Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Aktualności / Maczety, włócznie i proce               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Maczety, włócznie i proce 

29-05-2006

  Autor: Agata Kaczmarzyk-Pilipiuk z Singapuru

Młodzi ludzie z maczetami, procami i włóczniami przeszli w sobotę ulicami stolicy Timoru Wschodniego –  Dili, siejąc zniszczenie, atakując ludzi, paląc domy i pogłębiając kryzys. Dotychczas 23 osoby poniosły śmierć, a dziesiątki zostały ranne, choć rzeczywiste straty są prawdopodobnie wyższe. Rosnąca przemoc budzi niepokój, że jeden z najmłodszych krajów świata zmierza ku wojnie domowej, zaledwie siedem lat po wyzwoleniu spod 24-letniej represyjnej okupacji indonezyjskiej.

 

 

Zaogniająca się nieufność między Timorczykami, którzy poparli niezależność a tymi, którzy potępiali trwający miesiącami spór między wojskowym przywództwem a 600 renegatami, doprowadziła do wybuchu przemocy. W marcu prawie połowa armii została odprawiona w związku z protestami przeciw złym warunkom pracy i dyskryminacji. Po włączeniu się do śmiertelnych rozruchów w zeszłym miesiącu, odprawieni żołnierze uciekli z Dili, tworząc obozy wśród otaczających wzgórz i grożąc wybuchem wojny  partyzanckiej, jeżeli nie zostaną przywróceni do służby. W zeszły wtorek wciągnęli w zasadzkę wojsko, wywołując trzydniową walkę, która zmusiła rząd do zwrócenia się o pomoc za granicę.

Społeczeństwo Timoru podzieliło się na tych związanych z zachodnią częścią kraju, graniczącą z Indonezją i sympatyzujących z dawnym władcą i tych, którzy sprzymierzają się ze wschodem, faworyzując niezależność. Mieszkańcy obozu dla uchodźców przy tutejszej kwaterze głównej ONZ twierdzą, że zarówno zachód i wschód chce walki, będąc wrogami od dawna. Teraz próbują sprowokować się nawzajem. Australijskie i malezyjskie wojska przybyły w czwartek po tym, jak rząd Timoru Wschodniego zwrócił się o międzynarodową pomoc, by zatrzymać rozlew krwi i zapanować nad sytuacja w stolicy. Patrolowały ulice zarówno w opancerzonych pojazdach,  jak i z helikopterów, próbując uciszyć miasto. Żołnierze rozbroili grupę 40 młodych ludzi, jednak inne brygady pozostały nietknięte
.
Gen. Ken Gillespie, głównodowodzący Australijskimi Siłami Zbrojnymi powiedział, że międzynarodowe wojsko przybyło do Dili nie po to, by rozbroić etniczne grupy, ale po to, by zatrzymać przemoc i spowodować wzrost zaufania między mieszkańcami regionu. Dziesiątki domów i samochodów zostały podpalone w sobotę wczesnym rankiem podczas jednego z ataków. Kobiety i dzieci uciekły szukając schronienia w pobliskim kościele. Tysiące innych w przepełnionych ciężarówkach próbowało przedostać się do ambasad i na lotniska, szukając schronienia

Wysłannik ONZ do Timoru Wschodniego, Sukehiro Hasegawa, zapowiedział tymczasowe przeniesienie pracowników Organizacji i ich rodzin. Mimo to, w Timorze Wschodnim pozostanie przeszło 100 osób z międzynarodowego personelu.
.
Premier Mari Alkatri nazwał przemoc "zaplanowanymi i oportunistycznymi działaniami, mającymi na celu obalenie jego rządu”. Alkatri powiedział, że jest to wyraźna próba zamachu stanu, i wraził głęboką nadzieję, że krwawa interwencja zakończy przemoc, choć może to potrwać.

Ojciec Lalo, duchowny katolicki, okreslił wydarzenia mianem całkowitego szaleństwa – zachód walczy ze wschodem, wojsko z policją, sąsiad z sąsiadem. Minister spraw zagranicznych Jose Ramos Horta potępił przemoc tłumów mówiąc, że to trwale  uszkadza Timor Wschodni. „Dzisiejsze incydenty naprawdę zasmucają, ponieważ grupy młodych ludzi zniszczyły obraz tolerancji i pokoju" powiedział sprawozdawcom. „Dlatego wzywam tych ludzi do wstrzymania działań, które dyskredytują ich rodziny, ich ojczyznę i cały kraj". W niedzielę rano do Dili przybyły kolejne grupy żołnierzy z Australii i Malezji, które w tej chwili liczą łącznie 2250 osób, by pomóc przywrócić praworządność i pokój w regionie. 


Timor jest największą wyspą archipelagu Małych Wysp Sundajskich. Heterogeniczność ludów Timoru wyraża się w ponad dwudziestu językach i dialektach, a dominują grupy ludności pochodzenia malajskiego, papuaskiego, chińskiego i portugalskiego.Na początku XVI wieku Timor odkryli Portugalczycy. W XVII wieku wyspę podzieliły między siebie dwa mocarstwa kolonialne: Portugalia zajęła część wschodnią, Holendrzy zaś - zachodnią. II wojna światowa najpierw przyniosła wschodniej części Timoru interwencję holenderską i australijską, a potem brutalną inwazję Japonii. W 1951 roku Timor Wschodni wrócił do Portugalii. Dwa lata wcześniej zachodnia część wyspy, podobnie jak reszta Holenderskich Indii Wschodnich, przypadła w udziale powstającej Republice Indonezji. W roku 1974 w wyniku portugalskiej "rewolucji goździków" Timor Wschodni stał się areną ożywionej działalności politycznej lokalnych formacji o różnych orientacjach.

30 sierpnia 1975 roku Rewolucyjny Front Wyzwolenia Timoru Wschodniego (Fretilin) proklamował autonomię kolonii, a następnie ogłosił niepodległość Ludowo-Demokratycznej Republiki Timoru Wschodniego. 7 grudnia nastąpiła inwazja armii indonezyjskiej. Już 22 grudnia Rada Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych zażądała wycofania oddziałów, jednak mimo to w sierpniu 1976 roku Indonezja ogłosiła aneksję wyspy. Timor Wschodni stał się 27. prowincją Indonezji.

Przez 25 lat Indonezyjczycy dokonywali eksterminacji w większości katolickiej ludności Timoru Wschodniego. Szacuje się, że życie straciło 200 tys. osób. Timorczycy prowadzili nieprzerwanie kampanię na rzecz niepodległości. W 1996 roku apostolski administrator Dili (stolicy prowincji) biskup Carlos Belo i czołowy emigracyjny przywódca Timorczyków Jose Ramos-Horta zostali laureatami pokojowej nagrody Nobla.

Kryzys azjatycki w latach 90-tych doprowadził do tego, że otwarcie zaczęto mówić o możliwości uznania niepodległości przez Timor Wschodni. W czerwcu 1999 r. powołano misję ONZ - UNAMET do nadzoru referendum, w którym Timorczycy mieli się wypowiedzieć za zachowaniem statusu prowincji Indonezji, pod warunkiem przyznania większej autonomii, lub za niepodległością. Referendum odbyło się 30 sierpnia 1999 roku. Frekwencja wyniosła 98%. 78,5% Timorczyków głosowało za niepodległością.

Po ogłoszeniu wyników 4 września 1999 r. doszło do fali przemocy zorganizowanej przez bojówki proindonezyjskie wspierane przez wojsko i policję. 20 września na wyspie wylądowały dowodzone przez Australijczyków oddziały Miedzynarodowych Sił Zbrojnych dla Timoru Wschodniego (INTERFET). Wojsko indonezyjskie wycofało się ze wschodniej części wyspy 25 października 1999 r.

30 sierpnia 2001 odbyły się wybory do 88-osobowego Zgromadzenia Konstytucyjnego mającego przygotować przyszły ustrój państwa. W wyborach zwyciężył FRETILIN zdobywając 55 miejsc w parlamencie. 20 września 2001 powołano rząd z premierem oraz ministrem gospodarki i rozwoju Mari al-Katiri (sekretarz generalny FRETILIN). Ministrem spraw zagranicznych został Jose Ramos-Horta.

Zgromadzenie Konstytucyjne uchwaliło konstytucję Timoru Wschodniego 22 marca 2002 większością 72 głosów przy 14 przeciwnych, opartą w głównej mierze na konstytucji portugalskiej. Przewiduje przyznanie dużych uprawnień parlamentowi przy jednoczesnym ograniczeniu roli prezydenta do funkcji reprezentacyjnych. Konstytucja zakłada świecki charakter państwa, gwarantuje obywatelom swobody demokratyczne i zawiera zasadę politycznej neutralności sił zbrojnych.

14 kwietnia 2002 przeprowadzono pierwsze wybory prezydenckie, w których brali udział: bohater ruchu niepodległościowego Xanana Gusmao i prezydent z 1975 roku - Francisco Xavier do Amaral. Większością ponad 82% głosów zwyciężył ten pierwszy. 20 maja 2002 o północy Timor Wschodni odzyskał pełną niepodległość. W ceremonii przekazania funkcji nowo wybranym władzom uczestniczyli m.in. były prezydent USA Bill Clinton, prezydent Indonezji Megawati Sukarnoputri oraz sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.

Na zdjęciu: Demonstracja proniepodległościowa w Dili w 1999 roku
Źródło: Chris Johnson / Flickr / Wikimedia Commons

 

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl