Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Kraj / Niemcy, USA a sprawa polska               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Niemcy, USA a sprawa polska 

15-01-2004

  Autor: Krzysztof Wasilewski

W oczach większości Polaków Stany Zjednoczone stanowią  wzór do naśladowania. Mało tego w Stanach Zjednoczonych widzimy naszego największego przyjaciela i sojusznika. Wciąż żywa jest w nas pamięć bohaterskich czynów Kościuszki i Puławskiego. W prezydencie Franklinie Roosevelcie nie widzimy tego, który podejmował decyzję o oddaniu Polski Sowietom. Z wielką sympatią natomiast wspominamy jego heroiczną walkę z kalectwem i piękne słowa dotyczące światowego pokoju.

 

 

Dla nas USA to przede wszystkim największy wróg komunizmu i największy sojusznik wolności. Nie rozumiemy kiedy inne kraje postrzegają to państwo raczej jako oprawcę niż wyzwoliciela. Niestety Amerykanie już niejeden raz dali powód do takich negatywnych poglądów. Jak w takim razie ocenić wzajemne relacje pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi?

Do drugiej wojny światowej za naszego największego przyjaciela postrzegaliśmy Francję. Hasła wolności, równości i braterstwa jak w żadnym innym kraju nie zyskały takiego poklasku co w Polsce. To właśnie ku Francji zwracały się nasze myśli kiedy wybuchały kolejne powstania przeciw zaborcom i kiedy liczyliśmy na pomoc. Mit Francji jako największego przyjaciela padł z chwilą pierwszej salwy z pancernika Szlezwig - Holsztyn. Na próżno czekaliśmy dnia kiedy sojusznicze wojska francuskie otworzą drugi front.


To vaccum po Francji dość szybko wypełniła sympatia do Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza w trudnych momentach z nadzieją spoglądaliśmy na zachód. Doskonale pamiętamy jak podczas stanu wojennego zachował się prezydent Reagan. Jego solidarność z polskim narodem i zapalone świece w oknie Białego Domu to te symbole, które zna każdy. Nie ma też wątpliwości dzięki komu zostaliśmy przyjęci do NATO i kto nas w tej trudnej drodze wspierał najmocniej.

Jednak stosunki pomiędzy oboma krajami nie zawsze wyglądają tak różowo. Nasze wysiłki na rzecz zniesienia wiz i godniejszego traktowania naszych obywateli na amerykańskich lotniskach kończą się na razie fiaskiem. Oczywiście, nie można oczekiwać szybkiego zniesienia wiz kiedy tak wielu naszych rodaków podejmuje nielegalną pracę w USA ale też otwartość Waszyngtonu na dialog pozostawia wiele do życzenia.

Mimo tych wszystkich problemów Polska od wielu lat stawia na silny związek z atlantyckim sojusznikiem. Często stawia nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi wyżej niż te z europejskimi partnerami. Podpisanie tzw. listu ośmiu wzburzyło niektóre kraje w takim stopniu, że skarciły Polskę w dość arogancki sposób. Tak różne postawy Polski i dwóch najważniejszych państw wspólnoty europejskiej - Francji i Niemiec zaostrzyły już wcześniej obecny podział na starym kontynencie. Administracja Busha skrzętnie to wykorzystała, głosząc ustami Donalda Rumsfelda podział na Starą i Nową Europę.

Prezydent i jego konserwatywny gabinet powracają do kissingerowskiej teorii, głoszącej, że podzielona Europa sprzyja interesom amerykańskim. Niestety Polska ma znaczący udział w tym podziale. W swoim poparciu dla USA Polska często prześciga, dotychczas największego sojusznika Waszyngtonu - Wielką Brytanię. Czy taka postawa kraju, który jeszcze nie jest członkiem Unii Europejskiej jest odpowiednia?
   

Jeśli wziąć pod uwagę, co prawda niezbyt duży ale jednak, wzrost znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej to odpowiedź musi być pozytywna. Francja i Niemcy wreszcie zauważyły, że Polska jest krajem na tyle stabilnym, że okres kiedy te dwa kraje wskazywały nam odpowiednie ścieżki minął. Amerykanie też zrozumieli, że w przeciwieństwie do Czechów czy Węgrów przyjęcie Polski do NATO nie było błędem. Nie można inaczej tego nazwać skoro Czesi po kilku strzałach w panice wycofują  z Iraku swój niewielki kontyngent, nie oglądając się na wcześniejsze zobowiązania.

Decyzją o wysłanie wojsk do Zatoki Perskiej Polska potwierdziła swoją gotowość do ponoszenia ofiar kiedy to konieczne. Do negatywnych aspektów tej decyzji trzeba zaliczyć oziębienie stosunków z częścią krajów Unii, i co za tym idzie współodpowiedzialność za fiasko niedawnej konferencji.
   

Jeśli Polska zdoła przełamać swoje opory i wypracuje kompromis w sprawie Konstytucji Europejskiej a równocześnie będzie wzmacniać swoje więzi z USA udowodni, że potrafi prowadzić odpowiedzialną i skuteczną politykę zagraniczną. Jeśli natomiast zbytnio zaufa w swoje "szczególne stosunki" ze Stanami Zjednoczonym i zlekceważy zarzuty europejskich partnerów to będzie oznaczało marginalizację Polski na arenie międzynarodowej.

Francja i Niemcy są bowiem zbyt ważnymi graczami na światowej szachownicy, żeby Amerykanie mogli je lekceważyć. Polska natomiast pozostaje jeszcze małym pionkiem, którego dopiero zaczyna się zauważać a nie traktować jak równego sobie.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl