymu przyjeżdża więcej pielgrzymów niż nawet za życia Jana Pawła II. Przyjeżdżają oczywiście do jego grobu. Ale to nie jest tak, że gdy umarł umiłowany, kochany przez wszystkich papież to wszystko się skończyło, rozsypało. Spokojnie, Kościół ma nowego, godnego następcę na stolicy piotrowej, Kościół przetrwa, Kościół jest wieczny.

Co zaś tyczy się Kościoła w Polsce -  żyjemy w takim okresie, kiedy Kościół ma prowadzić lud boży w nową epokę, bowiem z „twierdzy oblężonej”, kiedy to żyło się inaczej zarówno Kościołowi jak i wiernym, weszliśmy w epokę wolności, świata pluralistycznego, laickiego i w tym właśnie świecie Kościół musi się znaleźć, musi umieć wyartykułować  i wskazać na czym polega jego misja i jak on tą misję chce wykonywać. To wielkie zadanie i wielka odpowiedzialność. Ale to zadanie muszą podjąć całe parafie, poszczególni księża, ale  też  sami  pojedynczy wierni. Pragnę powiedzieć, że prowadząc rekolekcje tu w Rzeszowie, u księży Saletynów, spostrzegłem jak ludzie się nawracają, oni wracają do Pana Boga z potrzeby serca, z własnego wyboru. Kościoła nie można więc mierzyć tylko statystykami, bo to by oznaczało, że jest to Kościół tak bardzo bardzo z tego świata, a tak przecież nie jest.

Wszystko to pięknie, tylko czy pomimo tego optymizmu nie obawia się ksiądz redaktor o brak duchowego przywództwa w polskim kościele. Wszak znamy przywództwo formalne to oczywiście prymas Glemp, to przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski – abp Michalik. Ale po śmierci Jana Pawła II wiernym brakuje chyba tego widzialnego, moralnego drogowskazu?

Ja mam taką prośbę, byśmy na Kościół nie patrzyli wyłącznie w kategoriach socjologicznych, jak na jakąś organizację, czy przedsiębiorstwo. Normalną formą istnienia Kościoła to jest wspólnota, w której kapłani, biskupi są jej sługami a nie jakimiś przywódcami charyzmatycznymi. W sytuacji wyjątkowej, jaką było życie w czasach komunizmu, Pan Bóg dał nam charyzmatycznego przywódcę, był nim prymas Wyszyński. Na czas wychodzenia z epoki  „oblężonej twierdzy” Pan Bóg dał nam jeszcze Jana Pawła II, który by wprowadzić nas do świata wolności, musiał wziąć dystans, przeprowadzić się do Rzymu, stanąć na czele Kościoła  i z takiej pozycji dawał nam znaki i w ten sposób ciągle wyprowadzał nas na prostą. Teraz skończyły się sytuacje nadzwyczajne i jesteśmy w takiej sytuacji jak wszystkie inne kościoły. Przecież kościoły lokalne nie muszą mieć charyzmatycznych przywódców. W nich toczy się normalne życie wspólnoty  i  tyle. Ja naprawdę nie widzę w tej chwili potrzeby nowego kardynała Wyszyńskiego naszych czasów, zupełnie jako ta instancja odwoławcza wystarczy Benedykt XVI, a na niższych szczeblach Episkopat, biskupi  i proboszczowie. Jeszcze raz powtarzam, nie mamy w tej chwili takiej sytuacji, kiedy Kościół polski potrzebował by charyzmatycznego przywódcy.

Tylko, Księże Redaktorze, dla pewnej części wierzących takim charyzmatycznym przywódcą może stać się, czy raczej już jest Ojciec Rydzyk. Czy jego działalność nie będzie przeszkadzać w dobrym, harmonijnym funkcjonowaniu Kościoła w Polsce?

Myślę, że ksiądz Rydzyk wyraża lęki i nadzieje pewnych kategorii ludzi. Bo przecież istnieją wśród nas ludzie mający poczucie zagrożenia, zagrożenia wiary, jak i suwerenności narodowej, którzy kochają swoją Ojczyznę, kochają Kościół i chcą go bronić. A ich medialny przywódca podsyca w nich to poczucie niepewności  i zagrożenia, ponieważ im potrzebny jest przywódca twierdzy, której ciągle będą bronić i w tej roli ojciec Rydzyk doskonale się odnajduje. Daje on bowiem tym zagubionym ludziom poczucie pewności, prowadzi on ich pewną ręką, mówiąc im: „ten jest zły”, „ten jest dobry”, „temu można wierzyć”, „a ten jest absolutnie niewiarygodny”. Tych ludzi, słuchaczy Radia Maryja jest jakaś liczba w Polsce, jest to oczywiście w pewnym  stopniu produkt traumy komunizmu, myślę, że ta liczba nie rośnie, ale się zmniejsza , dlatego też Radio Maryja zmienia chwilami swój ton, widząc, że to nie jest już tak bardzo potrzeba chwili. Mam wrażenie, że z tymi ludźmi, widzącymi inaczej świat  i Kościół, trudno podejmować rzeczową dyskusję, bo nie będzie to dyskusja intelektualna, ale oparta o emocjach, gdzie na argumenty odpowiada się krzykiem. Myślę więc, że tak cząstka Kościoła jakoś sobie w spokoju dożyje , nie wywierając jakiegoś wielkiego wpływu na to co się u nas będzie działo.

