Pomoc milicji może być pierwszym krokiem w wyprowadzeniu kobiety z zamkniętej sfery przemocy domowej. Może być, jednak w Rosji służby odpowiedzialne za pomaganie ofiarom często gubią się w swoich obowiązkach i nakazach. Organizacja Women's Aliance w Barnaul regularnie szkoli funkcjonariuszy milicji w rozpoznawaniu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet w rodzinach. Zaproszono między innymi grupę 126 milicjantów i zapytano ich, dlaczego kobiety rzadko zwracają się do policji z prośbą o pomoc. 28 uznało, że główną przeszkodą jest strach, 12 obwiniło niewystarczające prawo. Na pytanie, co jako strażnicy prawa mogą zrobić, by pomóc kobietom-ofiarom przemocy domowej 15 milicjantów odpowiedziało "nic". W czasie takich szkoleń milicjanci często sami przyznają się do stosowania przemocy wobec swoich partnerek.
Żeby tylko nie karmić zatrzymanego.
Samo zgłoszenie milicji przestępstwa jest tylko początkiem długiej drogi. Lilian, nauczycielka sztuki opisywana w raporcie Amnesty International, 16 razy dzwoniła po milicję, gdy jej były mąż włamał się do hotelu w którym mieszkała i próbował ją zgwałcić. Na żaden telefonów funkcjonariusze nie zareagowali.
Kiedy jednak milicja przybędzie na miejsce przestępstwa, pojawia się kolejny problem - ktoś musi im otworzyć drzwi do mieszkania. Bez nakazu nie można bowiem wtargnąć do czyjegoś prywatnego domu, chyba że ma się ku temu ważny powód, np. ma to uratować komuś życie. Jednak większość milicjantów boi się wyważyć drzwi, by później nie musieć tłumaczyć się zwierzchnikowi z nieuzasadnionego użycia siły.
Jeśli jednak w końcu uda się milicji zatrzymać agresywnego męża, po 3 godzinach zostanie on wypuszczony z aresztu i jeszcze tej samej nocy, bardziej rozwścieczony, może wrócić do domu i wszcząć kolejną awanturę. Na pytanie jednej z ofiar jak to możliwe, że milicja nie mogła zatrzymać jej męża w więzieniu chociaż na dobę: "Nie możemy trzymać go dłużej. Po 3 godzinach musimy go karmić. Nie mamy na to pieniędzy".
"Moja droga dziewczynko, czy chcesz stworzyć sobie jeszcze więcej problemów niż masz do tej pory?"
Powyższe słowa to reakcja milicjanta z Petersburga na chęć zgłoszenia przestępstwa przez ofiarę przemocy w rodzinie. Milicja nie okazuje należytej pomocy ofiarom przemocy w wypełnianiu formularzy skarg na swoich oprawców. Mimo, iż organizacje broniące kobiet starają się pomagać w skomplikowanych nieraz procedurach składania wniosków o wszczęcie postępowania przeciwko brutalnym partnerom, wiele z nich zostaje odrzuconych z powodu błędów. Brak jest oficjalnych danych, ale szacuje się, że kobiety często same wycofują skargi (skala zjawiska może dotyczyć nawet do 90% ofiar ).
Tylko 40% kobiet doświadczających przemocy domowej szuka pomocy.
Według wyników badań przeprowadzonych w Republice Tatarstan 34% kobiet nie wierzy w pomoc organów broniących prawa, 20% boi się nasilenia przemocy, 19% boi się rozgłosu. Co czwarte zgłoszenie przestępstwa było ignorowane. W dwóch trzecich przypadków sprawców przemocy zatrzymano na 1-3 doby.
Bite kobiety wątpią, że rozprawa cokolwiek zmieni w ich położeniu, są zastraszane przez rodziny i nie mają pieniędzy na adwokatów, boją się wybuchu "skandalu" w małych społecznościach czy oskarżeń o rozbijanie rodziny. Czynnikiem powstrzymującym od dochodzenia sprawiedliwości w sądach są także kary, jakim podlegają sprawcy przemocy. Jedną z form może być nakaz zapłacenia grzywny - nie uwolni to w żaden sposób ofiary od przemocy, a jedynie uszczupli rodzinny budżet. To napędza błędne koło - milicja i sądy czują, że mają czyste sumienia, bo rodziny się nie rozpadły a statystyki ilości spraw o znęcanie się fizyczne i psychiczne są niskie. Im mniej jednak kobiet dowiedzie swoich praw w sądzie, tym mniej weźmie z nich przykład i sprzeciwi się przemocy we własnym domu.
Jak można wierzyć kobiecie?
Były mąż Olgi rzucił w nią szklaną butelką, a później próbował zaatakować jej matkę Świetłanę nożem, raniąc przy tym dłoń Olgi. Milicja stwierdziła, że nie ma dowodów, że Olga sama się nie zraniła próbując zaatakować męża. Skoro milicji nie udało się przekonać, przestępstwo nie zostało popełnione.
Kłopotem może być także zebranie dowodów przestępstwa. Samo zeznanie kobiety, że doświadczała przemocy nie jest żadnych dowodem dla sędziego. Aby ocenić, czy bicie czy inny rodzaj przemocy spowodował lekkie bądź poważne uszkodzenie zdrowia, ofiara musi otrzymać oświadczenie eksperta sądowego. Jeżeli milicja uwierzy, że zgłaszająca się kobieta jest ofiarą przemocy domowej, może ją skierować do instytutu sądownictwa odpowiedzialnego za przeprowadzanie ekspertyz w danym regionie. Jeśli to milicja zleciła przeprowadzenie obdukcji ofiary, badanie jest bezpłatne. Od dokładności i rzetelności eksperta sądowego zależy często, czy ofiara ma szanse wygrać sprawę w sądzie, niestety praca biegłych nie zawsze jest wykonana poprawnie. Problemy pojawiają się także, jeśli przestępstwo popełniono w weekend, kiedy sądowi eksperci nie pracują. Ofiara pobicia może szukać pomocy w szpitalu, tam także lekarz może dokonać obdukcji, jednak te raporty nie zawsze na czas docierają do sądów.
We wspomnianym już raporcie Republiki Tatarstan podano, że spośród osób, które zgłosiły zaistnienie przemocy domowej, tylko w około 13% przypadków ofiary zostały zbadane przez ekspertów sądowych. Żadna z ofiar nie została poddana badaniom psychologicznym.
Według danych Ministerstwa Zdrowia Rozwoju Społecznego w 88 jednostkach administracyjnych Rosji w 2005 działały 23 centra kryzysowe dla kobiet, między innymi wspomniane już centrum "АННА" i "Фемина". Amnesty International podaje, że na terenie Federacji Rosyjskiej istnieje zaledwie 8 schronisk dla kobiet z dziećmi, które były ofiarami przemocy domowej. Tego typu schronisk nie ma nawet w największym mieście a zarazem stolicy kraju -Moskwie. To zaplecze jest z pewnością niewystarczające, by skutecznie walczyć z przemocą domową w Rosji.
W 1999 roku Specjalny Sprawozdawca ONZ odnotował: "z dostarczonych materiałów wynika, że rząd Federacji Rosyjskiej nie ma jasnej strategii dotyczącej ogólnie przemocy wobec kobiet, w szczególności przemocy domowej. Zgodnie z jednym z raportów system prawny tworzy "liczne i istotne przeszkody" w walce z przemocą wobec kobiet (…)kolejną przeszkodą jest nieufność wobec osób i instytucji powiązanych z państwem, takich jak milicja, prawnicy, czy sądy, z powodu niedalekiej przeszłości, kiedy były one używane jako narzędzia ucisku ze strony państwa"
Problem przemocy domowej wobec kobiet w Rosji pozostaje wciąż nierozwiązany. Pomimo zobowiązań kraju na arenie międzynarodowej do przestrzegania praw człowieka i walki z dyskryminacją ze względu na płeć, państwo nadal nie jest w stanie właściwie karać sprawców przemocy domowej. W działaniach milicji, prokuratury i sądów pełno jest nadużyć, a nawet przykładów jawnego łamania prawa, dzięki czemu wielu mężczyzn znęcających się nad swoimi partnerkami unika odpowiedzialności za swoje czyny. Patriarchalny porządek społeczeństwa, zależność ekonomiczna kobiet i utrzymywanie za wszelką cenę tradycyjnego modelu rodziny hamują proces emancypacji kobiet i skazują je na dalsze poniżenia w zamkniętej sferze życia prywatnego. W takiej sytuacji kobiety nie mają szans w pełni egzekwować przyznanych im przez państwo praw.
…
Amnesty International od kilku lat prowadzi kampanię pod hasłem "Stop przemocy wobec kobiet". Na całym świecie zbierane są podpisy pod petycjami, w których żąda się zaostrzenia kar za przestępstwa, których ofiarami padają kobiety. Według światowych statystyk, w ciągu swego życia, co trzecia kobieta zostaje pobita, zmuszona do uprawiania seksu lub pada ofiarą innych naruszeń praw człowieka.