Aby zapisać się na listę naszego newslettera, prosimy podać swój adres email:

 

Wyszukiwarka e-Polityki :

 

Strona Główna  |  Praca  |  Reklama  |  Kontakt

 

   e-Polityka.pl / Artykuły - Świat / Ropa naftowa kością niezgody               

dodaj do ulubionych | ustaw jako startową |  zarejestruj się  

  ..:: Polityka

  ..:: Inne

  ..:: Sonda

Czy jesteś zadowolony z rządów PO-PSL?


Tak

Średnio

Nie


  + wyniki

 

P - A - R - T - N - E - R - Z - Y

 



 
..:: Podobne Tematy
Ropa naftowa kością niezgody 

15-05-2004

  Autor: Przemysław Jaworski z Adelajdy

Historia Timoru Wschodniego jest długa i burzliwa. W XVI wieku Portugalczycy zajęli wschodnią część wyspy, tworząc z niej swoją kolonię. W czasie II wojny światowej zajęły wyspę połączone siły australijsko-holenderskie, wyparte później przez Japończyków. Po zakończeniu wojny wyspę znowu zajęła Portugalia i sprawowała nad nią kontrolę do roku 1974, kiedy to nowy, lewicowy rząd Portugalii zrezygnował z tej kolonii. Po kilku dniach niepodległości Timor Wschodni zajęła Indonezja i przyłączyła go do siebie jako 27 prowincję.

 

 

W czerwcu 1999 roku, prezydent Indonezji, na skutek narastającej krytyki międzynarodowej, ogłosił referendum dla Timoru w sprawie niepodległości. Osiemdziesiąt procent mieszkańców Timoru Wschodniego opowiedziało się za niepodległością. W ramach rewanżu armia indonezyjska, wraz lokalnymi ugrupowaniami paramilitarnymi, rozpoczęła orgię zniszczenia i morderstw, w wyniku której tysiące ludzi straciło życie a wielu dach nad głową. We wrześniu 1999 roku, w oparciu o rezolucję ONZ, interweniowały siły zbrojne 15 państw w liczbie około 7000 żołnierzy, w tym 5700 Australijczyków. W listopadzie ostatni żołnierze indonezyjscy opuścili terytorium Timoru Wschodniego. W maju roku 2002, Timor Wschodni stał się nowym demokratycznym państwem. Ma granicę lądową z Indonezją a od Australii oddziela go Morze Timor. Oddziela coraz bardziej. Nie tak samo morze, jak bogate złoża ropy naftowej pod jego dnem.

Zgodnie z prawem międzynarodowym złoża surowców naturalnych, położone do 200 mil morskich od brzegów państwa, należą do danego państwa. Problem zaczyna się wtedy, gdy nakładają się na siebie 200 milowe strefy kilku różnych państw, jak to ma miejsce w wypadku Australii, Timoru Wschodniego i Indonezji. Obecnie między Australią a Timorem Wschodnim osiągnięte zostało tymczasowe porozumienie, dotyczące strefy na morzu zwanej Joint Petroleum Development Area (JPDA), z której 90% opłat eksploatacyjnych przypada Timorowi Wschodniemu. Sprawą dyskusyjną są obszary położone na wschód i zachód od JPDA. Trwają negocjacje o zyski z tych podmorskich pól naftowych, przy czym suma nie jest mała i wynosi około 8 miliardów dolarów z kilkuletniej eksploatacji.

Pierwsza tura rozmów pomiędzy Timorem Wschodnim a Australią odbyła się w kwietniu bieżącego roku w Dili, stolicy Timoru Wschodniego. Aczkolwiek nie przyniosła rozstrzygnięcia, to argumenty obu stron zasługują na uwagę. Negocjatorzy timorscy uważają, że właściwa linia podziału powinna przebiegać w jednakowej odległości od wybrzeży obu krajów. Na co Australijczycy odpowiadają, że obszar ten jest unikalny, że oba kraje leżą na odmiennych szelfach kontynentalnych a rozdzielająca je niecka powinna stanowić granicę roszczeń do surowców. Timor twierdzi, że argument jest słaby i należałoby go rozstrzygnąć w Międzynarodowym Trybunale, na co Australia odpowiada, że woli prowadzić dwustronne negocjacje. Negocjatorzy timorscy chcą przyspieszyć negocjacje, na co Australijczycy odpowiadają, że mają za dużo takich negocjacji z innymi krajami i nie ma powodu do pośpiechu. Na co ci z Timoru mówią, że jeśli negocjacje potrwają jeszcze kilka lat, nie będzie o co negocjować, bo zasoby się wyczerpią. Proszą o wstrzymanie eksploatacji i nie wydawanie nowych licencji na wydobycie. Australijczycy odpowiadają, że to są ich zasoby więc mają prawo je wydobywać.

Rozmowy utknęły w martwym punkcie. Następna tura rozmów ma odbyć się we wrześniu w Canberze. Tymczasem Australia wydobywa ze spornego obszaru ropę o wartości około miliona dolarów dziennie. Mari Alkatiri, premier Timoru Wschodniego, napisał do firm wydobywających ropę, że nielegalnie korzystają z surowców Timoru Wschodniego. Tym niemniej wydobycie trwa.
Australia i Timor Wschodni różnią się znacznie. Timor Wschodni jest nowym państwem, istniejącym od maja roku 2002, o populacji 800 tys. mieszkańców, jednym z najuboższych państw w Azji południowo-wschodniej. Australia, z populacją 20 milionów, jest najbogatszym państwem tego regionu.

W przededniu ostatniej tury rozmów prezydent Timoru Wschodniego Xanana Gusmao, w wywiadzie dla tygodnika „Time” powiedział: „Zasoby ropy naftowej są absolutnie niezbędne dla Timoru. Potrzebujemy natychmiast funduszy na budowę dróg, szkół, na poprawę systemu opieki zdrowotnej. Nasi międzynarodowi ofiarodawcy mówią nam, że mamy ropę i gaz, więc nie prośmy ich o pieniądze”.
Po zakończeniu kwietniowej tury rozmów Timor Wschodni rozpoczął międzynarodową akcję propagandową, oskarżając Australię o kradzież zasobów tego małego kraju. Dwa tygodnie temu prezydent Xanana Gusmao powiedział, w wywiadzie dla portugalskiego „Publico”, że nie jest właściwe, jeśli kraj, który kradnie ropę, organizuje potem konferencje na temat otwartości i zapobiegania korupcji. Z kolei australijski minister spraw zagranicznych, Aleksander Downer, w wywiadzie dla „Time”, przedstawił drugą stronę medalu, twierdząc, że nie należy zapominać ogromnej szczodrości Australii, która zgodziła się na przyznanie znacznej większości dochodów z obszaru JPDA Timorowi, „a teraz nazywają nas złodziejami i oszustami”. Na koniec wywiadu minister zacytował porzekadło byłego premiera Australii Południowej Sir Tomasza Playforda, że „więcej much zlatuje się do miodu, niż do octu”.
Wydawać by się mogło, że postawa Australii jest niezbyt uczciwa, że rozmowy prowadzone są z pozycji „wielkiego brata”, z drugiej jednak strony nie można zapominać o trzecim partnerze do podziału - Indonezji. Planowane rozmowy Australii z Indonezją mogą potoczyć się takim torem, jaki będzie dyktował precedens rozmów z Timorem. W końcu Australia, oddawszy Timorowi 90% udziałów w części złóż, może stracić również znaczną część udziałów w pozostałych złożach.

Pomimo znacznych różnic w sprawie ropy, stosunki pomiędzy Australią a Timorem Wschodnim układają się względnie poprawnie. Sprawy ropy na Morzu Timor są jedyną kością niezgody pomiędzy obu krajami. Może następna runda rozmów przyniesie jakieś rozwiązanie, ale z tym trzeba poczekać do września.

 

  drukuj   prześlij na email

  powrót   w górę

Tego artykułu jeszcze nie skomentowano

Copyright by (C) 2007 by e-Polityka.pl - Biznes - Firma - Polityka. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.

Kontakt  |  Reklama  |  Mapa Serwisu  |  Polityka Prywatności  |  O nas


e-Polityka.pl