Szef izraelskiej armii zaprzecza, ze zrobił cokolwiek złego. Jak powiedział gazecie Maariv: "Prawdą jest, ze sprzedałem akcje w południe 12 lipca, jednak nie można łączyć tej transakcji z wojną. W tamtym czasie nie wiedziałem, że ona nastąpi." Wartość transakcji wynosiła zaledwie 120 tyś. szekli (83 tyś. zł). Generał sam przyznał, że na sprzedaży stracił 5400 dolarów, a o wiele więcej straciła jego reputacja. Nie wygląda na to , żeby Halutz złamał prawo giełdowe. Jednak lokalne media dowodzą, że pomimo to transakcja była niewłaściwa z moralnego punktu widzenia.

Może wiec generał popadł w niełaskę z powodu kontrowersyjnej strategii wojennej w Libanie? W ostatnich sondażach 30 proc. Izraelczyków twierdzi, ze wojna została przegrana, a 36 proc. wskazuje na remis. Aż 70 proc. Izraelczyków uważa, ze nie należało godzić sie na wynegocjowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych rozejm, w którym Hezbollahowi nie nakazuje sie uwolnienia dwóch żołnierzy izraelskich, których porwanie rozpoczęło wojnę. W czasie konfliktu zginęło około 1100 Libańczyków, ponad 100 izraelskich żołnierzy i około 40 cywilów w Izraelu. Jednak można sądzić, że wojna z Hezbollahem ostudzi zamiary tego ugrupowania do dalszych ataków na Izrael przynajmniej w najbliższym czasie.
Przyczyny problemów generała mogą być bardziej złożone. Jak napisał tygodnik Time, powołując sie na wysokiego ranga funkcjonariusza izraelskiego wywiadu, w 2002 r. Pentagon oferował Izraelowi dostawę pocisków typu bunker-buster, mogących niszczyć podziemne umocnienia wroga. Jednak ówczesny dowódca sil powietrznych, gen. Dan Halutz, odrzucił ofertę Waszyngtonu zaznaczając, że jego kraj posiada własną wspaniałą broń tego typu. Cztery lata później ten sam Halutz zostaje szefem sztabu odpowiedzialnym za ofensywę w Libanie. Według wywiadu, większość rakiet Hezbollahu była wystrzeliwana z bunkrów rozmieszczonych w południowym Libanie. Izraelczycy wiedzieli, gdzie znajdują sie te bunkry, jednak pociski izraelskiej produkcji nie zdołały ich zniszczyć. Co więcej, jest prawdopodobne, że w tych bunkrach ukrywali sie przywódcy Hezbollahu. A jak buńczucznie oświadczył szejk Naim Kasem, zastępca szefa Hezbollahu, w izraelskich atakach nie zginął nikt z najwyższego przywództwa tej organizacji. Jak poinformował New York Times, w ubiegłym miesiącu Izrael złożył pilne zamówienie na amerykańskie pociski bunker-buster i nalegał na przyspieszenie dostaw, by zdążyć przed rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ wprowadzającą zawieszenie broni. Z powodu braku właściwego uzbrojenia, Izrael nie mógł wyeliminować wyrzutni i dowództwa Hezbollahu. Dokonywał natomiast ataków na osiedla zamieszkane przez ludność cywilna, w których rzekomo znajdowali sie bojownicy ugrupowania dowodzonego przez Hasana Nasrallaha.
Dlaczego dowództwo IDF nie przyzna sie do braku odpowiedniego uzbrojenia? Teoretycznie mogłoby to zrobić. Jednak decyzje dotycząca bomb bunker-buster podjął Dan Halutz - generał armii Izraela, a akcje ze swojego portfolio sprzedał Dan Halutz - prywatny inwestor. Dlatego karę pewnie poniesie ten drugi, a izraelska armia pozostanie "nieomylna".
Piotr Gaber
Autor zaprasza także na
swojego bloga.
Na zdjęciu: Generał Dan Halutz
Źródło: IDF / Wikipedia