Jak donosi "Gazeta Wyborcza" prezydent USA George Bush nie chce się spotkać z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Polscy dyplomaci stają na głowie, by do prestiżowego spotkania w Białym Domu jednak doszło.
Zaplanowana na 13 września wizyta Jarosława Kaczyńskiego w USA miała być kolejnym etapem ofensywy dyplomatycznej szefa naszego rządu. Z tego powodu Warszawa zabiega o ważne prestiżowo spotkanie z prezydentem Bushem. Polacy usłyszeli jednak, że tym razem na rozmowę z prezydentem USA nie ma szansy. George Bush spotykał się z poprzednimi premierami - Leszkiem Millerem i Markiem Belką.
Zamiast rozmowy z Georgem Bushem, amerykańska strona zaproponowała spotkanie z wiceprezydentem Dickiem Cheneyem. Według "GW", polscy dyplomaci dają do zrozumienia, że obecne władze Polski nie mają w Waszyngtonie silnej pozycji.
Cytowany przez dziennik jeden z amerykańskich urzędników tłumaczy natomiast: - To jest strasznie bogaty sezon. Jest rocznica 11 września, Kongres wznawia prace, trwa kampania przed listopadowymi wyborami, w Nowym Jorku będzie Zgromadzenie Ogólne ONZ. A Bush i tak rzadko spotyka się z szefami rządów. Znacznie częściej z głowami państw.
Były ambasador USA w Warszawie Nicolas Rey tłumaczy z kolei, że sytuacji tej nie jest winny Jarosław Kaczyński, jako że polskie władze nie zrobiły przecież nic, by popsuć stosunki z Waszyngtonem. Jego zdaniem, mamy do czynienia z przykładem podejścia amerykańskiej administracji do polityki zagranicznej. "Gdy Polska była potrzebna, gdy była dla Ameryki priorytetem, nie było żadnych problemów z załatwieniem spotkania w Białym Domu. Teraz o tym zapomniano" - mówi.