Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Dokąd idzie Ukraina?               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
06-01-2012

  Azyl w Czechach?

13-11-2010

 

31-10-2010

 

07-08-2010

 

29-05-2010

 

12-05-2010

 

01-05-2010

  Prezydent Ukrainy utraci stanowisko?

+ zobacz więcej

Dokąd idzie Ukraina? 

18-09-2006

  Autor: Paweł Kaleski
Przebywający z wizytą w brukselskiej siedzibie NATO obecny premier Ukrainy wywodzący się z jawnie prorosyjskiej Partii Regionów Wiktor Janukowycz poinformował, iż jego kraj obecnie nie będzie się ubiegał o pełnoprawne członkostwo w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dla wielu obserwatorów nie jest to wydarzenie zaskakujące zważywszy, że sam szef rządu w Kijowie, jak i jego polityczne otoczenie nigdy nie kryli swoich poglądów, co do tego, w którą stronę powinno zmierzać kierowane przez nich państwo.

 

 

Dla Polski nie jest to jednak sytuacja i wiadomość komfortowa. Niestety droga, na którą zdaje się wstępować obecnie Ukraina nie jest tą, o jakiej myśleliśmy czynnie popierając pomarańczową rewolucję. Jest to mocny sygnał o zmianie orientacji. Ukraina nie tylko zawiesza swoje starania o członkostwo w Pakcie, ale również nie przystąpi na najbliższym szczycie NATO w Rydze (28-29 listopada) do tzw. Planu Działań na rzecz członkostwa, a o czym mówiło się poważnie jeszcze kilka miesięcy temu. Tymczasem ze strony dyplomatów Sojuszu, jak i samego sekretarza generalnego Jaapa de Hoop Scheffera padają stwierdzenia, że skoro Ukraińcy nie chcą, to nikt ich na siłę nie będzie wciągał. Wygląda na to, iż oba podmioty pozostaną tylko przy formie luźnej współpracy.

Jest to szczególnie bolesna wiadomość dla Polski (czemu dał już wyraz premier J. Kaczyński). Kiedy popieraliśmy obóz Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko nikt chyba nie przypuszczał, że tak szybko się rozczarujemy sytuacją i wyborami politycznymi u naszego wschodniego sąsiada. Tymczasem już w kila tygodni po ostatecznym tryumfie obozu pomarańczowej rewolucji stało się jasne, że politycy w nim skupieni długo nie wytrzymają razem. Porównywano to do innych krajów z byłego bloku socjalistycznego gdzie opozycjoniści po pokonaniu wspólnego wroga rozchodzili się ze sobą często niezwykle burzliwie. Wydaje się jednak, że na Ukrainie nastąpiło to niezwykle szybko, co dodatkowo zaowocowało objęciem sterów w rządzie przez popieranego na Kremlu W. Janukowycza. Wprawdzie struktury europejskie podchodziły niezwykle ostrożnie do wydarzeń i sytuacji nad Dnieprem to dało się wyczuć jednak sympatię do zmian na ukraińskiej scenie politycznej. Przeobrażenia te miały szczególnie istotne znaczenie dla nas, gdyż  polscy politycy tak mocno zaangażowali się w popieranie pomarańczowego obozu. Sądzono, iż Ukraina pójdzie już wyznaczoną drogą przez kraje Europy Środkowej i Wschodniej oraz republiki nadbałtyckie. Czyli zwróci się aktywnie w stronę euroatlantycką i poprzez członkostwo w NATO rozpocznie długi i żmudny proces integrowania się z Unią Europejską. Dziś wiemy, iż tak nie będzie. Przynajmniej na razie. Wprawdzie premier Janukowycz deklarował w Brukseli, że jego kraj chce zostać pomostem w relacja UE – Rosja oraz Pakt Północnoatlantycki – Rosja, a także ściśle współpracować z państwami Zachodu w walce z terroryzmem, ale nie ma się, co oszukiwać, iż nie o to nam chodziło. I wiadomo, że są to czysto kurtuazyjne wypowiedzi. Stwierdził on także, iż działania i sojusze Ukrainy nie mogą być wymierzone w Rosję, co mogłoby ją postawić w trudnej sytuacji. A zatem wyszło szydło z worka. Znowu ten Kreml.

Historia Ukrainy pokazuje, że kraj ten jest niezwykle mocno związany z Polską i Rosją. Już od czasów I Rzeczypospolitej, kiedy nie było zgody na powstanie RP Trojga Narodów, losy Kijowa bardzo się skomplikowały. Wydarzenia dwudziestolecia międzywojennego także potwierdziły tą sytuację. Ukraińcy, którzy znaleźli się w rosyjskim uścisku do dziś dnia mają ogromne problemy z wydostaniem się z niego (a i nie wszyscy chcą, jak widzimy). Dla Rosji Ukraina jest w zasadzie bliską zagranicą a nawet własnym terytorium i dlatego nikt na Kremlu nie chce nawet słyszeć o zupełnej samodzielności, a co gorsza o prozachodniej orientacji swojej byłej republiki. Dla Polski z kolei wolna, ukierunkowana zachodnio Ukraina jest jak najbardziej pożądana. Pozwoli to nam na jeszcze lepszą współpracę gospodarczą (alternatywa dla handlu wschodniego z Rosją), przesunięcie granicy Wspólnot Europejskich na Wschód od nas, co pozwoliłoby na liczne oszczędności i mniej problemów z jej pilnowaniem. Wreszcie umożliwiłoby także na podejmowanie wspólnych inicjatyw wewnątrz UE związanych z problemami, które dokuczają obu państwom. Wolna i niezależna Ukraina to także dla nas swojego rodzaju bufor przed zapędami Rosji i je mocarstwowości – tak jak planował to zrobić już marszałek Józef Piłsudski. Niestety my możemy zaproponować swoim wschodnim sąsiadom tylko obietnice, szczytne cele, cierpliwość, konieczność wielu bolesnych wyrzeczeń, niewiadomo jak długą perspektywę oczekiwania (z ust unijnych dyplomatów dochodzą wieści, że Kijów nie może liczyć na umowę stowarzyszeniową z Brukselą tak jak robiono tą z byłymi państwami komunistycznymi. Zrozumiałe jest, zatem, że wizja wstąpienia Ukrainy do UE jest obecnie i w przyszłości mrzonką – czego zresztą nikt w Unii nie ukrywa). Władimir Putin tymczasem może zaproponować Ukrainie dwa, ale za to niezwykle istotne argumenty. A mianowicie ropę i gaz. Biorąc pod uwagę, że zbliża się zima być może premier z Kijowa ugiął się i w obawie przed nadmiernymi cenami, jakie może podyktować Moskwa i potrzebami jego kraju po prostu uśmiechnął się do Kremla. Taka postawa powinna dać kilka plusów w negocjacjach gazowych z Rosją. Wydaje się, że właśnie pro osyjskie poglądy premiera i jego otoczenia oraz sprawy energetyczne pchnęły naszych wschodnich sąsiadów w ramiona rosyjskiego niedźwiedzia.

Co to oznacza dla Zachodu, a szczególnie dla Polski, bo głównie w naszym żywotnym interesie leży Ukraina obecna w strukturach euro atlantyckich? Trzeba podjąć starania, aby kierownictwo rządu ukraińskiego jednak podjęło próbę większego usamodzielnienia się i ukierunkowania na Zachód, a także by politycy z Kijowa przypomnieli sobie, o czym była mowa w Uniwersale Jedności Narodowej (także ci z pomarańczowego obozu, bo to oni ponoszą znaczną część winy za ostatnie wydarzenia). Proeuropejska orientacja pozwoli krajowi znad Dniepru także na historyczny przełom i modernizację swojego kraju, czego dowodem są nowi członkowie UE. Polska powinna nakłonić także swoich brukselskich partnerów do poważnego traktowania Ukraińców, a nie postrzegania ich często jako rosyjskiej kolonii. Ukraina w związku z Rosją lub zawieszona między Europą a Kremlem to strata dla niej, ale także i dla UE i Polski. Warto także poczynić starania, aby poparcie wśród społeczeństwa za naszą wschodnią granicą dla współpracy z Zachodem zwiększyło się znacznie a nie pozostało tak jak obecnie w granicach 20-25%. Przeszłość pokazuje, że nad Dnieprem nie wychodzą dobrze na sojuszach z Moskwą. A zatem nie pozwólmy by Ukraina poszła drogą Białorusi.

Na zdjęciu: Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz i Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Źródło: oficjalna strona prezydenta Rosji.


 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl