W wywiadzie dla „Superexpressu” Kazimierz Marcinkiewicz ujawnił, że po głowie chodzi mu… prezydentura, jednak – jak zaznaczył – nie wcześniej, jak za 10 lat, bo uważa, że jest jeszcze młodym politykiem.
Gabinet prezydenta stolicy był już dla jego partyjnego kolegi trampoliną do najważniejszej funkcji w państwie. Czy były premier zamierza powtórzyć ten sukces w swoim wykonaniu?
Kazimierz Marcinkiewicz nie ukrywa, że odejście z rządu nie było dla niego łatwe. „Jeżeli człowiek jest zaangażowany i rozłożył sobie prace na kolejne tygodnie, to przerwanie tych wszystkich działań nie jest sympatyczne ani miłe” - tłumaczy. I - już oficjalnie - przyznaje, że choć do dymisji podał się sam, nie był to jego pomysł. „Po prostu Jarosław Kaczyński doszedł do przekonania, że jednak powinien być premierem” - przyznaje jego poprzednik.
Co mogło wpłynąć na taką decyzje prezesa PIS? „Sam na pewno nie zapracowałem sobie na taką decyzje. Ale że tak się stanie, przewidywałem od miesiąca, może dwóch” - powiedział Marcinkiewicz.
W dalszej części artykułu były premier wyznaje, że zamierza się przeprowadzić do stolicy na stałe. To oznacza, że poważnie myśli o wygraniu wyborów na prezydenta Warszawy. „Rozglądam się za mieszkaniem i nawet mam już coś na oku” – wyznaje.