Rozłam na niemieckiej lewicy

05-04-2004

Autor: Katarzyna Baran

Niezadowolenie społeczeństwa, spadek poparcia dla ekipy rządzącej, kryzys wewnątrzpartyjny prowadzący do rozłamu… Próby ratowania sytuacji sprowadzające się do rozdzielenia funkcji szefa partii i rządu… Skąd my to znamy? Przyglądając się procesom zachodzącym w Niemczech, warto zastanowić się nad przyszłością kanclerza Schroedera.


Nie trzeba być geniuszem politycznym, aby przewidzieć skutki niepopularnych społecznie reform, zwłaszcza, jeśli chodzi o poparcie dla partii je proponującej. Schroeder pewnie też zdawał sobie z tego sprawę, ale w polityce nie ma nic za darmo. Wprowadzenie reform uzasadniał koniecznością poprawienia kondycji gospodarki i likwidacji bezrobocia.

Czy jednak Schroeder spodziewał się, że opozycja wobec pakietu reform zrodzi się w jego własnej partii? Mając cały czas na uwadze, że SPD jest partią socjaldemokratyczną, której z definicji bliska powinna być ideologia lewicowa, przyjrzyjmy się niektórym punktom Agendy 2010:

modernizacja systemu zdrowotnego: 
- oszczędności na ustawowym ubezpieczeniu zdrowotnym, co w praktyce oznacza zmniejszenie ilości usług objętych tym ubezpieczeniem
- zmniejszenie dotacji państwa na leki i wizyty u lekarza

cięcia w biurokracji: po pierwsze ograniczenie wydatków na tzw. "trzynastki" dla urzędników państwowych, po drugie likwidacja niepotrzebnych stanowisk dzięki wprowadzeniu unowocześnień takich jak elektroniczne karty zdrowia

obniżenie zasiłków dla długotrwałych bezrobotnych do poziomu zasiłków socjalnych

wprowadzenie sankcji w postaci zmniejszenia wielkości zasiłku dla osób, które nie próbują znaleźć pracy albo odrzucają rozsądną ofertę

zmiana ustawowej ochrony pracowników przed zwolnieniem z pracy na bardziej korzystną dla pracodawców
zmiany dotyczące emerytów i osób starszych:

- zredukowanie okresu pobierania zasiłku z 18 do 12 miesięcy dla osób, które ukończyły 55 lat
- wprowadzenie od kwietnia 2004 r. obowiązku płacenia przez emerytów całości długookresowego ubezpieczenia opiekuńczego
- podniesienie wieku emerytalnego 
-  stopniowe znoszenie możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę
- reforma podatkowa: 
-  obniżenie z 48,5% do 48% (2004) i 42% (2005) dla najwyższej stawki 
-  obniżenie z 19,9% do 16% (2004) i 15% (2005) dla najniższej stawki
-  wzrost wysokości dochodu wolnego od opodatkowania z 7,235 do 7,664 €
-  likwidacja ulg podatkowych

Co się rzuca w oczy? Cięcia wydatków socjalnych, zdrowotnych, oszczędności na emeryturach, pensjach urzędników - to brzmi mało "lewicowo". Jeśli wziąć pod uwagę zmiany systemu podatkowego można mówić nawet o swego rodzaju liberalizmie reform. Są one z pewnością o wiele bardziej przyjazne dla pracodawcy niż pracownika. Mają "rozruszać" gospodarkę niemiecką.

Społeczeństwu zmiany się nie spodobały. Mało tego, nie zyskały poparcia lewicowego skrzydła SPD. Rozłam niemieckiej lewicy stał się faktem. Z SPD odeszła grupa polityków zakładając nowy ruch Inicjatywa na Rzecz Pracy i Sprawiedliwości. Nowe ugrupowanie stawia sobie dwa zasadnicze cele, jakimi są obrona państwa opiekuńczego i odwołanie programu reform. Nie wyklucza też udziału w wyborach w 2006 roku jako konkurencja dla SPD.

Czyżby pakiet reform był kamieniem młyńskim uwiązanym u szyi Schroedera? Fakty mówią same za siebie. Poparcie dla SPD spadło poniżej 25%, co daje najgorszy wynik tej partii w powojennej historii Niemiec. W ubiegłym roku 40 tysięcy osób zrezygnowało z członkostwa w SPD. Partia przegrywa wybory regionalne. Powstanie Inicjatywy tylko dopełnia to pesymistyczne zestawienie.

Schroeder chce uratować swą partię. Dlatego zrezygnował z funkcji szefa SPD zostawiając sobie zaszczytny urząd kanclerza. Kierowanie SPD powierzył Franzowi Muenteferingowi, aby jak mówi: "skoncentrować się na działaniach rządu". Muentefering cieszy się dużym poparciem w SPD. Znany jest ze swego zrozumienia jakie okazuje szeregowym działaczom. Poza tym popiera program reform. Schroeder liczył zapewne, że rozdzielenie funkcji szefa partii i kanclerza zapewni mu większe poparcie dla Agendy 2010. Jak pokazuje obecny rozwój wydarzeń decyzja kanclerza była nie tylko strzałem spóźnionym, lecz także chybionym.

Co się stanie z SPD? Jak wyjdzie z konfrontacji z losem, który sama sobie wykuła? Odpowiedzi dostarczą tegoroczne wybory do Landtagów, samorządów i Parlamentu Europejskiego. Nie należy zapominać, że w 2005 r. odbędą się wybory do parlamentu Nadrenii Północnej - Westfalii, uważanej za "matecznik" niemieckiej socjaldemokracji. Skutki przegranej mogłyby oznaczać kres politycznej kariery Schroedera, przynajmniej tej w kraju, bo na jakąś posadę w strukturach unijnych zapewne może liczyć.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.