... czyli rozważania o prawie narodów do samostanowienia
Tworzenie nowych państw na ziemi, gdzie nie istnieje już żaden kawałek „ziemi niczyjej” (może poza nie odkrytymi jeszcze wysepkami na którymś z oceanów) jest zadaniem - wydawało by się – niewykonalnym. Ideą ONZ jest jednak uszanowanie prawa do samostanowienia narodów i próba rozwiązania konfliktów terytorialnych, jakie wybuchają na tym tle. Rodzi się pytanie, które społeczności można już uznać za naród, a które wciąż są grupą etniczną. Rozróżnienie jest tym istotniejsze, że naród ma prawo do swojego terytorium, a grupa etniczna może jedynie liczyć na autonomię w ramach innego państwa.
Zdefiniowanie narodu od dawna nastręcza problemów. Czy narodem jest grupa ludzi mówiąca wspólnym językiem? Nie, bo wówczas czterojęzyczni Szwajcarzy byliby co najwyżej grupa etniczną, a mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, Anglii, Australii, Irlandii i innych anglojęzycznych państw staliby się najliczniejszym narodem na świecie. Czy wyznacznikiem narodu jest zamieszkanie na wspólnym, skonsolidowanym terytorium? Też nie – wystarczy wspomnieć diasporę żydowską, a Żydom trudno odmówić bycia narodem. A może wspólnota losów historycznych tworzy naród? Wtedy nie istniała by większość narodów b. ZSRR, a i Polska mogłaby co nieco powiedzieć o unii w Krewie i Kresach Wschodnich. Jak więc określić które grupy są już narodem, a które jeszcze nie? Obowiązująca definicja nie rozwiązuje problemu – mówi, że narodem jest grupa ludzi posiadająca wspólne dziedzictwo historyczne, najczęściej zamieszkująca określone terytorium, mówiąca najczęściej wspólnym językiem.
Jeżeli już jakaś grupa zostanie uznana za naród, przysługuje jej prawo do samostanowienia, zapisane w Międzynarodowym Pakcie Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych powstałym z inicjatywy ONZ (1966r.). Wtedy pojawia się problem, gdzie „umieścić” nowe państwo. Nowy naród zazwyczaj domaga się, by powstało ono na ziemiach, z którymi wiąże go historia. Zwykle jednak bywa tak, że wiele narodów ma jedno wspólne miejsce, uznawane za kolebkę państwowości – wystarczy wskazać Izrael i Palestynę i niekończący się konflikt o Jerozolimę (i nie tylko). W wyniku podziałów po drugiej wojnie światowej wiele ziem zmieniło swoją przynależność – Kresy Wschodnie uznawane kiedyś za rdzennie polskie dziś są częścią Litwy, Białorusi i Ukrainy, Ziemie Odzyskane – m.in. Śląsk i Pomorze Szczecińskie były kiedyś integralną częścią Niemiec. Po II wojnie światowej powstało też kilka nowych państw, utworzonych na mocy rezolucji ONZ. Jednak te działania, mające zapobiegać konfliktom okazały się – o ironio! – wysoce konfliktogenne.
Najbardziej wyrazistym przykładem jest konflikt Izraelsko – Palestyński. W 1948 roku na terytoriach byłej Palestyny proklamowano utworzenie państwa Izrael, co już w kilka dni później zaowocowało pierwszą wojną izraelsko – arabską. Kolejne wybuchały co kilka lat: tzw. sueska(1956), sześciodniowa(1967), Jom Kippur(1973). Dzisiaj sytuacja daleka jest od pokoju – Izrael zbrojnie pacyfikuje palestyńskie osiedla, Palestyńczycy organizują samobójcze zamachy w największych żydowskich miastach.
Pakistan powstał w 1947 na mocy decyzji Anglii o wydzieleniu w Indiach państwa zamieszkiwanego przez muzułmanów. W 1965 wybuchła wojna o Kaszmir – prowincję leżącą przy granicy. W 1971 we wschodniej części Pakistanu wybuchła wojna domowa i (przy militarnej i politycznej pomocy Indii) powstał Bangladesz, uznany trzy lata później przez Pakistan. W 1998 roku Indie i Pakistan przeprowadziły udane podziemne wybuchy jądrowe. Konflikt o Kaszmir do dziś nie znalazł swojego rozwiązania.
Wietnam został podzielony decyzją ONZ wzdłuż 17 równoleżnika w traktacie pokojowym po wojnie francusko- wietnamskiej. W północnym Wietnamie władzę objęli komuniści, południowa część proklamowała na mocy referendum niezależną Republikę Wietnamu. Na początku lat 60 toczyła się wojna między oboma państwami Wietnamskimi o zjednoczenie ziem, do której przystąpiły USA wspierając Wietnam Południowy i ZSRR udzielają pomocy Wietnamowi Północnemu. W 1976 proklamowano Socjalistyczną Republikę Wietnamu. Podobna sytuacja – chociaż nie znajdująca wciąż swojego rozwiązania - jest na Półwyspie Koreańskim.
Miejsca w których utworzenie nowych państw na mocy prawa międzynarodowego przyniosło całkiem odmienne efekty od oczekiwanych można mnożyć. W kolejce do posiadania własnego państwa czekają Baskowie, Czeczeni, Kurdowie,.... a w przyszłości może i Ślązacy, Bawarczycy, Alzatczycy... Czy dzisiejsze rozumienie zapisu o prawie do samostanowienia, traktowanego w sposób absolutny, nie będzie wymagało reinterpretacji? Kula ziemska wydaje się być wystarczająco duża, by pomieścić wszystkich ludzi i zbyt mała, by pomieścić wszystkie narody.