Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Społeczeństwo / Rozważania o społeczeństwie obywatelskim               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
04-12-2008

 

+ zobacz więcej

Rozważania o społeczeństwie obywatelskim 

25-05-2006

  Autor: Łukasz Augustyniak

W dzisiejszych czasach na półkuli zachodniej dominuje porządek demokratyczny. Właściwie traktuje się go jako jedyny naturalny porządek rzeczy. Co takiego powoduje, że ludzie to akceptują? Otóż demokracja pozwoliła ludziom poczuć się kimś ważnym, pozwoliła im sprawować rządy oraz przedstawiać swoje pomysły na sprawy publiczne. Ważne jest również to iż w porządku demokratycznym następuję pokojowa zmiana rządzących na mocy wyborów.

 

 

Jednakże rodzina demokratycznych krajów jest bardzo zróżnicowana. To oczywiste, że dzielą ją takie wartości jak tradycja, pochodzenie etniczne czy język. Ale również dzieli je stopień jakości demokracji. Na to ostatnie ma wpływ istnienie społeczeństwa obywatelskiego. Czyli wysokiej świadomości państwowo-obywatelskiej, utożsamiania się z państwem i jego przepisami, a także wiedzą o potrzebach współobywateli. Historia demokracji jest historią walki o prawa wyborcze, następnie o rozszerzenie tych praw na wszystkich ludzi. To w toku tej walki narodził się świadomy obywatel. Tak więc prawzór współczesnego społeczeństwa obywatelskiego ma dziewiętnastowieczną genezę. Charakterystyczne jest, iż w tych państwach i społecznościach, które z różnych powodów nie mogły lub nie chciały się wyemancypować, jak np. Polska i Rosja, obywatelskość kuleje w dzisiejszych czasach. Również tam, gdzie ludność otrzymała demokrację niejako w prezencie, na skutek zdarzeń od niej niezależnych, zmiany układu sił w danym rejonie, wojny na górze itp. Istnieje pewien typ marazmu społecznego, ludzie korzystają ze swoich praw wyborczych i obywatelskich ale robią niewiele aby zmienić swoją rzeczywistość.

W dniu dzisiejszym obserwatorzy mówią o Wielkiej Fali Demokratyzacji. Czym jest to zjawisko i jakie będzie miało skutki dla społeczeństwa obywatelskiego? Fala ta rozpoczęła się od upadku krajów systemu demokracji ludowej w końcu lat 80. Gdy ze starcia ideologicznego wyszły zwycięsko kraje obozu demokracji socliberalnej, kraje dawnego bloku wschodniego postanowiły przyjąć ten model ustrojowy, a także gospodarczy. Jednakże poziom świadomości obywatelskiej ludności niektórych krajów był na tyle niewielki, iż można podzielić te kraje na trzy grupy. Pierwszą grupę stanowią kraje z bardzo silnym pierwiastkiem społecznym, który przetrwał demokrację ludową i wyzwolił energię społeczną w nowym ustroju; są to: Słowenia, Czechy, Węgry, Litwa, Łotwa, Estonia. Drugi rodzaj stanowią kraje o uszkodzonym rdzeniu społecznym, których ludność nie wykazała się dostatecznie obywatelskim działaniem w nowym ustroju; są to: Polska, Słowacja, Chorwacja, po części Serbia i Czarnogóra. W tym przypadku na skutek marazmu ostało się przez długi czas wiele znamion poprzedniego okresu. Trzecią grupę stanowią kraje, w których społeczeństwo ma lub do niedawna miało iście bizantyjski charakter, jest tylko dopełnieniem władzy. Do grupy tej należą wszystkie państwa postsowieckie oraz Rumunia, Bułgaria, Macedonia. Oczywiście jeżeli chodzi o trzecią grupę, to jest ona teraz niezbyt aktualna, gdyż zarówno Rumunia i Bułgaria, jak i Ukraina i Gruzja zrobiły wiele, aby dołączyć do społeczeństw obywatelskich. Ze względu na świeżość tamtejszych przemian i ogromne pozostałości dawnych struktur; fizyczne i mentalne, umieściłem te kraje w trzeciej grupie. Dlaczego o tym piszę? Otóż obecna fala demokratyzacji przeprowadzanej przez Stany Zjednoczone na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie i innych krajach „Południa” bardzo mi przypomina demokrację bez demokratów w społeczeństwie charakterystyczną dla drugiej i trzeciej grupy; to że narody chcą niepodległości i suwerenności nie oznacza, że są gotowe i chcą być społeczeństwami obywatelskimi. Dlaczego społeczeństwo obywatelskie triumfuje w Europie, Japonii i Ameryce Północnej, a zawodzi gdzie indziej? Co takiego sprawia, że Murzyn w Europie jest podmiotowym obywatelem, a w rodzinnej Afryce nikim. Czy społeczeństwo obywatelskie rozumiane jako suma jednostek świadomych politycznie swoich praw i obowiązków jest możliwe na „Południu”?

Pragnę zauważyć, iż koncepcja społeczeństwa obywatelskiego ma korzenie na Starym Kontynencie. Tu się urodziła. Nie jest to przypadek, gdyż zachodnie chrześcijaństwo zachowało wiele z dziedzictwa antycznego. Już w średniowiecznej myśli chrześcijańskiej widzimy zalążki tego, co w erze przemysłowej zostało nazwane społeczeństwem obywatelskim. Kościół dbał o rozwój społeczeństw na Sachodzie, przeciwstawiał je władzy świeckiej, starał się je upodmiotowić. Św. Tomasz z Akwinu posunął się aż do możliwości zakwestionowania legalności władzy i wystąpienia przeciw jej, jeżeli ta władza nie jest sprawiedliwa, łamie prawo i gnębi ludność. Te wartości wynikały z nauki Kościoła, a także z jego konfliktu z władzą świecką, która była zapatrzona w bizantyjskie wzorce, gdzie kajdzar był pomazańcem i zwierzchnikiem patriarchy. Na zachodzie Europy feudalna władza była dość słaba, a Kościół, będąc największym posiadaczem ziemskim, zachował niezależność. To pozwoliło mu patrzeć władzy na ręce, ulepszać rozwiązania feudalne, np. ograniczając możliwości wojen między feudałami oraz rozwijać twórczy indywidualizm wśród ludów Europy. Podmiotowość stanowa i skrępowanie władcy prawem naturalnym oraz stanowionym było bardzo ważnym czynnikiem w rozwoju politycznym społeczeństw. W XIV wieku tylko dwa kraje płaciły świętopietrze: Polska i Anglia, w tych krajach też Kościół miał największy wpływ na politykę i jej filozofię. Nie jest przypadkiem, iż w wiekach późniejszych w tych dwóch krajach zachowała się demokracja stanowa, a społeczeństwo było podmiotem i do niego należała władza. Polska demokracja i obywatelskie społeczeństwo szlachty nie wytrzymało starcia z orientalnymi despocjami i pogrążyło się w sarmatyzmie, który był parodią dawnych praw i zwyczajów obywatelskich. Szczęśliwa wyspiarska Anglia przetrwała, a jej imperium przeniosło podmiotowość społeczeństwa na inne kontynenty. W czasach Oświecenia rodzi się nowa idea obywatelskości, która również dąży do przywrócenia suwerenności ludom i ograniczenia władzy absolutnej, ale wartości te czerpie z innych źródeł. Nie Kościół jest jej twórcą, ale ateistycznie nastawieni filozofowie, odwołujący się do idei antycznych. Wojny i rewolucje przełomu XVIII i XIX wieku były pierwszą falą demokratyzacji. Daleko jeszcze było do pojęcia społeczeństwa obywatelskiego. Nawet w liberalnych demokracjach z pierwszej połowy XIX wieku prawa wyborcze przysługiwały tylko kilku procentom obywateli, będących jednocześnie warstwą posiadaczy. Od czasu pojawienia się tego rodzaju ustrojów rozpoczęła się walka o rozszerzenie praw wyborczych na resztę społeczeństwa. Początkowo prowadzą ją demokraci/liberałowie, a później socjaliści. Według mnie to właśnie wtedy narodziły się pierwsze nowoczesne społeczeństwa, świadome. Będące sumą jednostek połączonych przez własną historię, tradycję, pochodzenie, język, pełne przekonań o potrzebie posiadania praw politycznych i gotowe ich bronić. Tamtejsi obywatele umieli docenić prawa polityczne, bo wielu z nich ich jeszcze nie miało. Społeczności Zachodu po pewnym czasie, osiągnąwszy pewien poziom praw politycznych, zaczęły upominać się o prawa socjalne. Było to możliwe dzięki upowszechnieniu się nauki, niektórzy myśleli że wszystko da się przewidzieć i zaprogramować. Państwo zajęło się opieką społeczną. Właściwie cały wiek dwudziesty jest wiekiem opieki i praw socjalnych. Piszę o tym, gdyż uważam, iż przez walkę o prawa socjalne, obywatele w demokracjach Zachodu ukręcili sznur na własną szyję, dali bowiem władzy to, czego odmawiali jej dziewiętnastowieczni liberałowie, wszechwładność, omnipotencję państwa. Wraz z umacnianiem się rządów w pozycji dystrybutora dóbr nastąpiła destrukcja społeczeństwa obywatelskiego, zerwały się podstawowe więzi, a energia społeczna zaczęła opadać. Dziś koncentruje się na działalności organizacji pozarządowych, głównie woluntarystycznych i opiekuńczych i w różnych krajach ma się różnie. Zastanawiające jest, że mało organizacji zajmuje się lustrowaniem władz i administracji, ich działań i zamierzeń. Te, które się tym zajmują, są z reguły bardzo biedne, finansowane przez zapaleńców, pomijane w dotacjach przez państwo. Czyżby żelazne prawo oligarchii?

