Niezależnie od dziennikarskich spiskowych teorii dziejów ani podkopywania autorytetu klasy politycznej, jakoś żadnemu respondentowi nie przychodzi na myśl, iż ta właśnie partia mogłaby funkcjonować samodzielnie – chyba, że jako ugrupowanie pozaparlamentarne. Podobnież polscy politycy zbytnio kierują się sondażami, ale obserwacja poczynań UP skłania mnie raczej do wniosku, iż ugrupowanie to wręcz je lekceważy.
Nikt chyba prócz najbardziej dotychczas popularnego polityka tej partii – Tomasza Nałęcza, który przeniósł się do SDPl. Niewiele skoczków poszło jak na razie jego śladem, ale wniosek Janusza Lisaka o połączenie z ugrupowaniem Marka Borowskiego, nawet odrzucony, sprawia, że jak najbardziej aktualne stają się dywagacje o potencjalnym kierunku jaki obierze UP. Zapowiada je już zmiana przewodniczącego – pomysły Marka Pola, nawet dla jego kolegów partyjnych okazały się być chybionymi.
W Polsce polityka dla elektoratu to przede wszystkim twarze, nie programy, stąd przez pryzmat szefa postrzega się konkretne ugrupowanie. Zaś Marek Pol nie był chyba osobą, która podnosiłaby wskaźniki poparcia dla UP. Niezależnie bowiem od afer targających SLD, to nie to ugrupowanie ciągnie w dół całą koalicję – sądzę wręcz, iż wystartowawszy samodzielnie ma jednak szanse na zdobycie mandatów. Być może UP to nie tak niesubordynowany koalicjant jak PSL, ale czy SLD są na rękę próby zmiękczenia planu Hausnera poprzez dodanie pakietów socjalnych?
Okazuje się, że dla obydwu stron koalicja ta może być niekorzystna. A nawet jeśli nie zachodzi równowaga racji po obu stronach – SLD może zdecydować się na zostawienie UP. Jedno jest pewne, samodzielny start dla Unii Pracy to dla niej polityczne samobójstwo. Skąd bowiem nerwowe deklaracje o sprzeciwie wobec przedterminowych wyborów, po których przetrwanie najmniejszego klubu poselskiego wydaje się być wątpliwe? Kto więc pozostaje dla niej partnerem?
Trudno co prawda przesądzać o przyszłości Socjaldemokracji Polskiej, która istnieje raptem miesiąc, ale jak na razie na razie 8 % poparcia, nawet po wzięciu poprawki, nie sugeruje spektakularnego odejścia w polityczny niebyt. Polacy mają bowiem w zwyczaju fascynowania się nowościami, a SDPl taką jest. To nieco odmienny styl prowadzenia polityki – migracje do tego, liczącego w tej chwili 33 posłów klubu, na to wskazują. To nie Federacyjny Klub Parlamentarny znany głównie z przyjmowania skompromitowanych aferami niedobitków z SLD.
Punkt zbieżny dla UP i SDPl to na pewno bliskość programowa. Deklarowany przez członków SDPl powrót do lewicowości zgadza się z programem prezentowanym przez, UP, która niezależnie od hierarchii ważności polskich partii, zdaje się być najbardziej lewicowym ugrupowaniem funkcjonującym na arenie parlamentarnej. Na razie uchwała posła Lisaka nie spotkała się z brakiem poparcia, ale UP mimo deklaracji o samodzielności nie może sobie pozwolić na samodzielny start w szrankach wyborczych i doskonale o tym wie. Pozostaje tylko zadać pytanie czy chętną do przyjęcia takiej alternatywy jest Socjaldemokracja Polska? Innym scenariuszem może być napływ imigrantów z UP do SDPl – niezadowolonych, jak Poseł Lisak...