Przywódca włoskiej prawicy, do polityki włączył się stosunkowo późno. Wcześniej prowadził wielomilionowe interesy, budując rodzinne imperium Fininvest. Jego główną częścią jest grupa telewizyjna Mediaset, oglądana przez blisko połowę Włochów i przynosząca krociowe zyski. Berlusconi jest czternasty na liście najbogatszych ludzi świata magazynu "Forbes" i pierwszy wśród magnatów medialnych.
Aferzysta
Silvio Berlusconi jest oskarżany przez włoski wymiar sprawiedliwości o afery, przy których wyczyny naszych rodzimych polityków budzą co najwyżej uśmiech politowania. Już za samo przekupstwa urzędników podatkowych, grozi mu dwa lata więzienia. Nie został na razie skazany, gdyż do końca kadencji chroni go immunitet. Berrlusconi był już raz skazany, za oszustwa podatkowe, na karę szesnastu miesięcy pozbawienia wolności. Uratowała go jedynie amnestia. W opinii premiera wyrok sądu jest oczywiście niesprawiedliwy i ma podtekst polityczny. Sami sędziowie określeni zostali mianem "idiotów" i "komunistycznych pachołków". Berlusconi uważa bowiem, że za wytaczanymi przeciwko niemu procesami kryją się zakulisowe działania polityków lewicy.
Aktualnego premiera Włoch czekają jeszcze następne procesy. Toczą się niemrawo ze względu na immunitet, a także, dlatego, że Berlusconi, notorycznie unika kolejnych rozpraw. Znajduję za to czas, by do oskarżeń odnieść się za pośrednictwem kontrolowanej przez siebie telewizji. Z niej prokuratorzy i sędziowie mogą dowiedzieć się, kim były ich matki i że niedługo poczują w pełni, co to znaczy "zdenerwować premiera".
Być może już niedługo zresztą, włosi będą oglądać swojego premiera na wszystkich kanałach telewizji. Zdominowany przez jego zwolenników Senat zaaprobował ustawę, przewidującą prywatyzację telewizji publicznej RAI. Zgodnie z nową ustawą, od 2010 roku ta sama osoba będzie mogła być właścicielem dzienników, czasopism i stacji telewizyjnych. Silvio Berlusconi już teraz jest właścicielem całej włoskiej telewizji prywatnej i największego wydawnictwa włoskiego Mondadori. Włoski magnat telewizyjny, który według różnych szacunków kontroluje 80-90 procent rynku reklam we Włoszech, będzie mógł dodatkowo sięgnąć po resztę - dotychczasowe zyski reklamowe RAI.
Subtelność rozpędzonej dywizji pancernej
Premier Włoch wyróżnia się w zjednoczonej Europie nie tylko jako bohater rozlicznych procesów sądowych, ale przede wszystkim jako egocentryk i bufon o wyjątkowo egzotycznych poglądach społeczno - politycznych.
Już na wstępie swojego premierostwa, Berlusconi wzbudził spore kontrowersje, gdy zawiązał koalicje rządową z post faszystowskim Sojuszem Narodowym, kierowanym przez Gianfranco Finiego. Pytany przez dziennikarzy czy nie wstydzi się współpracować z ludźmi, którzy świętują każdą rocznicę urodzin Duce, oświadczył - "Mussolini nigdy nikogo nie zabił. Mussolini wysyłał ludzi na wakacje na wygnaniu"
Innym razem, po spotkaniu z kanclerzem Niemiec i prezydentem Rosji, premier Włoch, wyjaśnił zdumionym dziennikarzom różnice pomiędzy słuszną kulturą katolickiej Europy, a barbarzyńskim wschodem. "Bądźmy świadomi wyższości naszej cywilizacji nad kulturą islamu. Wierzę, że Zachód będzie nadal podbijał narody, jak podbił komunizm, choćby oznaczało to konfrontację z cywilizacją islamu, która utknęła w punkcie sprzed 1400 lat".
Ideologicznie Berlusconi to mieszanina autorytaryzmu z neoliberalizmem w kwestiach ekonomicznych. Według niego każdy z nas może być milionerem, a jeśli nim nie jest, to znaczy, że natura nie obdarzyła go zbyt obficie intelektem. Bogaci tego świata to natomiast bez wyjątku, ludzie z wielką klasą i wyobraźnią. Należy ich dopieszczać i chronić przed "zachłannymi na cudze pieniądze nierobami". Berlusconi namawia do nie płacenia podatków, szczególnie tych, które są za wysokie. Doradza mieszkańcom swego kraju, aby omijali obowiązujące przepisy, jeśli im one nie pasują. Wcześniej radził zwalnianym pracownikom Fiata, aby szukali pracy w szarej strefie.
Najbardziej jednak Berlusconiego irytuje, demokracja. Premier, co raz oskarża swoich przeciwników politycznych o złodziejstwo i korupcje. Dochodzi do absurdu, gdzie "Premier, który w niewyjaśnionych okolicznościach został multimilionerem, krytykuje opozycyjnych posłów, że ci ośmielają się posiadać letniskowy domek nad morzem" (The Guardian). Berlusconiemu nie podoba się także sam system parlamentarny. Ostatnio szef włoskiego rządu zapowiedział nawet, że nosi się z zamiarem reformy parlamentu, ponieważ - " głosowanie kolejnych ustaw nie ma, żadnego sensu. To żadna przyjemność siedzieć w ławach, by przyciskać jakiś guzik". Berlusconi nie wyjaśnił, na czym polegać ma jego propozycja, ale obiecał, że zrobi to wkrótce. Z uśmiechem dodał jedynie, że wywoła ona skandal i na pewno nie będzie zgodna z politycznym savoir vivrem.
Na świecie
Za granicą Berlusconi zachowuję się, jak kowboj, którego ktoś nieopatrznie wpuścił na paryskie salony. Premier Włoch zdążył już obrazić czołowych polityków rodem z Szwecji, Danii i Francji. Swojego rodaka Romano Prodiego nazywa "komunistycznym nierobem", "złodziejem" i "największym aferzystą Włoch". Powszechnie znane są jego wypowiedzi o "serbskich brudasach", czy o albańczykach, którzy "myślą, że wystarczy tu przypłynąć, żeby być prawdziwym Włochem. Jeśli będzie trzeba zrzucimy ich wszystkich z powrotem do morza". Podczas jednej z debat, zaproponował niemieckiemu socjaldemokracie, by ten wystąpił jako kapo w filmie o obozach koncentracyjnych.
Berlusconi zraził do siebie nawet swojego największego sojusznika - Putina. Ten podczas oficjalnej wizyty w rosyjskim imperium, zaproponował Duce wizytę w fabryce lodówek. Gdy wycieczka znalazła się w obecności robotnic obsługujących jedna z taśm, premier Włoch, jak napisał dyplomatycznie Kommiersant - "zaczął okazywać szczególna aktywność". Berlusconi oświadczył mianowicie, że musi koniecznie "pocałować najpiękniejsza i najsprawniejsza robotnice". Następnie obezwładnił stawiającą opór przedstawicielkę proletariatu i zaczął bezwstydnie całować ofiarę. Na koniec zachwycony oświadczył dziennikarzom, że "ze swym przyjacielem Władimirem założyli się, który pocałuje najpiękniejsza dziewczynę". Rosyjska prasa w komentarzu wyraziła jedynie ulgę, że Włoski premier "nie chciał wzorem, żołnierzy armii Duce rozciągnąć robotnicy na posadzce".
W jednym premier Włoch ma chyba, zatem stuprocentową rację, gdy stwierdza, że "nie ma na europejskiej scenie politycznej nikogo, kto mógłby się ze mną równać". Święta prawda