Po fali demokratyzacji z przełomu lat 80. i 90., kiedy to do demokratycznego domu dołączyły w mniejszym lub większym stopniu kraje byłego bloku wschodniego, mamy obecnie kolejną, która obejmuje obszary obce kulturowo europejskiej tradycji. Czy jest możliwa demokracja w krajach Azji Centralnej albo na Bliskim Wschodzie? Wydaje mi się, że tak, ale będzie to swoista odmiana demokracji, bardzo daleka od europejskich pierwowzorów. Nie dlatego, że kobiety nie będą miały praw wyborczych, w Europie też długo nie miały. To są tylko formy. Ważne jest, że tamte demokracje będą miały inną treść. Czy możliwa jest demokracja i społeczeństwo obywatelskie w kraju, gdzie istnieje system plemienny albo rodowy? Doświadczenia z Albanii mówią, że raczej nie. Znaczenie też ma system wartości wyznawany przez daną społeczność. Czy system odpowiedzialności obywatelskiej przyjmie się wśród ludów, które nie miały styczności z grecką filozofią, rzymskim prawem oraz chrześcijańskim indywidualizmem, z wyrosłym z nich demokratyzmem? Tam, gdzie istnieje zemsta rodowa, nie może powstać wymiar sprawiedliwości. Tam, gdzie nie może powstać wymiar sprawiedliwości, spełniający swoje podstawowe funkcje, nie może powstać prawdziwa demokracja. W Polsce nie ma niezależnego wymiaru sprawiedliwości, bo nie ma w pełni społeczeństwa obywatelskiego. Nie ma więc prawdziwej demokracji z niezależną prasą, z pełnym pluralizmem poglądów, z równym dostępem do świadczeń wszelkiej maści, z równością wobec prawa. To  widać gołym okiem.

Na „Południu” demokracja może się ograniczyć do aktu wyborczego, co i tak byłoby postępem, gdyż pokojowe oddawanie władzy mogłoby zmniejszyć rzezie plemienne, a z czasem wymusić współpracę antagonistów. Inne doświadczenia historyczne tamtych rejonów mogą spowodować, iż wydarzenia potoczą się inaczej.

Jeżeli chodzi o Europę Środkowo-Wschodnią, to najlepszym gwarantem rozwoju świadomości obywatelskiej jest upowszechnienie się własności prywatnej. O nic ludzie się tak nie troszczą, jak o swoją własność. Własność wymusza zajęcie się sprawami publicznymi – pierwszymi przecież obywatelami walczącymi o prawa polityczne byli kupcy i fabrykanci. Poza tym pozwala na rozwinięcie filantropii, wzmacnia organizacje pozarządowe, wzmacnia i upodmiotawia społeczeństwo względem władzy i biurokracji. Pocieszający jest fakt, że wielu ludzi pragnie zmian, może zaczną od siebie i zaczną się interesować własnym podwórkiem, może pójdą na wybory? Niestety dzisiejsza demokracja chociaż toczy zwycięski marsz i ogarnia coraz to nowe kraje, na Starym Kontynencie przeżywa kryzys. Stała się biurokracją, politycy wyalienowali się ze społeczeństwa. Nie tylko w Polsce, ale i w reszcie Europy. To powoduje reakcję w postaci bojkotu wyborów, kryzys wiary w siły obywateli oraz błogosławiony stan samozadowolenia części ludzi, którym odpowiada to, iż urzędnik myśli za nich. Uważam jednak, że potencjał obywatelski przywróci demokrację ludziom. Choć będzie to ciężkie zadanie, które potrwa może nawet kilka dziesięcioleci. Jak na razie nie zanosi się na szybkie zmiany.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl