Nie podoba mi się tworzone przez nich pozorne wrażenie, że oto reprezentują całą młodzież licealną i studentów. Gdyby tak rzeczywiście było, to demonstracje liczyłyby kilkadziesiąt razy więcej osób (tak jak podczas demonstracji studentów we Francji). Protestują natomiast co najwyżej stu- czy dwustuosobowe grupy. Nie chcę wyjść na obrońcę Giertycha, ale moim zdaniem niezbyt mądre jest protestowanie przeciw działalności ministra, który jeszcze tak na prawdę nic nie zdążył zrobić. A przyrównywanie go do Adolfa Hitlera (co było widocznym elementem owych demonstracji) wydaje mi się już zupełnie niestosowne.
Minister Giertych zapowiedział, co zamierza w niedalekiej przyszłości zrealizować. Chciałbym się odnieść do jednego z jego pomysłów, a mianowicie do wychowania patriotycznego. Jak wskazuje sondaż przeprowadzony 18 maja dla “Dziennika” sam pomysł w opinii Polaków nie jest chybiony. Popiera go co druga osoba. Ale prawie 60% badanych nie chce, by koncepcja wychowania patriotycznego była wprowadzana w życie przez obecnego ministra edukacji. Zanim poruszę kwestię, dlaczego tak jest, omówię najpierw przypuszczalne zalety i trudności realizacji nowej idei wychowania.
Wydaje mi się ona być pomysłem całkiem sensownym. Naturalną rzeczą wydaje się przecież to, że w państwowych szkołach opłacanych z podatków Polaków będzie się kształciło młodzież w duchu lojalności i miłości do swojego państwa i narodu. Żałuję tylko, że nie możemy poznać konkretnych założeń, które zaproponowałby minister. Uniknięto by wtedy wielu nieporozumień. A że tak nie uczyniono, efekt jest taki, że ludzie uważają Giertycha za osobę nieodpowiednią do sprawowanej obecnie przez niego funkcji. Wśród części ludzi krąży obawa, że nowy minister może pod terminem “wychowania patriotycznego” rozumieć wdrażanie uczniom idei Romana Dmowskiego i koncepcji odwiecznej walki narodów. Ujawnienie szczegółów projektu ucięłoby wszelką spekulację, na fali której utrzymuje się obecnie część działaczy lewicy.
Jeśli jednak wychowanie patriotyczne rzeczywiście okaże się takie, jak przypuszcza środowisko lewicowe, to może ono raczej zaszkodzić Polakom niż im pomóc. W dobie naszego członkostwa w UE kultywowanie egoizmu narodowego (przez którekolwiek z państw) będzie szkodziło reszcie wspólnoty. Natomiast wspólne działanie wszystkich państw UE może przynieść każdemu z nich poszczególnie jakąś korzyść. Koncepcję współdziałania między narodami będą mogły naprawdę pomyślnie realizować pokolenia młodzieży pozbawione piętna ksenofobii. Ważną, jeśli nie decydującą rolę odegra w tym wychowanie. W związku z tym pewne obawy co do osoby mającej realizować pomysł wychowania patriotycznego miał nawet sam prezydent – “(…) wychowanie patriotyczne to nie znaczy wychowanie w tradycji endeckiej. To nie jest moja tradycja” – powiedział w programie “Kawa na ławę” w telewizji TVN Lech Kaczyński. Trzeba uświadomić sobie, że to, co w idei egoizmu narodowego wydaje się być korzystne, na dłuższą metę często takie nie jest. Wpajanie źle pojmowanego patriotyzmu, wprowadzenie nowych podziałów i ksenofobicznych nastrojów (których z resztą i tak w całej UE nie brak) w ramach wychowania patriotycznego nie byłoby mądrym posunięciem.
Ciekawi mnie też relacja na linii: wychowanie patriotyczne – mniejszości narodowe. Czy pomysłodawca projektu wychowania patriotycznego bierze pod uwagę to, że w Polsce takowe mniejszości istnieją? Czy wychowanie patriotyczne będzie przymusowe? Jeśli tak, to jaki będzie stosunek mniejszości do pomysłu ministra Giertycha? Z historii naszego narodu pamiętamy o kilku długoletnich próbach germanizacji i rusyfikacji Polaków. Wiem, że to jest nieadekwatne i zbyt mocne porównanie, ale czy mniejszość niemiecka, cygańska i żydowska nie zaczną utożsamiać wychowania patriotycznego z próbą ich spolonizowania? “Jak Kalego germanizować to źle, ale jak Kali polonizować innych to dobrze” – mam nadzieję, że takiej relatywnej moralności państwo polskie stosować nie będzie.
“(…) żeby ludzie byli dumni z tego, że są Polakami, żeby chcieli mieszkać, żyć i pracować w Polsce, a nie wyjeżdżać i żeby byli skłonni ponosić ofiary za ojczyznę” – uspokajał minister Giertych. Brakuje mi jednak w tej wypowiedzi wyjaśnienia, jakimi metodami zamierza on to wszystko osiągnąć. Bo cel sam w sobie jest szlachetny. Tyle tylko, że w ramach jego realizacji mogą zostać użyte niechlubne środki. Wątpliwości nasuwają się same: czy np. przekonywanie młodych Polaków do pozostania w Polsce nie będzie implikowało obrzydzania wizerunku innych krajów/narodów? Czy nowe wychowanie nie będzie polegało na wzbudzaniu wśród młodzieży ksenofobii? Jej skutkiem rzeczywiście byłaby z pewnością chęć pozostania w kraju. Generowałaby jednakże głupie stereotypy i nieuzasadnione uprzedzenia, a co za tym idzie pogorszenie się relacji między narodami. Dopóki minister Giertych nie pokaże nam konkretnego projektu dotyczącego nowego modelu wychowania, jego wcześniejsze poglądy polityczne będą stale rzutować na wszystkie podjęte przez niego decyzje. Do tego momentu obawy wśród części ludzi nie znikną. Natomiast po przedstawieniu doprecyzowanego zamysłu realizacji wychowania patriotycznego część rodziców może by się uspokoiła, a może i nawet poparła działania nowego ministra.