W rozmowie z "Dziennikiem" Kazimierz Marcinkiewicz opowiada o powodach swojego odejścia ze stanowiska premiera. Stwierdził m.in., że opozycja jest bardziej zaciekła niż kiedykolwiek i że nadszedł czas, aby rozpocząć cywilizowanie polskiej brutalnej polityki.
Na pytanie, o powodach dymisji odpowiada: „Tak, to jest dobre pytanie. Trzeba powiedzieć sobie jednak jasno: polska polityka jest bardzo brutalna i trzeba ją cywilizować. Dlatego nie widzę powodu, by wszystko, co się dzieje wewnątrz partii, także w przypadku mojej dymisji, musiało być prezentowane opinii publicznej. Ale jest prawdą, że złożyłem dymisję, bo pojawiła się możliwość, żeby szef partii został premierem. To PiS wygrało wybory, to Jarosław Kaczyński zwyciężył w ubiegłym roku i jemu oddaję ster rządu”.
Dziennikarze „Dziennika” przypomnieli, że dziewięć miesięcy temu prezes Pis przejęcia steru premiera nie chciał, na co Marcinkiewicz: „Ale sytuacja polityczna też się zmieniła. Atmosfera, z jaką mamy dziś do czynienia, to nie jest atmosfera pracy, współpracy ale wojny. Opozycja jest bardziej zaciekła niż kiedykolwiek. Nawet polityka zagraniczna, w której przez 15 lat wszyscy mówili jednym głosem, dziś jest totalnie krytykowana. Ludzie mają poczucie niepewności i całkowitego rozchwiania polityki” - powiedział premier.
Według niego, również w PiS są ludzie, którzy próbują tworzyć dziwną atmosferę. „Takie działania mają na celu rozbicie obozu władzy. Jak w takim świecie polityki uprawiać nie będę” - zaznaczył.
Premier stwierdził też, że to co zrobił Tusk uświadomiło mu, że w opozycji nie ma żadnego partnera. „Potem ze zdumieniem zobaczyłem, że Tusk jest w stanie manipulować nawet takim spotkaniem tylko po to, by rozbijać PiS” - podkreślił premier Marcinkiewicz w wywiadzie dla "Dziennika".