Wielki biznes centralnie sterowany

04-05-2004

Autor: Marta Siewierska

W rosyjskiej gospodarce, w sposobie sprawowania władzy, w charakterze stosunków łączących kręgi oligarchów i administrację prezydencką zachodzą obecnie bardzo znaczące i niepokojące zmiany. Coraz wyraźniejszy staje się proces odchodzenia od liberalnego modelu ekonomicznego. Wzrastają natomiast autorytarne tendencje w polityce wewnętrznej. Na polu gospodarczym administracja dąży do uzyskania całkowitej lojalności oligarchów oraz do obciążenia dużych firm licznymi świadczeniami na rzecz państwa.


Proces  najlepiej przedstawić przez pryzmat wydarzeń związanych z koncernem Jukos. 24 października 2000 aresztowany został prezesa tego  giganta naftowego, najbogatszy Rosjanin, Michaiła Chodorowskiego. Od lipca przeciw firmie prowadzonych było dziewięć postępowań: o niepłacenie podatków, oszustwa, nieprawidłowości przy prywatyzacji, wprowadzenie w błąd wspólników, fałszowanie dokumentów i inne. Prawdziwym powodem zatrzymania były jednak nie sprawy biznesowe, lecz ambicje polityczne Chodorowskiego, który wspierał partie liberalne, nie cieszące się sympatią Kremla i aktywnie lobbował w Dumie przeciw niekorzystnym dla siebie ustawom.

16 kwietnia 2004 roku sąd arbitrażowy w Moskwie zablokował wszystkie aktywa Jukosu. Właściciele zostali pozbawieni możliwości dysponowania majątkiem. Był to kolejny etap przejmowania przedsiębiorstwa przez państwo. Ministerstwo Podatków zarzuciło Jukosowi niezapłacenie fiskusowi ok. 3 mld USD poprzez wykorzystanie schematów rosyjskiego prawa pozwalających na minimalizację podatków. Sąd ustalił rozprawę wstępną na 7 maja. Będzie to ostatnia szansa dla właścicieli koncernu, w wypadku przegrania sprawy będzie zmuszony uregulować wszystkie płatności podatkowe. Postawiłoby to koncern w bardzo trudnej sytuacji finansowej, której rozwiązanie wymagałoby przekazania państwu akcji kompanii Sibnieft, która obecnie jest własnością Jukosu, lub sprzedaży udziałów w samym Jukosie. Warto wspomnieć, iż do tej pory kompania wywiązywała się ze wszystkich swych zobowiązań, generując przy tym wysokie zyski mimo spadku notowań giełdowych.

Cel działań władz wydaje się więc jasny: uzyskanie kontroli nad koncernem - drugim pod względem wydobycia ropy naftowej w Rosji, wytwarzającego wysokie zyski i zasilającego budżet równie wysokimi podatkami. Środkiem prowadzącym do celu może być całkowita nacjonalizacja koncernu bądź wykup akcji przez podmiot lojalny wobec Kremla.

Warto również bliżej przyjrzeć się historii Borysa Berezowskiego, która rozpoczyna się i kończy w tym samym miejscu czyli w prokuraturze. W 2000 roku Berezowski nazwany został przez komentatorów ojcem chrzestnym Putina. Był on niewątpliwie jednym z tych oligarchów, którzy wypromowali Putina jako następcę prezydenta Jelcyna. Znaczącą formą wsparcia było także ufundowanie nowej, proprezydenckiej partii - „Jednej Rosji”. Niedługo potem, 4 listopada 2000 roku prokuratura zamknęła wszystkie śledztwa prowadzone przeciwko Berezowskiemu dotyczące sprawy linii lotniczych „Aerofłot”. Wśród zarzutów znajdowała się między innymi sprawa prania brudnych pieniędzy podczas zarządzania przedsiębiorstwem. Sytuacja oligarchy zmieniła się o 180stopni, gdy prezydent Putin rozpoczął działania zmierzające do uzyskania pełnej niezależności od tak zwanej Familii. Berezowski, przeciwny wzmocnieniu administracji prezydenckiej, został oskarżony o liczne łamania prawa co w rezultacie doprowadziło do jego dobrowolnej emigracji. Wkrótce po wyjeździe przeciw Berezowskiemu znów został wniesiony akt oskarżenia, tym razem dotyczący związków ze szwajcarską kompanią „Focus”, zamieszaną w sprawę „Aerofłotu”. Polityczny cykl związków pomiędzy Putinem a Berezowskim osiągnął punkt wyjścia.

Oczywiście zagrożeni mogą czuć się jedynie ci biznesmeni, którzy nie wykazują lojalności wobec prezydenta, odmawiają poparcia Kremlowi i posiadają własne ambicje polityczne. W okresie prywatyzacji na początku lat 90 znakomita większość oligarchów popełniała podobne przestępstwa jak Berezowski, Chorodowski czy Gusiński. Jednak deklaracje o braku zainteresowania polityką sprawiają, iż oligarchowie tacy jak Siergiej Pugaczew, Władimir Potanin, Oleg Deripaska czy Michaił Friedman czy regionalni gubernatorowie, bądź inni wysocy urzędnicy mogą spać spokojnie.

Niepokojące są także próby administracji prezydenckiej zmierzające do stworzenia całkowicie lojalnych zrzeszeń poszczególnych grup społecznych i zawodowych. Dotyczy to szczególnie grup religijnych, etnicznych, a także przedsiębiorców. Bardzo silny jeszcze niedawno „klub oligarchów’, czyli Rosyjski Związek Przedsiębiorców i Przemysłowców traci na znaczeniu a jego członkami są obecnie w większości oligarchowie lojalni wobec Putina i podporządkowani woli Kremla. Związek stracił charakter niezależnego stowarzyszenia liderów rosyjskiego biznesu stając się jedynie wykonawcą gospodarczej strategii administracji prezydenckiej. Po październikowym aresztowaniu Chodorowskiego, jednego z najważniejszych członków Związku, reakcja Związku oraz jego krytyka działań władz była nie tylko nieskuteczna, ale prawie niezauważalna. Co więcej, gdy prezydent Putina zażądał, aby Związek i inne organizacje „przerwały histerię” po aresztowaniu Chodorowskiego, (która polegała na naleganiach niektórych członków Związku na spotkanie z Putinem) oligarchowie nie zdobyli się na jakiekolwiek działanie podtrzymujące niezależność organizacji. Nieco później pojawiła się propozycja, tym razem jednakże ze strony prezydenta zachęcająca do połączeniu Związku z dwoma innymi organizacjami tworząc jednolitą organizację rosyjskiego biznesu. Oczywiście pod pełną kontrolą Kremla.

Winą Chodorowskiego nie była jedynie chęć finansowania niezależnych partii, ale także próba narzucenia Kremlowi własnej strategii gospodarczej. Projektował on między innymi budowę naftociągu z Syberii do Chin, co pozwoliłoby Jukosowi uzyskanie stabilności i uzyskiwanie wysokich zysków przez wiele lat czy nawet dekad. Projekt zawierał także propozycję przedłużenia naftociągu i zaopatrywania w rosyjska ropę Japonii. Rząd przestraszył się dużego wzmocnienia niezależnej firmy ( tym bardziej iż Jukos planował fuzję z Sibnieftem). Nowe przedsiębiorstwo kontrolowałoby największe złoża ropy naftowej na kuli ziemskiej i byłoby czwartą pod względem wydobycia spółką na świecie. Niewykluczone ze tak silne przedsiębiorstwo, zdolne do realizacji polityki w skali globalnej, mogłoby dyktować rosyjską politykę zagraniczną na Dalekim Wschodzie.

Kreml dąży także do zwiększenia obciążeń podatkowych nakładanych na wielki biznes i zmusza go do wspierania socjalnej polityki państwa. Miesiąc temu do Dumy wpłynął stosowny pakiet ustaw wprowadzających w życie prezydenckie postulaty. Wobec większości, którą w parlamencie posiada proputinowska „Jedna Rosja” przyjęcie ustaw jest tylko kwestią czasu.

Wszystkie opisane zjawiska wpisują się w proces przechodzenia od tzw. „demokracji sterowanej” do ukrytego autorytaryzmu. Podporządkowywanie się inwestorów i przedsiębiorców Kremlowi niewątpliwie przyniesie liczne negatywne skutki, zarówno dla gospodarki jak i dla społeczeństwa obywatelskiego. Zwiększanie podatków, narzucanie przez państwo obowiązkowych świadczeń socjalnych będzie prowadziło do ograniczenia tempa rozwoju rosyjskich firm, zmniejszy ich możliwości inwestycyjne, zniechęci potencjalnych inwestorów zagranicznych, co w rezultacie może doprowadzić do znacznego zahamowania rozwoju gospodarczego państwa. Centralizacja niewątpliwie odda gospodarkę pod kontrolę Kremla, jednak rządzący wkrótce mogą mieć z tego tytułu więcej strat niż korzyści.


Copyright by © 2006 by e-polityka.pl - Pierwszy Polski Serwis Polityczny. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.