Izraelska operacja wojskowa w Strefie Gazy obejmuje coraz większe tereny. Według izraelskiego dowództwa jej celem ofensywy jest odnalezienie i uwolnienie kaprala Gilada Shalita, uprowadzonego przez palestyńskich ekstremistów.
Izraelskie siły pancerne i piechota wtargnęły 3 kilometry w głąb południowej części Strefy Gazy. Rejon miast Rafah i Han Junis został odcięty od reszty Strefy Gazy.
Według danych wojskowego wywiadu tam prawdopodobnie przetrzymywany jest porwany żołnierz.
Artyleria ostrzeliwuje południowe obrzeża Strefy Gazy, graniczące z Egiptem a piechota zajęła miejscowość Shuke - jej mieszkańcy uciekli do pobliskiego Rafah.
Żródła palestyńskie podały, że izraelskie lotnictwo ostrzelało rakietami bazę Hamasu w Gazie.
Prezydent Autonomii Palestyńskiej i rząd zaapelowali do Stanów Zjednoczonych, ONZ i Unii Europejskiej o interwencję, aby położyć kres izraelskiej inwazji w Strefie Gazy.
Prezydent Mahmud Abbas określił ją jako "przestępstwo przeciw ludzkości". Jednocześnie władze palestyńskie wezwały porywaczy, aby nie wyrządzili krzywdy porwanemu żołnierzowi.
Premier Izraela Ehud Olmert powtórzył, że celem operacji nie jest okupowanie Strefy Gazy, ale uwolnienie porwanego żołnierza.