Każdy kij ma dwa końce...

19-11-2003

Autor: Agata Motyl

Nie ma dnia, żeby media nie donosiły o kolejnym konflikcie, zamachu bombowym, terroryzmie i wojnie. Na kuli ziemskiej roi się od nich, mimo działań organizacji międzynarodowych na rzecz zmniejszenia niepokojów na świecie. Jednakże częstokroć te działania przynoszą skutek przeciwstawny zamierzonemu. Przykładem mogą być sztucznie tworzone państwa.


... czyli rozważania o prawie narodów do samostanowienia

 Tworzenie nowych państw na ziemi, gdzie nie istnieje już żaden kawałek „ziemi niczyjej” (może poza nie odkrytymi jeszcze wysepkami na którymś z oceanów) jest zadaniem - wydawało by się – niewykonalnym. Ideą ONZ jest jednak uszanowanie prawa do samostanowienia narodów i próba rozwiązania konfliktów terytorialnych, jakie wybuchają na tym tle. Rodzi się pytanie, które społeczności można już uznać za naród, a które wciąż są grupą etniczną. Rozróżnienie jest tym istotniejsze, że naród ma prawo do swojego terytorium, a grupa etniczna może jedynie liczyć na autonomię w ramach innego państwa.

 Zdefiniowanie narodu od dawna nastręcza problemów. Czy narodem jest grupa ludzi mówiąca wspólnym językiem? Nie, bo wówczas czterojęzyczni Szwajcarzy byliby co najwyżej grupa etniczną, a mieszkańcy Stanów Zjednoczonych, Anglii, Australii, Irlandii i innych anglojęzycznych państw staliby się najliczniejszym narodem na świecie. Czy wyznacznikiem narodu jest zamieszkanie na wspólnym, skonsolidowanym terytorium? Też nie – wystarczy wspomnieć diasporę żydowską, a Żydom trudno odmówić bycia narodem. A może wspólnota losów historycznych tworzy naród? Wtedy nie istniała by większość narodów b. ZSRR, a i Polska mogłaby co nieco powiedzieć o unii w Krewie i Kresach Wschodnich. Jak więc określić które grupy są już narodem, a które jeszcze nie? Obowiązująca definicja nie rozwiązuje problemu – mówi, że narodem jest grupa ludzi posiadająca wspólne dziedzictwo historyczne, najczęściej zamieszkująca określone terytorium, mówiąca najczęściej wspólnym językiem.

 Jeżeli już jakaś grupa zostanie uznana za naród, przysługuje jej prawo do samostanowienia, zapisane w Międzynarodowym Pakcie Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych powstałym z inicjatywy ONZ (1966r.). Wtedy pojawia się problem, gdzie „umieścić” nowe państwo. Nowy naród zazwyczaj domaga się, by powstało ono na ziemiach, z którymi wiąże go historia. Zwykle jednak bywa tak, że wiele narodów ma jedno wspólne miejsce, uznawane za kolebkę państwowości – wystarczy wskazać Izrael i Palestynę i niekończący się konflikt o Jerozolimę (i nie tylko). W wyniku podziałów po drugiej wojnie światowej wiele ziem zmieniło swoją przynależność – Kresy Wschodnie uznawane kiedyś za rdzennie polskie dziś są częścią Litwy, Białorusi i Ukrainy, Ziemie Odzyskane – m.in. Śląsk i Pomorze Szczecińskie były kiedyś integralną częścią Niemiec. Po II wojnie światowej powstało też kilka nowych państw, utworzonych na mocy rezolucji ONZ. Jednak te działania, mające zapobiegać konfliktom okazały się – o ironio! – wysoce konfliktogenne.

 Najbardziej wyrazistym przykładem jest konflikt Izraelsko – Palestyński. W 1948 roku na terytoriach byłej Palestyny proklamowano utworzenie państwa Izrael, co już w kilka dni później zaowocowało pierwszą wojną izraelsko – arabską. Kolejne wybuchały co kilka lat: tzw. sueska(1956), sześciodniowa(1967), Jom Kippur(1973). Dzisiaj sytuacja daleka jest od pokoju – Izrael zbrojnie pacyfikuje palestyńskie osiedla, Palestyńczycy organizują samobójcze zamachy w największych żydowskich miastach.

Pakistan powstał w 1947 na mocy decyzji Anglii o wydzieleniu w Indiach państwa zamieszkiwanego przez muzułmanów. W 1965 wybuchła wojna o Kaszmir – prowincję leżącą przy granicy. W 1971 we wschodniej części Pakistanu wybuchła wojna domowa i (przy militarnej i politycznej pomocy Indii) powstał Bangladesz, uznany trzy lata później przez Pakistan. W 1998 roku Indie i Pakistan przeprowadziły udane podziemne wybuchy jądrowe. Konflikt o Kaszmir do dziś nie znalazł swojego rozwiązania. 

Wietnam został podzielony decyzją ONZ wzdłuż 17 równoleżnika w traktacie pokojowym po wojnie francusko- wietnamskiej. W północnym Wietnamie władzę objęli komuniści, południowa część proklamowała na mocy referendum niezależną Republikę Wietnamu. Na początku lat 60 toczyła się wojna między oboma państwami Wietnamskimi o zjednoczenie ziem, do której przystąpiły USA wspierając Wietnam Południowy i ZSRR udzielają pomocy Wietnamowi Północnemu. W 1976 proklamowano Socjalistyczną Republikę Wietnamu. Podobna sytuacja – chociaż nie znajdująca wciąż swojego rozwiązania - jest na Półwyspie Koreańskim.

 Miejsca w których utworzenie nowych państw na mocy prawa międzynarodowego przyniosło całkiem odmienne efekty od oczekiwanych można mnożyć. W kolejce do posiadania własnego państwa czekają Baskowie, Czeczeni, Kurdowie,.... a w przyszłości może i Ślązacy, Bawarczycy, Alzatczycy... Czy dzisiejsze rozumienie zapisu o prawie do samostanowienia, traktowanego w sposób absolutny, nie będzie wymagało reinterpretacji? Kula ziemska wydaje się być wystarczająco duża, by pomieścić wszystkich ludzi i zbyt mała, by pomieścić wszystkie narody.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.