„Polska stanowczo popiera zachowanie terytorialnej integralności i suwerenności Ukrainy, szczególnie w kwestii budowy przez Federację Rosyjską tamy w Cieśninie Kerczeńskiej” – pisze agencja.
Poza tym obaj politycy rozmawiali też o przyszłorocznych wyborach w obu krajach. Marek Borowski w sposób nieco zawoalowany wyraził swoją troskę o właściwy przebieg wyborów prezydenckich na Ukrainie w roku 2004 – serwis internetowy Korespondent.net przytacza sąd Borowskiego, iż wybory głowy państwa „zawsze stanowią ważny moment dla każdej demokracji”.
Polska ma również poprzeć dążenia wschodniego sąsiada do uzyskania statusu strategicznego partnera Unii Europejskiej. Marszałek Borowski poruszył także kwestię planowanej reformy ustrojowej Ukrainy.
Korespondent.net szczególnie jednak – słusznie bądź nie – uwypuklił kwestię poparcia w sprawie Tuzły. Budowa grobli została wprawdzie wstrzymana 23 października w odległości 102 m od granicy państwowej, jednak Ukraińcy obawiają się ponownego rozpoczęcia prac.
Poparcie Polski dla Ukrainy zostało ogłoszone 3 dni po zgłoszeniu pod obrady Kongresu Stanów Zjednoczonych projektu uchwały w tej sprawie. Izba niższa parlamentu USA ma stwierdzić, iż Stany Zjednoczone uznają i podtrzymują swoje obowiązki co do niezależności i terytorialnej integralności suwerennej Ukrainy, a budowa tamy na wyspę Tuzła jest ich jaskrawym naruszeniem. Agencja Interfaks-Ukrajina podkreśla, iż USA są, zgodnie z Układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej z 1994 roku, gwarantem bezpieczeństwa Republiki Ukrainy. Deputowani Rady Najwyższej Ukrainy Oleh Zarubynśkyj oraz Stepan Chmara oceniają, iż uchwała ma wszelkie szanse na uzyskanie wystarczającego poparcia w Kongresie.
Konflikt o wyspę Tuzła jest echem szerszego sporu o podział wód Morza Azowskiego, wód bogatych w zasoby ropy i gazu ziemnego. Ukraińcy domagają się, zgodnie z prawem międzynarodowym, wytyczenia granicy państwowej. Rosja zaś optuje za dość dziwną koncepcją swego rodzaju kondominium – Morze Azowskie wraz z Cieśniną Kerczeńską miałyby stanowić, zgodnie z traktatem z 1998 r. wody wewnętrzne obu państw. Gdyby przeważyła opcja ukraińska, prawem dysponowania Cieśniną rozporządzałaby Ukraina, co mogłoby utrudnić Federacji Rosyjskiej swobodny dostęp do portów w Taganrogu i Rostowie nad Donem.
Wydawało się, iż kontakty polsko-ukraińskie – szczególnie po aferze ze sprzedażą systemów radarowych Kołczuha do Iraku, niewyjaśnioną kwestią zabójstwa Heorhija Gongadze oraz napięciami na linii prezydent-opozycja – przeszły w fazę umiarkowanego ochłodzenia. Tym bardziej cieszy zatem fakt, iż Polska ustami de iure drugiego człowieka w państwie udzieliła Ukrainie tak zdecydowanego poparcia. Można – a nawet trzeba – mieć zastrzeżenia co do osoby prezydenta Leonida Kuczmy, jednak istnienie suwerennej i prozachodniej Ukrainy jest sprawą wagi najwyższej. Bez niepodległej Ukrainy nie będzie bowiem silnej Polski – wiedział o tym Józef Piłsudski. Podkreśla to również Zbigniew Brzeziński – w swojej Wielkiej szachownicy wybitny politolog przewiduje na rok 2010 oparcie osi Europy o linię Paryż-Berlin-Warszawa-Kijów – i byłaby to sytuacja jak najbardziej pożądana. Rząd w Kijowie – jaki by nie był – trzeba przy użyciu wszelkich dostępnych środków przekonywać do wybrania opcji prozachodniej. Tym bardziej w obliczu niekorzystnych w naszym rozumieniu pomysłów utworzenia gospodarczej unii białorusko-rosyjsko-kazachsko-ukraińskiej, wprowadzenia języka rosyjskiego jako drugiego języka urzędowego (co byłoby szczególnie niebezpieczne dla z trudem odradzającej się świadomości narodowej wschodnich Ukraińców) czy właśnie wspomnianej kwestii Tuzły. Szkoda, że polskie media nie zwróciły w zasadzie uwagi na rozmowę marszałka Borowskiego z przewodniczącym Łytwynem…
…O ile oczywiście Wołodymyr Łytwyn rzetelnie zrelacjonował mediom ukraińskim słowa marszałka Sejmu…