Zapewne ma ksiądz redaktor słuszność, tylko że koncernowi medialnemu ojca Rydzyka zarzuca się stosowanie języka agresji, szerzenie nacjonalistycznych  i antysemickich haseł, oraz bycie „tubą propagandową jednej tylko partii”. To już są dość niebezpieczne zjawiska…

Zasada jest że rozgłośni katolickiej takie zachowania nie przystoją, ale z drugiej strony patrząc, to wiemy z historii, że mieliśmy niejednokrotnie tak daleko idące  zaangażowania polityczne Kościoła, że nie udawajmy takich znowu naiwnych. Ja sądzę, że to przede wszystkim bardzo szkodzi rozgłośni, ponieważ biskupi nie lubią by autorytet Kościoła angażowany był w politykę.  Może to oczywiście przysporzyć niektórym partiom te ok. 2 miliony  głosów, ale  równie dobrze może wcale ich  nie przysporzyć, gdyż ludzie w Polce  też nie lubią mieszania polityki i religii.

Mówi Ksiądz Redaktor, że biskupi nieprzychylnie patrzą na angażowanie autorytetu Kościoła w politykę, a jednak, niektórzy biskupi nie widzą w działalności ojca Rydzyka nic nie właściwego. Czy zatem nie jest tak, jak mówi poseł Rokita, że w istocie mamy dwie frakcje w polskim Kościele: kościół łagiewnicki  i kościół toruński?

Sądzę, że to jest uproszczenie. Jeśli jakiś spór istnieje to jest on w innym miejscu. Ten spór dotyczy miejsca Kościoła w dzisiejszym świecie, w dzisiejszej Polsce. To jest oczywiście poważny spór, poważne pytanie, ale nie można go traktować jako podziału Kościoła, czy podziału Episkopatu. To są po prostu różnice, które dzisiaj są poważnie zaakcentowane. Myślę, że zarysowanie tego podziału jest dużym nadużyciem, przecież w Łagiewnikach możemy spotkać wiele akcentów kościoła toruńskiego  i nie sądzę aby w Toruniu nie było wiele z tego co jest w tej drugiej  „łagiewnickiej” orientacji. To jest takie efektowne uproszczenie, skonstruowane na potrzeby publicystyczne, ale ono nie jest adekwatne do prawdziwej sytuacji. Owszem są różnice zdań, ale one nie świadczą o tym, że Kościół jest podzielony.

Zgadzam się, jeśli chodzi  o Episkopat, to też bym pewno traktował kreślenie takiego podziału jako nadużycie, ale jednak na gruncie społecznym  jeśli nie podział, to przynajmniej  taki rozdźwięk jest dość wyraźnie widoczny.

To jest prawda, taki podział w społeczeństwie a nawet w rodzinach czasem istnieje. Ale chodzi o to by starać się różnić pięknie, by szanować to, że ktoś ma inną wizję, inne przekonania, że ktoś inaczej podchodzi do rzeczywistości, nie „eliminować” go ze społeczeności, czy odsądzić go  od czci  i wiary.

Wyłania się z naszej rozmowy bardzo krzepiące stwierdzenie, że po wydarzeniach ostatniego roku wyszliśmy obronną ręką. Czy staliśmy się  mocniejsi, dojrzalsi?

Myślę, że ten rok, pewno to było zwiane z Papieżem, choć wydaje się, że nie tylko, był z pewnością rokiem właściwej polaryzacji, rozdzielenia  i wyraźnego zaakcentowania stanowisk. Ten podział, który rozgorzał w ostatnich miesiącach sprawił i to najbardziej boli, że wszyscy starają się  „zaprząc ”  Jana PawłaII do swojego sposobu myślenia, jego nagrania, wypowiedzi wycelowują w przeciwnika. Ale mam nadzieję, że czas może te napięcia złagodzi, bo są one bardzo mało ewangeliczne, naprawdę niedobre. Tak więc nie powiem, że ten rok był cudowny, ale powiedzieć, że ten rok był czasem tragicznych podziałów społecznych  i rozdarcia Kościoła było by dużą przesadą.

Serdecznie dziękuje Księdzu Redaktorowi za interesującą rozmowę.

Rozmawiał: Marcin Jurzysta

Źródło zdjęcia: Tygodnik Powszechny

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę
  Wasze komentarze
 

 

(~moherowa dama, 01-05-2006 12:13)

Opis:

  Giertych kontra Rydzyk

(~yodlek, 20-04-2006 15:43)

Opis:

 

(~Mac.Iek, 19-04-2006 00:01)

Opis:

  milo..

(~marcel, 15-04-2006 19:36)

Opis: tak milo oderwac sie od codziennej brudnej polityki, z lepperem w roli glownej. Troszke spokoju i rozsadku wprowadza ten wywiad.

 

(~winetu, 14-04-2006 19:54)

Opis:

  [ 9 ]

(, 14-04-2006 10:14)

Opis:

  Wielkopostne refleksje

(~yodlek, 13-04-2006 21:20)

Opis:

 

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl