Włoska prasa wciąż wiele miejsca poświęca wypowiedzi Benedykta XVI odnośnie islamu i jej konsekwencjom. Rzymski dziennik "La Repubblica" twierdzi, że nie doszłoby do kryzysu w stosunkach Watykanu z wyznawcami Allaha, gdyby obecny papież kontynuował na tym polu politykę Jana Pawła II. Z kolei Vittorio Messori w "Corriere della Sera" uważa, że papież dał dowód "wielkodusznej nieostrożności".
Watykanista "Republiki", Marco Politi jest zdania, że wraz z wyborem Josepha Ratzingera poszły na marne starannie budowane przez Jana Pawła II relacje ze światem muzułmańskim. Według publicysty od początku pontyfikatu Benedykt XVI dał wiele dowodów na to, że nie będzie kontynuował linii poprzednika. Ukoronowaniem tego procesu był wykład w Ratyzbonie, którego konsekwencje Politi nazywa "prawdziwym Waterloo". Publicysta napisał, że papież zapomniał tam, iż "świat nie jest aulą uniwersytecką, a zmiany w innych religiach nie następują ex cathedra, jak mu się świadomie czy nieświadomie wydawało".
Z tą tezą poniekąd zgadza się Vittorio Messori. Na łamach "Corriere della Sera" stwierdził, że gdyby ktokolwiek, komu znane są mechanizmy informacji, zapoznał się wcześniej z wykładem profesora Ratzingera, odradziłby mu cytowania Manuela Paleologa. Zdaniem publicysty papież nie przewidział, że system mediów przedstawi ten cytat jako jego własną opinię. Komentator dodaje, że z drugiej strony wykład w Ratyzbonie posłużył muzułmanom za pretekst, by zaatakować Benedykta XVI. Włoski pisarz katolicki nie kryje obaw, że starcie chrześcijaństwa z islamem może być "długie i okrutne".