Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Europa Środkowa i Wschodnia / Estonia ma nowego prezydenta               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
14-08-2008

  Rosja – wielka przegrana w Gruzji…

12-08-2008

 

02-08-2008

 

18-06-2007

 

03-05-2007

 

02-05-2007

  "Nasi" zaatakowali ambasador Estonii

02-05-2007

 

+ zobacz więcej

Estonia ma nowego prezydenta 

30-09-2006

  Autor: Marcin Łapczyński
W sobotę, 23 września, nowym prezydentem Estonii został socjaldemokrata Toomas Hendrik Ilves. To trzeci, po zmarłym niedawno Lennarcie Meri i ustępującym Arnoldzie Rüütelu, prezydent tego kraju po odzyskaniu niepodległości na początku lat dziewięćdziesiątych. Mimo, że według estońskiej konstytucji głowę państwa wybiera parlament, przedwyborcza kampania była długa, gorąca i pełna niespotykanej w tym kraju brutalności.

 

 

Już na początku roku estońscy publicyści zaczęli się zastanawiać, czy prezydent Arnold Rüütel zdecyduje się startować w wyborach. Wiele wskazywało na to, że miał on największe szanse na wygraną. Kłopoty ustępującego prezydenta miały dopiero nadejść. Zaczęło się od nastoletnich prezydenckich wnuczek, które pod nieobecność dziadków urządziły w pałacu Kadriorg, który jest siedzibą głowy państwa, huczną imprezę. Były papierosy, alkohol, bieganie po dachu i tajnej kancelarii. Taśma z nagraniem trafiła do mediów. Rozpętała się burza, którą podgrzał jeszcze fakt zatrzymania jednej z wnuczek z butelką piwa w ręce w centrum Tallina. Picie alkoholu w miejscach publicznych jest w Estonii zabronione.

Od tego czasu media zaczęły baczniej przyglądać się działalności głowy państwa, zastanawiać nad jego przyszłością a także, coraz częściej, podważać jego kompetencje i krytykować styl sprawowania urzędu. Wytykano głównie komunistyczną przeszłość oraz podeszły wiek. Rüütel, który skończył 78 lat, był pierwszym sekretarzem KC komunistycznej partii Estonii. Szanse na ponowny wybór topniały z dnia na dzień a sam prezydent zwlekał z podjęciem decyzji. Zdecydował w końcu, że w wyborach wystartuje. Ale nie w etapie parlamentarnym a wtedy, gdy głosować będzie Kolegium Elektorskie.

Według estońskiej konstytucji głowę państwa wybiera jednoizbowy parlament Riigikogu. By zostać prezydentem trzeba zdobyć 68, czyli dwie trzecie ze 101 głosów. Jeśli kandydat nie uzyska wymaganej większości w trzech turach głosowania decydujący głos ma Kolegium Elektorskie, w którego skład wchodzą deputowani oraz przedstawiciele lokalnych samorządów. Kolegium liczy 347 członków.

Pierwsza tura wyborów odbyła się 28 sierpnia. Wystartowała w niej tylko jedna kandydatka – wiceprzewodnicząca parlamentu Ene Ergman. Uzyskała ona poparcie czterech największych estońskich partii: rządzącej liberalnej Partii Reform (Eesti Reformierakond), liberalnej Res Publica, konserwatywno-nacjonalistycznego Związku Ojczyźnianego Pro Patria (Isamaalit Pro Patria) oraz Partii Socjaldemokratycznej (Sotsiaaldemokraatiik Erakond). W przypadku, gdyby Ergman nie została wybrana w pierwszej turze, wspólnym kandydatem miał zostać estoński europarlamentarzysta i były minister spraw zagraniczych Toomas Hendrik Ilves. Ergman otrzymała 65 głosów, o 3 mniej niż wymagana większość.

Wiceprzewodnicząca Riigikogu poparła Toomasa Hendrika Ilvesa w jego staraniach o objęcie urzędu. „Żeby Estonia rozwijała się w kierunku, który ja wybrałam 15 lat temu w momencie odzyskania niepodległości. Powinniśmy iść do przodu a nie cofać się” powiedziała Ergman.

W głosowaniu nie uczestniczyli deputowani Partii Centrum (Eesti Keskerakoond) byłego premiera Edgara Savisaara oraz Związku Ludowego (Eestima Rahvaliit), którzy zapowiedzieli poparcie dla Arnolda Rüütela. Jak podaje rosyjska agencja prasowa REGNUM, opierając się na informacjach od przedstawicieli Partii Reform, decyzja Partii Centrum o nieuczestniczeniu w wyborach była podyktowana obawami o brak partyjnej dyscypliny. Przedstawiciele obu tych partii nie uczestniczyli także w drugiej i trzeciej turze głosowania, które odbyły się 29 sierpnia. W obu z nich Ilves otrzymał 64 głosy, o cztery mniej niż potrzeba.

Rozpoczął się ostatni etap kampanii. Naprzeciw siebie stanęli Arnold Rüütel oraz Toomas Hendrik Ilves. Obaj doświadczeni politycy, obaj popularni, obaj budzący także niechęć sporej części społeczeństwa. I chociaż prezydent pełni w Estonii funkcje czysto reprezentacyjne walka była zażarta. Sędziwemu już Rüütelowi przeciwstawiono młodego, świetnie wykształconego dyplomatę Ilvesa, który większość swego życia spędził za granicą. I to, według jego przeciwników, miało świadczyć o tajnej współpracy z CIA oraz nieznajomości estońskich realiów. Faktem jest, że ten 52-letni polityk urodził się w Sztokholmie, w rodzinie estońskich emigrantów, którzy uciekli tu z okupowanej przez ZSRR Estonii. W latach 60-tych rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Tu Ilves skończył psychologię na Uniwersytecie Columbia. Do kraju wrócił dopiero po odzyskaniu przez Estonię niepodległości w 1991 roku. Jeszcze z amerykańskim paszportem został ambasadorem Estonii w tym kraju. Później dwukrotnie stał na czele estońskiego MSZ. Był jednym z ojców integracji Estonii z NATO i UE. Przez ostatnie dwa lata był eurodeputowanym.

Głosowanie w Kolegium Elektorskim odbyło się 23 września w teatrze Estonia w centrum Tallina. Wśród 345 członków kolegium było 282 mężczyzn i 53 kobiety. Średnia wieku wyniosła 49 lat. Przewagą kilkunastu głosów (174 do 162) wygrał je Toomas Hendrik Ilves. Zaprzysiężenie palanowane jest na 8 października.

W powyborczych komentarzach estońscy politolodzy podkreślają, że wybór Ilvesa na prezydenta przez Kolegium Elektorskie odpowiada większości społeczeństwa. Tak mówiły sondaże przeprowadzane przed wyborami. Przed Estonią stanął jednak problem wprowadzenia bezpośrednich wyborów głowy państwa. Mówił o tym często ustępujący prezydent Arnold Rüütel.”Dopuszczenie ludzi do procesu przyjmowania decyzji zmniejszyłoby ich niechęć do polityki” – mówił Rüütel. Ilves opowiedział się przeciwko zmianom. „Powszechne wybory wzmocniłyby mandat prezydenta, ale nie jesteśmy państwem prezydenckim. Dlatego nie popieram bezpośrednich wyborów. Parlament nie zgodził się na zmiany.

Rosyjskie media jednogłośnie piszą o tym, że stosunki estońsko-rosyjskie mogą być jeszcze chłodniejsze. A i tak sytuacja jest dosyć poważna. Estoński prezydent nie uczestniczył w świętowaniu 60 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej w Moskwie, pod znakiem zapytania stoi traktat graniczny, trudna jest sytuacja mniejszości rosyjskiej w Estonii. Te problemy i historyczne kompleksy trzeba będzie rozwiązać.

Przedstawiciel frakcji „Rodzina” w rosyjskiej Dumie Wiktor Alksnis powiedział agencji REGNUM: „(W Estonii) kurs będzie stawał się coraz twardszy, będzie prowadzona rusofobczna, antyrosyjska polityka”. Przewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczew dodał, że nowy prezydent Estonii zawsze wyróżniał się radykalnymi poglądami o Rosji.

Wszystkie rosyjskie media podkreślają, że głowami trzech byłych radzieckich republik nadbałtyckich są osoby, które większość swego życia spędziły za granicą. Łotewska pani prezydent Vaira Vike-Freiberga w Kanadzie, Litwin Valdas Adamkus oraz Ilves w Stanach Zjednoczonych. Jeden z najważniejszych rosyjskich dzienników „Izvestia” artykuł o wyborach w Estonii zatytuował nawet „Nowym prezydentem Estonii został <Amerykanin>”.

Natomiast skandynawskie media odnoszą się do wyboru Ilvesa bardzo pozytywnie. Szwedzkie media opisują go jako najlepszego estońskiego specjalistę od spraw międzynarodowych, który „postara się by Estonia zbliżyła się jeszcze bardziej do zachodniej Europy”. Nowy prezydent ma być „słyszany i zauważany”. Czy takim będzie w rzeczywistości czas pokaże.

Na zdjęciu: Nowy prezydent Estonii, Toomas Hendrik Ilves.
Źródło: Juri Kajlundi / Wikimedia Commons

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl