Zdecydowanie więcej licealistów mówi "nie" dla wojny. Wśród argumentów przeciw wojnie na pierwszy plan wysuwa się czysty pacyfizm. Większość młodego pokolenia to ideologiczni potomkowie dzieci kwiatów ? dlatego umiłowanie pokoju jest dla nich tak ważne. Ale czy rzeczywiście jest to rozsądny argument? Pacyfizm jako idea jest piękny sam w sobie. Jednak pochwalający go młodzi ludzie nie wiedzą nic o przyczynach wybuchu konfliktu i wydarzeniach poprzedzających tenże konflikt. Co więcej wydaje się to w ogóle nie ważne w oczach pacyfistów. Dla nich najważniejsza jest idea pokoju: bezkompromisowa i bez wyjątków. Czy zatem nie znając drugiej strony medalu: racji, którymi kierowały się Stany Zjednoczone, Wielka Brytania a także rząd polski wysyłając żołnierzy do Iraku, mogą realnie ocenić sytuację i zająć konkretne stanowisko? Powstaje pytanie jak dalece głosy sprzeciwu opierające się jedynie na nagiej idei pacyfizmu są słuszne i czy w tym przypadku można taką idee propagować bez znajomości genezy wojny.
Kolejnym argumentem wydają się być bardziej rozsądne głosy przypominające o obecności ludności cywilnej na terenie działań wojskowych. Jednak przecież każda wojna pociąga za sobą ofiary po obu stronach. Kiedy alianci lądowali w Normandii w czerwcu 1944r. aby powstrzymać ofensywę niemiecką ofiarami nie byli jedynie Niemcy. Oczywiście stwierdzenie to nie jest humanitarne, ale trzeba się liczyć z ceną jaką przyjdzie zapłacić za likwidację reżimu Saddama Husajna.Wśród racji antywojennych znajdują się tez głosy o bezsensowności i bezcelowości wojny, hasła "wojna nie jest odpowiedzią" czy przywołanie na sprzeciw ONZ oraz brak poparcia na arenie międzynarodowej. Te ostatnie argumenty zwykle prowadzą do stwierdzenia , że wojna jest amerykańską walką o wpływy na wschodzie. Propagujący ta tezę twierdza, że konflikt ten opiera się na pragnieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych wzbogacenia się i kontrolowania irackich pól naftowych. Ale czy Stany Zjednoczone państwo bogate i wysoko rozwinięte po 11 września i wobec sprzeciwu wielu krajów europejskich decydowałoby się na wojnę z tak niebezpiecznym reżimem?...
O wiele trudniej jest odszukać w szeregach młodzieży tez popierających wojnę i potwierdzających jej słuszność. U podstawy wszystkich argumentów "za" leży jeden fakt: polityka prześladowań i mordów dokonywanych na społeczeństwie irackim przez reżim "Wielkiego Wuja" jak każe się nazywać Saddam. Wystarczy podać fakty takie jak wojna z Iranem - wrzesień 1980r. (2 miliony ofiar) czy użycie gazów bojowych w Halabadży przez władze w 1988r. Dla ludzi popierających wojnę te wydarzenia w pełni uzasadniają i usprawiedliwiają wojnę. Łamanie praw człowieka w XXI wieku wydaje się dla nich problemem nadrzędnym i nie widząc innego wyjścia popierają wojnę. Kolejnym argumentem jest fakt, iż iracki dyktator nie spełnił żadnej międzynarodowej konwencji, nie potraktował poważnie inspektorów ONZ, a nawet drwił z nich i bawił się w nimi w "kotka i myszkę". W opinii zwolenników wojny dyktator miał dość szans i wykonano dostatecznie dużo zabiegów dyplomatycznych w związku z czym wojna jest w ich oczach zasadna i niezbędna.
Oczywiście dyskusja w środowiskach polskich odbywa się również na innej płaszczyźnie w związku z uczestnictwem oddziałów polskich w Iraku. Podczas debaty w sejmie na temat przyjęcia lub odrzucenia informacji premiera o wysłaniu oddziałów polskich do Iraku głośne były zarówno głosy za jak i przeciw. Z jednej strony doświadczenie historyczne nakazuje opowiedzieć się za słusznością wojny. Kiedy już w 1934r. Józef Piłsudski prosił rząd francuski o wojnę prewencyjną przeciw Niemcom prośbę odrzucono. Z drugiej jednak strony państwo polskie w przeszłości wiele razy padało ofiara rozbieżności interesów państw ościennych czy idei równowago w Europie. Oba argumenty wydają się racjonalne i zasadne i być może właśnie dlatego wielu Polaków nie znajduje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o słuszność wojny.
Irak i wydarzenia w tym kraju wydają się być głównym problemem XXI wieku. I to problemem globalnym. Sytuacja społeczeństwa irackiego jest dla wielu organizacji humanitarnych niedopuszczalna w świecie tak rozwiniętym i cywilizowanym. Równie niedopuszczalna jest polityka Saddama Husajna zarówno w stosunku do krajów sąsiadujących jak i do własnego społeczeństwa. Ale warto się zastanowić czy właśnie ze względu na fakt, że jest to problem globalny dotyczący całego świata nie należy włączyć się w ruch na rzecz zmiany sytuacji nie tylko w Iraku, ale w innych krajach gdzie istnieje podobna sytuacja. Może odpowiedzią rzeczywiście nie jest wojna. Może warto poszukać kompromisu. Jednak jedno jest pewne: dalsze rządy Husajna nie maja przyszłości w Iraku w sytuacji kiedy wojna jest w toku. Pewne jest także to, że jako kandydaci do unii europejskiej, członkowie NATO musimy zrezygnować ze swoistego konformizmu i uznać, że wojna dotyczy także Polski, że jest to również nasza wojna bez względu na to czy w Iraku są polscy żołnierze czy nie.
Autor: Monika Pabijańska
kansas27@wp.pl