Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Nieuro               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
07-03-2010

 

10-06-2007

 

20-02-2007

 

10-10-2006

 

06-08-2006

 

07-06-2006

 

27-05-2006

 

+ zobacz więcej

Nieuro 

19-09-2003

  Autor: Ryszard Nowak ze Sztokholmu

Mieszkańcy Szwecji nie chcą brać udziału w budowaniu wspólnego, europejskiego obszaru walutowego. Szwedzi nie czują się współodpowiedzialni za budowę nowej Europy. Nie chcą ponosić ani kosztów ani ryzyka związanego z procesem transformacji europejskiej mozaiki państw narodowych w unie narodów Europy. Tak należy odczytać wynik niedzielnego referendum w sprawie trzeciego etapu Europejskiej Unii Monetarnej, czyli wprowadzenia euro jako waluty w Szwecji.

56,1% ludności odpowiedziało „nie” na pytanie, czy chcą mieć euro jako walutę. Najbardziej negatywnie nastawione były regiony uboższe, zwłaszcza na północy kraju, z przewaga ludności słabo wykształconej. W niektórych gminach głosowało tam na „nie” aż 86% mieszkańców. Przewagę zwolenników euro odnotowano tylko w regionie Sztokholmu oraz w Skanii.

Wrześniowe euroreferendum przejdzie do historii Szwecji jako przedziwne. Już sam fakt jego ogłoszenia był bardzo kontrowersyjny. Według traktatu akcesyjnego między Unią Europejską a Królestwem Szwecji, podpisanego 16 maja 1994 przez szwedzkiego króla Karola Gustawa XVI, premiera Carla Bilda i kilka innych szwedzkich osobistości, Szwecja zobowiązała się przestrzegać również wcześniejszych aktów prawnych, stanowiących fundament Unii, w tym traktatu z Maastricht.1

W tym ostatnim czytamy: Jego wysokość Król Belgów, Jej wysokość Królowa Danii... - tu wymienione są pozostałe głowy państw - ..., którzy są zdecydowani aby... - tu następują kolejne zobowiązania. Siódme z nich mówi: Które zobowiązują się osiągnąć konwergencję ekonomiczną między swymi krajami oraz wprowadzić ekonomiczną i monetarną unię, która - zgodnie z postanowieniami tego traktatu - obejmuje również wspólną i stabilną walutę.2 Mimo tak jednoznacznego sformułowania szwedzki parlament podejmuje decyzje o referendum, które w efekcie stabilizuje fakt łamania umów międzynarodowych przez Szwecje. To, że UE na to nie reaguje jest swoją drogą dobrym sygnałem, a kiedyś być może doskonałym argumentem dla polskich polityków.

Kolejnym przedziwnym zjawiskiem był podział na stronę za i przeciw. Normalnym zjawiskiem w szwedzkiej polityce jest, że takie podziały pokrywają się z podziałem na bloki partyjne: prawicowy lub lewicowy. Tym razem wystąpiło pewne przemieszanie. Zwolennikami euro były trzy partie mieszczańskie (antysocjalistyczne) Moderaci (umiarkowana prawica), Folkpartiet (liberałowie) oraz KDS (protestancka chadecja) oraz... socjaldemokraci, reprezentowani głównie przez premiera Göran'a Persson'a oraz panią minister spraw zagranicznych Anne Lindh (zamordowana na cztery dni przed referendum). Przeciw - byli komuniści, zieloni oraz partia Centrum (odpowiednik PSL). Do tego grona dołączyły pozaparlamentarne ugrupowania nazistowskie i rewolucyjno-komunistyczne.

Centrum i socjaldemokraci zamienili się więc miejscami. Jednak zamieszanie było tym większe, że każda z partii politycznych utworzyła odrębną organizację za i przeciw. Sam rząd szwedzki był podzielony. Kilku ministrów, w tym minister gospodarki i przemysłu, Leif Pagrotsky, byli przeciwni euro. I jak tu się dziwić, że wyborcy doznali pomieszania zmysłów...!? Na kongresie centrali związków zawodowych, LO (odpowiednik peerelowskiego CRZZ), jednego z największych filarów władzy w Szwecji, postanowiono, że związki będą neutralne. Sparaliżowało to władze związkowe, które były za euro, choć nie bardzo mogły o tym mówić. Zabrakło więc tradycyjnego duetu „LO i partia” (czytaj: socjaldemokraci). W marcu tego roku pisałem na łamach e-Polityki: Jeżeli władze tych organizacji (LO i Soc.demokraci) bez zastrzeżeń opowiedzą się za euro, to będzie euro.

Zabrakło jednak tego wskazania bez zastrzeżeń. Tak ważną decyzję oddano w ręce dyletanckiego tłumu, przyzwyczajonego do przywództwa i karności wobec władzy, przez pokolenia wychowanego na bajkach o złej Europie i szwedzkiej wyjątkowości. Zadziałały mechanizmy, o których pisałem w marcu: Rzeczowe argument nie będą jednak rozstrzygające w tym plebiscycie. Znacznie większą siłę przebicia będą miały hasła odwołujące się do typowej, szwedzkiej ksenofobii, do głęboko tu zakorzenionych nacjonalistycznych uczuć, do przekonania o własnej wyższości. Są to struny łatwo dostępne i nie wymagają wirtuoza by na nich zagrał.

Nocą 14 września 2003 grano w Szwecji międzynarodówkę na szowinistycznej strunie.

Autor: Ryszard Nowak (Sztokholm)

* * * * * * * * *
1) zobacz art. 1. punkt 1. http://europa.eu.int/eur-lex/sv/treaties/dat/AU_FI_SV_accession.html#0009010007

 

2) zobacz: http://europa.eu.int/eur-lex/sv/treaties/dat/EU_consol.pdf

 

 

56,1% ludności odpowiedziało „nie” na pytanie, czy chcą mieć euro jako walutę. Najbardziej negatywnie nastawione były regiony uboższe, zwłaszcza na północy kraju, z przewaga ludności słabo wykształconej. W niektórych gminach głosowało tam na „nie” aż 86% mieszkańców. Przewagę zwolenników euro odnotowano tylko w regionie Sztokholmu oraz w Skanii.

Wrześniowe euroreferendum przejdzie do historii Szwecji jako przedziwne. Już sam fakt jego ogłoszenia był bardzo kontrowersyjny. Według traktatu akcesyjnego między Unią Europejską a Królestwem Szwecji, podpisanego 16 maja 1994 przez szwedzkiego króla Karola Gustawa XVI, premiera Carla Bilda i kilka innych szwedzkich osobistości, Szwecja zobowiązała się przestrzegać również wcześniejszych aktów prawnych, stanowiących fundament Unii, w tym traktatu z Maastricht.1

W tym ostatnim czytamy: Jego wysokość Król Belgów, Jej wysokość Królowa Danii... - tu wymienione są pozostałe głowy państw - ..., którzy są zdecydowani aby... - tu następują kolejne zobowiązania. Siódme z nich mówi: Które zobowiązują się osiągnąć konwergencję ekonomiczną między swymi krajami oraz wprowadzić ekonomiczną i monetarną unię, która - zgodnie z postanowieniami tego traktatu - obejmuje również wspólną i stabilną walutę.2 Mimo tak jednoznacznego sformułowania szwedzki parlament podejmuje decyzje o referendum, które w efekcie stabilizuje fakt łamania umów międzynarodowych przez Szwecje. To, że UE na to nie reaguje jest swoją drogą dobrym sygnałem, a kiedyś być może doskonałym argumentem dla polskich polityków.

Kolejnym przedziwnym zjawiskiem był podział na stronę za i przeciw. Normalnym zjawiskiem w szwedzkiej polityce jest, że takie podziały pokrywają się z podziałem na bloki partyjne: prawicowy lub lewicowy. Tym razem wystąpiło pewne przemieszanie. Zwolennikami euro były trzy partie mieszczańskie (antysocjalistyczne) Moderaci (umiarkowana prawica), Folkpartiet (liberałowie) oraz KDS (protestancka chadecja) oraz... socjaldemokraci, reprezentowani głównie przez premiera Göran'a Persson'a oraz panią minister spraw zagranicznych Anne Lindh (zamordowana na cztery dni przed referendum). Przeciw - byli komuniści, zieloni oraz partia Centrum (odpowiednik PSL). Do tego grona dołączyły pozaparlamentarne ugrupowania nazistowskie i rewolucyjno-komunistyczne.

Centrum i socjaldemokraci zamienili się więc miejscami. Jednak zamieszanie było tym większe, że każda z partii politycznych utworzyła odrębną organizację za i przeciw. Sam rząd szwedzki był podzielony. Kilku ministrów, w tym minister gospodarki i przemysłu, Leif Pagrotsky, byli przeciwni euro. I jak tu się dziwić, że wyborcy doznali pomieszania zmysłów...!? Na kongresie centrali związków zawodowych, LO (odpowiednik peerelowskiego CRZZ), jednego z największych filarów władzy w Szwecji, postanowiono, że związki będą neutralne. Sparaliżowało to władze związkowe, które były za euro, choć nie bardzo mogły o tym mówić. Zabrakło więc tradycyjnego duetu „LO i partia” (czytaj: socjaldemokraci). W marcu tego roku pisałem na łamach e-Polityki: Jeżeli władze tych organizacji (LO i Soc.demokraci) bez zastrzeżeń opowiedzą się za euro, to będzie euro.

Zabrakło jednak tego wskazania bez zastrzeżeń. Tak ważną decyzję oddano w ręce dyletanckiego tłumu, przyzwyczajonego do przywództwa i karności wobec władzy, przez pokolenia wychowanego na bajkach o złej Europie i szwedzkiej wyjątkowości. Zadziałały mechanizmy, o których pisałem w marcu: Rzeczowe argument nie będą jednak rozstrzygające w tym plebiscycie. Znacznie większą siłę przebicia będą miały hasła odwołujące się do typowej, szwedzkiej ksenofobii, do głęboko tu zakorzenionych nacjonalistycznych uczuć, do przekonania o własnej wyższości. Są to struny łatwo dostępne i nie wymagają wirtuoza by na nich zagrał.

Nocą 14 września 2003 grano w Szwecji międzynarodówkę na szowinistycznej strunie.

Autor: Ryszard Nowak (Sztokholm)

* * * * * * * * *
1) zobacz art. 1. punkt 1. http://europa.eu.int/eur-lex/sv/treaties/dat/AU_FI_SV_accession.html#0009010007

 

2) zobacz: http://europa.eu.int/eur-lex/sv/treaties/dat/EU_consol.pdf

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl