Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Zachodnia / Nie zamykajcie dla nas drzwi               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Nie zamykajcie dla nas drzwi 

17-09-2006

  Autor: Marian Chiriac, Marcus Tanner
Brytyjskie obawy przed napływem obywateli Rumunii szukających pracy na Wyspach zdają się być bezpodstawne - piszą we wspólnym artykule dziennikarze z Rumunii i Wielkiej Brytanii.

 

 

W upalne popołudnie, w centrum Bukaresztu, dwóch młodych mężczyzn schroniło się przed słońcem w cieniu gigantycznego billboardu reklamującego British Airways.  “Latamy codziennie: Londyn bliżej niż myślisz”, krzyczy hasło reklamy umieszczone na tle Big Bena i kilku czerwonych autobusów - znaków firmowych stolicy Wielkiej Brytanii. “Pewnie, że chciałbym mieszkać w Wielkiej Brytanii. Tam szanse na dobry zarobek są większe niż tutaj” – mówi 23-letni Stefan, studiujący w Bukareszcie. 

“Ale na pewno nie po to, by zostać tam na zawsze, najwyżej na pięć lat. Chciałbym jedynie trochę zarobić i wrócić do rodziny. ”  Zamiary Stefana mogą pokrzyżować brytyjscy politycy, bazujący na fali antyimigranckich nastrojów. Nastojów podsycanych przez media, wciąż protestujące przeciwko napływowi pracowników z nowych państw członkowskich UE, głownie z Polski.  Mówi się o wprowadzeniu zakazu pracy dla Rumunów i Bułgarów na okres nawet siedmiu lat.

Plany te, póki co, nie uzyskały jeszcze wyraźnego poparcia ze strony ministra spraw wewnętrznych Johna Reid’a, choć jego twarde stanowisko w sprawie imigrantów zdaje się wskazywać, że poparcie przez niego zakazu jest jedynie kwestią czasu... Ministrowie mówią, iż nie będzie to całkowity zakaz pracy, a swoisty system udzielania pozwoleń na pracę. Zobowiąże on Rumunów i Bułgarów do wykazania, iż są w stanie zapełnić te stanowiska, na których występuje niedobór siły roboczej. Wprowadzenie systemu w Wielkiej Brytanii spowoduje analogiczne zmian prawne w Irlandii, gdyż ruch graniczny między tymi państwami jest nieograniczony.

Komisja Europejska jesienią rozstrzygnie, czy Rumunia i Bułgaria zostaną przyjęte do UE 1 stycznia 2007 roku czy data ich akcesji opóźni się o rok. Oficjalnie Londyn nie oszacował jeszcze liczby potencjalnych imigrantów z Rumunii i Bułgarii, którzy mieliby przybyć do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy. Nieoficjalne szacunki brytyjskiego MSW mówią, iż może to być 60-140 tysięcy osób w ciągu pierwszego roku. 

Histeria w kręgach rządowych zdaje się nie mieć uzasadnienia, co potwierdza przykład przysłowiowego już „Polaka-hydraulika”. Problem pojawił się w wyniku złych prognoz brytyjskiego rządu. Zakładały one, iż na Wyspy przybędzie w poszukiwaniu pracy mniej niż 20 tysięcy osób. W rzeczywistości przyjechało 447 tysięcy, w większości młodych osób, z czego 54% stanowili Polacy. Tak duża ilość Polaków wynika z historycznych więzi między oboma krajami. Polska społeczność w Wielkiej Brytanii rozwija się od czasu drugiej wojny światowej, kiedy to Wielka Brytania stała się celem emigracji polskiego rządu i armii.  Od tego czasu stałym elementem krajobrazu Londynu i innych miast stały się polskie kościoły, restauracje czy delikatesy. Takie więzi nie istnieją między Brytyjczykami a Rumunami, których np. język (z grupy języków łacińskich)  wiąże raczej z Włochami czy Hiszpanią.

 “Ciężko pojąć brytyjskie obawy"  - mówi Catalin, lat 22 - “Ich kraj jest atrakcyjny głównie dla ludzi z wyższym wykształceniem. Zdecydowana ilość ludzi szukająca zwykłej pracy, będzie jej szukać w innych krajach Europy”. Opinię tą zdają się potwierdzać kolejki osób przed ambasadami w Bukareszcie. Podczas, gdy do ambasady hiszpańskiej czy włoskiej co dzień czeka tysiące osób, jedynie 3600 obywateli Rumunii złożyło w ciągu ostatniego roku wniosek o wizę brytyjską.

Bieda w Rumunii spowodowała olbrzymi wzrost liczby osób szukających pracy zagranicą, przez ostatnie pięć lat. Pomimo bumu gospodarczego, niskie zarobki i brak pracy powodują, iż liczba osób wykształconych, jak i niewykwalifikowanych – szukających szczęścia zagranicą, nie maleje. Szacunki Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji mówią o dwóch milionach Rumunów pracujących obecnie zagranicą, co stanowi 20% populacji tego kraju będącej w wieku produkcyjnym. Większość z nich pracuje nielegalnie, wysyłając do rodzin w Rumunii przeszło dwa miliardy euro rocznie - więcej niż wynoszą roczne inwestycje zagraniczne w tym kraju.  Ich cel stanowią jednak Włochy, Hiszpania, Niemcy. Kraje te podpisały umowy z agencjami pośredniczącymi operującymi w Rumunii i Biurem ds. Migracji Pracowników. Pracują głównie tam , gdzie brakuje rąk do pracy w samej Rumunii - budownictwie i rolnictwie.

Wolny przepływ pracowników jest jedną z najważniejszych spraw w Rumunii. Jest jednym z głównych powodów, dla których kraje bałkańskie tak bardzo chcą przystąpić do UE. Brytyjskie plany zakazujące swobodnego podróżowania i podejmowania pracy na Wyspach przez obywateli Rumunii jest przez samych Rumunów odbierana jako traktowanie ich jako „Europejczyków drugiej kategorii”.  Traian Basescu zagroził, iż zakazy nakładane na Rumunów spotkają się z restrykcjami dla krajów UE ze strony Rumunii. Rumuński przywódca mówi: “Wolny przepływ pracowników to jednen z powodów naszej chęci przystąpienia przez nas do UE. To dlatego sprzeciwiam się wprowadzeniu przez Brytyjczyków ograniczeń dla Rumunów. Nie chcemy się czuć gorsi od obywateli innych nowoprzyjętych krajów”. Eksperci jednak twierdzą, iż prezydenckie słowa, to jedynie puste pogróżki, obliczone na uspokojenie rosnącego niezadowolenia Rumunów z powodu przystępowania do UE. Po prostu Rumuni nie dysponują innymi możliwościami nacisku, jak tylko słowa.
 
“To zabawne, że skupiamy się jedynie na ograniczeniach wprowadzanych przez Brytyjczyków, podczas gdy zupełnie pomija się fakt, iż inne kraje UE wcale nie mają zamiaru przyjmować nas z otwartymi ramionami”. mówi ekspert Sorin Ionita, z Rumuńskiej Akademii Społecznej (Romanian Academic Society). Wiele krajów starej „piętnastki” wykorzystała lukę prawną pozwalającą im na zamknięcie swoich rynków pracy dla obywateli krajów przyjętych do UE w 2004 roku.  W wyniku tych zabiegów, jedynie Brytyjczycy, Szwedzi i Irlandczycy uznali Polaków, Czechów, Węgrów, Słowaków, Maltańczyków, Cypryjczyków i Bałtów za pełnoprawnych pracowników.
Hiszpania, Portugalia, Finlandia i Grecja zniosły nałożone wcześniej zakazy, podczas gdy pozostałe kraje utrzymają zakaz, aż do roku 2011 – kiedy to zniesienie ograniczeń narzuca im prawo UE.  

Część analityków twierdzi, iż różnice w zarobkach między Europą Wschodnią a Zachodem są tak duże, iż jakiekolwiek ograniczenia prawne są bezcelowe. Nie powstrzymają oni ludzi przed szukaniem pracy w krajach „starej UE” a jedynie spowodują zwiększenie się szarej strefy, w krajach, które zdecydują się na ich wprowadzenie. “Trudno wierzyć, iż wzrost gospodarczy w Rumunii będzie wstanie zrekompensować różnice zarobkowe między nami a UE, a tym samym powstrzymać Rumunó przezd podejmowaniem, legalnej bądź nielegalnej, pracy w UE”-mówi Ionita.

Obaj autorzy współpracują z siecią dziennikarską Balkan Investigative News Reporting (BINR). Marian Chiriac jest jej dyrektorem krajowym na Rumunię,  z siedzibą w Bukareszcie, zaś Marcus Tanner redaktorem naczelnym ukazującego się w Londynie biuletynu BINR pt. "Balkan Insight". Przedruk za zgodą wydawcy.

Tłumaczenie: Andrzej Kaniewski

Na zdjęciu:
Rumuńscy rolnicy w czasie żniw. Prawie 32% mieszkańców Rumunii jest zatrudnionych w rolnictwie. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. 

Autorka zdjęcia: Ewa Dryjańska

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl